Bożena Ratter: Cudowne, bezimienne Matki
data:25 maja 2021     Redaktor: Anna

Wszystko dla Polski i Jej wielkości – pisał w 1928 r. gen. brygady dr Roman Górecki o inicjatywie zrzeszenia 21  czynnych organizacji byłych wojskowych w Federację Polskich Związków Obrońców Ojczyzny, dla upamiętnienia dziesięciolecia odzyskania Niepodległości. Krew, przelana na polach walk, tortury dziadów i ojców naszych w kazamatach i na Sybirze, martyrologja wszystkich legjonów i formacyj polskich, tragedje Lwowa, Wilna, Poznańskiego, Pomorza, Śląska - oto cement, który spoić musi wszystkie związki nasze - wszystkie bez wyjątku.

My, żołnierze, wiemy najlepiej, że częstokroć trudniej jest pozycję utrzymać, aniżeli ją zdobyć. Dlatego największą naszą troską było i jest utrwalenie Niepodległości, w nienaruszalnych granicach tak krwawo zdobytych, Niepodległości, na którą czyhali i czyhają odwieczni wrogowie Polski, wrogowie z zewnątrz i wrogowie z wewnątrz. Złowrogim wrogiem wewnętrznym było rozbicie społeczeństwa na liczne, zwalczające się wzajemnie partje i obozy. Zaciekłe partyjnictwo przenikać poczęło do wszystkich komórek organizmu społecznego, zatruwając go i zagrażając samemu istnieniu Państwa. W tem jednoczeniu się my, żołnierze, nie jesteśmy osamotnieni. Podają sobie ręce ludzie różnej myśli politycznej, różnych obyczajów. Jednoczą się organizacje społeczne i gospodarcze, w pełnem zrozumieniu idei zgodnej współpracy i doprowadzenia przez tę zgodę potęgi naszego Państwa, do stanowiska, należnego nam, jako mocarstwu w wielkiej rodzinie narodów świata (Federacja Polskich Związków Obrońców Ojczyzny dla upamiętnienia dziesięciolecia Niepodległości, Warszawa 1928) Wśród licznych wierszy, fotografii i felietonów dokumentujących państwową uroczystość, było wspomnienie obrony Lwowa Kornela Makuszyńskiego: Bo to w tym Lwowie przeklętym nigdy nie znają miary.  Do djabła wreszcie z tem miastem, które wszystkim, jak sęp żarłoczny, serce wyjada, jak i mnie wyjadło. Ni mniej -ni więcej, tylko dwa tysiące grobów wydęło się w tej mieścinie psiakrewskiej, a wśród nich sto trzydzieści cztery niewiadomo nawet do kogo należy. A właściwie to wiadomo; stu trzydziestu czterech smyków , bosych i tak obdartych, że nawet odartych z nazwiska, porwało karabiny i poszło na śmierć. Znam cię, jeden z drugim ! Tyś sprzedawał gazety pod hotelem George‘a, tyś się uśmiechał do mnie, pędraku słodki, prosząc o niedopałek papierosa, tyś kradł jabłka w cudzym ogrodzie, a ty, tak cichutko śpiący z raną od kuli w czole, nadaremnie udajesz niewiniątko i że mnie nie znasz. A któż to mi wytłukł  kamieniem szybę, kiedyś się bawił w wojnę przy ulicy Małeckiego? O, chłopaki wy moje, o, cudowne chłopaki, dzieci królewskie! — nie macie nazwisk pewnie dlatego, że każde, choćby najwspanialsze, jest dla Was za małe. Któż spamięta, ilu was tam było, i w jakim wieku? Wszak i taki był, co miał zaledwie ponad lat dziesięć, lwiątko płowe... Iluż was tam było mniejszych od karabinu, to tylko Bóg jeden wie, który was przygarnął z miłością niezmierną, was i tych wszystkich towarzyszów waszych, wąsatych i na wojnie bywałych, szewców , ślusarzów i krawców , i te panienki, których nikt nie całował jeszcze, tylko Matka i śmierć. A wy, cudowne Matki lwowskie, wspaniałe w bólu swoim i dumne ze swojej męki, szepnijcie dziś najsłodszym swoim grobom i synaczkom swoim , że sterana dusza moja i serce, zgryzotami pomięte, napełnia się dziś jasnością i niezmierną miłością tych grobów radosnych i promienistych; a niejedno w nich chopię uśmiechnie się i szepnie: „nie płacz, mateczko moja, patrz jak nas wielbi i kocha ten człowiek!.(Kornel Makuszyński, Purpurowa książka) Dzisiaj jest święto znane i bliskie każdemu, Dzień Matki. Wspomnijmy matki wszystkich walczących o Rzeczpospolitą i wszystkie  bezimienne matki, którym hołd złożył bard syberyjski losu Polaków -Marian Jonkajtys. Wzruszające, serdeczne słowa poety oddają cześć setkom tysięcy wspaniałych, bezimiennych Matek, kobiecych i delikatnych, w potrzebie twardych jak stal. To dzięki Matkom, ich ofiarności, oddaniu - tak wiele dzieci przeżyło zesłanie: to dzięki ich samozaparciu, głębokiemu patriotyzmowi i wierze w Boga zdołały one w tych skrajnie trudnych warunkach wychować swe dzieci. Gdy ich mężowie rozstrzeliwani byli przez sowietów i komunistów a one same wypędzane z dostatnich domów w ciągu 20 minut . (Anna Kubajak)                Fragment wiersza Mariana Jonkajtysa To o Was, Bezimienne... Pamięci mojej Matki -Sybiraczki, która nas, sześcioro dzieci, na zesłaniu w Kazachstanie uchroniła - poświęcam. (...) Nie ma takiego trudu, Takiej pracy na świecie, Której byś-Polska Matko- Nie tknęła Dla dobra dzieci! W Sybirze, Na zesłaniu Umiałaś robić wszystko: Byłaś murarzem, cieślą. Szewcem i traktorzystą.. Zdunem, hydraulikiem, Rozwozicielem kwasu, Budowniczym kolei, Wyrębywaczem lasu..  (...) Ty, w czasie epidemii, By życie nam ratować, Dziesiątki kilometrów Umiałaś przewędrować! W śnieg, W głuszę, bezdrożami, Którymi nikt nie jedzie.. Do szpitala! Choć wilki, Choć na drodze niedźwiedzie! I brnęłaś, Polska Matko, Przez lód, powódź, zawieję.. Przynosiłaś lekarstwo, Albo tylko nadzieję.. Bożena Ratter
Zdjęcia do artykułu :
Zdjęcia do artykułu :





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.