Ordo Iuris: Chcą nam narzucić homoadopcję i homocenzurę
data:02 maja 2021     Redaktor: ArekN

 
Komisja Europejska pod przewodnictwem Ursuli von der Leyen i komisarz ds. równości Heleny Dalli przechodzi do bezprecedensowej ofensywy ideologicznej. Po publikacji groźnej „Strategii LGBT” przyszedł czas na jej wdrożenie. Unijni komisarze przystąpili właśnie do konkretnych działań, którymi chcą bezprawnie narzucić wszystkim państwom UE uznawanie adopcji dzieci przez pary jednopłciowe. Jednocześnie wdrażane będą mechanizmy cenzurowania stanowisk krytycznych wobec postulatów ruchu politycznego LGBT- pisze adw. Jerzy Kwaśniewski, Prezes Instytutu na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris.

 

Eksperci Instytutu Ordo Iuris od dawna ostrzegali przed zorganizowanym i rozpisanym na lata strategicznym działaniem lewicowych ideologów, którzy wykorzystują kluczowe organizacje międzynarodowe i organy Unii Europejskiej, by forsować swoje radykalne postulaty, w tym nadanie parom jednopłciowym przywilejów małżeńskich. Niektóre osoby niedowierzały nam wówczas, powołując się na moc unijnych traktatów, które jasno stanowią, że Unia nie ma kompetencji do wprowadzania zmian w prawie rodzinnym krajów członkowskich.

Nasze obawy były uzasadnione. W zeszłym tygodniu Komisja Europejska zapowiedziała rozpoczęcie prac nad projektem rozporządzenia o „uznawaniu rodzicielstwa” pomiędzy państwami członkowskimi UE. Przyjęcie tego rodzaju aktu prawnego oznacza narzucenie krajom takim jak Polska obowiązku uznawania adopcji dokonanych w innym państwie członkowskim przez pary jednopłciowe. Autorzy projektu, całkowicie ignorując podstawowe przepisy Traktatów, dążą do bezprawnej ingerencji w wewnętrzne prawo rodzinne poszczególnych krajów.

Nie możemy na to pozwolić. Projekt unijnego rozporządzenia to uderzenie nie tylko w podstawy prawa UE i prawa krajowego wielu państw członkowskich, ale przede wszystkim w dobro dzieci, krzywdzonych w imię radykalnych ideologii. Dlatego już rozpoczęliśmy zbieranie podpisów pod petycją do przewodniczącej Komisji Europejskiej. Organizujemy także koalicję międzynarodowego sprzeciwu wobec ideologicznej ofensywy unijnych komisarzy. W pierwszym tygodniu maja opublikujemy natomiast analizę wykazującą bezprawny charakter propozycji KE, którą złożymy w ramach konsultacji poprzedzających ostateczną decyzję co do dalszych prac nad rozporządzeniem.

Jednak Komisja nie poprzestała na forsowaniu przepisów o homoadopcji. W tym samym czasie przedstawiła też drugi projekt – zapowiedzianą w „Strategii LGBT” inicjatywę wpisania „mowy nienawiści” do Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej i katalogu „przestępstw europejskich” uznawanych obowiązkowo w całej UE. Przestępstwo „mowy nienawiści” nie zostało zdefiniowane w żadnym wiążącym akcie prawa międzynarodowego i jest narzędziem służącym kneblowaniu obrońców życia, małżeństwa i rodziny. Dzisiaj bywa pretekstem dla uznaniowego ograniczania wolności słowa na portalach społecznościowych, a już niebawem może prowadzić do pozbawienia wolności. Także w tej sprawie natychmiast przekazaliśmy Komisji nasze stanowisko i nie pozwolimy, by tak poważne prace legislacyjne następowały w UE bez rozgłosu i jasnego sprzeciwu.

Musimy nagłośnić ideologiczną ofensywę Komisji Europejskiej i zatrzymać prace nad tymi skandalicznymi i bezprawnymi propozycjami zanim będzie za późno. Jeśli opisane regulacje zostaną przyjęte, będą miały pierwszeństwo przed polskimi ustawami. Polski Sejm nie będzie mógł ich zatrzymać.

Jak już pokazaliśmy w przeszłości, nasz wspólny wysiłek może jednak zablokować bezprawne plany Komisji. Kilka lat temu skutecznie powstrzymaliśmy projekt „piątej dyrektywy równościowej”, który miał narzucić nawet małym firmom dyktat ideologów LGBT, a w ubiegłym roku doprowadziliśmy do zamrożenia ratyfikacji przez UE Konwencji stambulskiej. I tym razem musimy reagować.

Dlatego już gromadzimy poparcie organizacji społecznych z całej Europy pod międzynarodowym protestem, w którym wzywamy Komisję Europejską do respektowania Traktatów i kompetencji państw członkowskich w zakresie prawa rodzinnego. Domagamy się, by Komisja zaniechała dalszych prac nad kontrowersyjnym projektem rozporządzenia o „uznawaniu rodzicielstwa”. Inaugurację petycji zaplanowaliśmy na początek maja, a udział w niej wezmą eksperci i obrońcy rodziny z całej Europy.

Także w maju opublikujemy rozbudowaną anglojęzyczną wersję naszego krytycznego raportu nt. unijnej „Strategii LGBT”. W dokumencie przeznaczonym dla międzynarodowych odbiorców odnosimy plany KE do prawodawstwa 13. państw Unii. W części z nich, podobnie jak w Polsce, nie wprowadzono małżeńskich przywilejów dla homoseksualnych konkubinatów lub wprowadzono je w bardzo ograniczonym zakresie. Nasze analizy przekażemy też oczywiście członkom polskiego rządu w nadziei na to, że stanie on w obronie suwerenności naszego kraju i Konstytucji RP, która potwierdza tożsamość małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny.

Ta bezprecedensowa ofensywa Komisji Europejskiej wymaga od nas pełnej mobilizacji i zaangażowania. Tylko szybkie i precyzyjne działania oparte o pogłębione analizy prawa UE mogą spowodować skuteczny sprzeciw ze strony państw członkowskich. Wiem, że narzucenie tak radykalnego postulatu jak adopcja dzieci przez pary jednopłciowe może sprawić, że politycy licznych państw Unii Europejskiej, którzy do tej pory ignorowali ideologiczne zapędy unijnych urzędników łamiących konstytucyjne zasady europejskich państw, staną odważnie w obronie własnej suwerenności.

Nie możemy biernie trwać w przekonaniu, że poszczególne rządy wyrażą swój sprzeciw bez silnego społecznego nacisku. Dlatego tak ważne są skoordynowane działania. Wierzę, że dzięki Pana pomocy wspólnie będziemy mogli przyczynić się do przebudzenia, którego efektem będzie odrzucenie wizji UE jako federalnego superpaństwa dyktującego swoim członkom decyzje w najbardziej nawet wrażliwych obszarach.

 

Komisja Europejska przechodzi od słów do czynów

Skrajnie lewicowi politycy i radykalni aktywiści już dawno zrozumieli, że nie muszą zabiegać o poparcie większości społeczeństwa, by wprowadzać w życie swoje radykalne postulaty. Za łatwiejszy i skuteczniejszy sposób realizacji swoich planów uznali konsekwentny marsz przez międzynarodowe instytucje. Tym sposobem neomarksistowska ideologia narzucana jest odgórnie, poprzez odległe i trudne do kontrolowania międzynarodowe gremia. Niedawno pisałem do Pana o procesach przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu, których celem jest zmuszenie poszczególnych krajów do uznania za małżeństwa jednopłciowych konkubinatów, czy do akceptacji adopcji dzieci przez pary homoseksualne.

Lewicowy marsz przez instytucje dotknął już bezpośrednio Komisji Europejskiej. Ten unijny organ, pomimo braku podstaw w traktatach, przyjął w ostatnich miesiącach szereg ideologicznych projektów jak nowa dyrektywa genderowa czy „Strategia LGBT”, która wkracza właśnie w proces faktycznej realizacji.

„Strategia LGBT” w zamyśle KE miała być niepostrzeżenie wprowadzana jako powszechnie akceptowana wizja polityki europejskiej na najbliższe lata. W ramach formalnych konsultacji projektu „Strategii Unii Europejskiej na rzecz Równości LGBT” zgłosiliśmy szereg zastrzeżeń. Przede wszystkim podnosząc, że unijne traktaty jasno stanowią o suwerenności państw członkowskich w obszarze prawa rodzinnego. Poza tym jako jedyni w Europie opublikowaliśmy szczegółową analizę zarówno wstępnych założeń Strategii, jak i finalnego dokumentu, alarmując o związanych z nim zagrożeniach polskich polityków i całą opinię publiczną.

Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen już wtedy mówiła otwarcie, że zrobi wszystko, by wymusić na krajach takich jak Polska i Węgry wprowadzenie szczególnych uprawnień dla par jednopłciowych czy osób o zaburzeniach tożsamości płciowej, grożąc przy tym „zawieszaniem dystrybucji funduszy unijnych” i „kierowaniem do sądu” spraw przeciwko naszemu rządowi. Dziś widać jak te słowa przeradzają się w realne działania.

Odpowiadamy na ofensywę Komisji Europejskiej

W ramach realizacji „Strategii LGBT” Komisja Europejska oficjalnie zapowiedziała prace nad projektem „rozporządzenia w sprawie uznawania rodzicielstwa między państwami członkowskimi”. Proponowana na tym etapie forma prawna oznacza, że dokument w momencie przyjęcia stanie się wiążący dla wszystkich państw należących do Unii Europejskiej, które będą zobowiązane do jego bezpośredniego stosowania we własnych porządkach prawnych. Krajowe parlamenty, w tym Sejm RP, nie będą miały nic do powiedzenia.

Polska będzie tym samym zmuszona do uznawania adopcji sformalizowanej na przykład w Holandii przez dwóch mężczyzn ze wszystkimi tego konsekwencjami. Tymczasem polska Konstytucja jasno definiuje małżeństwo jako „związek kobiety i mężczyzny” i to właśnie małżeństwu nasze krajowe prawo przyznaje wyłączny przywilej wspólnej adopcji dzieci.

Polskie prawodawstwo nieprzypadkowo zresztą rezerwuje ten przywilej jedynie dla małżeństw rozumianych jako związek kobiety i mężczyzny. Wychowywanie przez matkę i ojca sprzyja rozwojowi dziecka. Jak wykazały badania prof. Marka Regnerusa przeprowadzone na reprezentatywnej dla całego amerykańskiego społeczeństwa grupie osób, dzieci wychowywane przez pary jednopłciowe statystycznie spotykają w swoim życiu więcej trudności niż dzieci wychowywane przez swoich biologicznych, poślubionych rodziców. Dzieci wychowywane w związkach jednopłciowych częściej osiągały słabe wyniki w nauce, a jako dorosłe już osoby częściej były bezrobotne i korzystały z pomocy społecznej. Badania wykazały też, że w tej grupie więcej osób zdradzało swoich małżonków, więcej używało marihuany i więcej prawomocnie skazano. Miały one także więcej partnerów seksualnych.

Przede wszystkim jednak zaproponowane przez Komisję Europejską rozporządzenie jest rażącym naruszeniem unijnych traktatów, które jasno stanowią, że prawo rodzinne materialne należy do wyłącznej kompetencji państw członkowskich.

Dlatego w reakcji na zapowiedź unijnego rozporządzenia natychmiast uruchomiliśmy protest, w którym wzywamy Komisję do poszanowania przepisów traktatowych i praw suwerennych państw członkowskich oraz do zaprzestania prac nad tym kontrowersyjnym projektem.

Nasi prawnicy pracują już nad obszerną merytoryczną analizą rozporządzenia, którą w pierwszym tygodniu maja przekażemy Komisji Europejskiej w ramach otwartych konsultacji społecznych. W naszym stanowisku upomnimy się o przestrzeganie przez Komisję Europejską Traktatów, w tym kluczowego Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej, który prawo rodzinne materialne, a więc także kwestię uznawania rodzicielstwa, pozostawia prawu wewnętrznemu państw członkowskich. Przywołamy także przepisy wiążących aktów prawa międzynarodowego, które stoją w wyraźnej sprzeczności z projektowanym rozporządzeniem.

Nie pozwolimy na ideologiczną cenzurę

Rozporządzenie o uznawaniu rodzicielstwa to nie jedyny przykład praktycznej realizacji radykalnych postulatów zawartych w „Strategii LGBT”. W ubiegłym tygodniu zakończyły się także konsultacje innej inicjatywy, której efektem może być ocenzurowanie wszelkiej krytyki ideologii gender w całej Unii Europejskiej.

Komisja chce włączenia tzw. „mowy nienawiści” do katalogu „przestępstw europejskich”. Propozycja Komisji zakłada wpisanie tego pojęcia do art. 83 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej, czego efektem byłoby obowiązkowe uznawanie za przestępstwo „mowy nienawiści” we wszystkich krajach Unii Europejskiej. Problem polega na tym, że ten termin nie jest zdefiniowany w żadnym wiążącym akcie prawa międzynarodowego, a jego szeroka interpretacja może być pretekstem do wprowadzania zwykłej cenzury.

Cenzurę pod pretekstem „mowy nienawiści” obserwujemy przecież już od lat na portalach społecznościowych takich YouTube czy Facebook, którego „Standardy społeczności” jako „mowę nienawiści” traktują między innymi „wyrażenia mówiące o byciu mniej niż odpowiednim”, „wyrażenia mówiące o odstępstwie od normy”, „przyznanie się do nietolerancji na podstawie cech chronionych, w tym między innymi: homofobii, islamofobii” czy „treści wyrażające odrzucenie, w tym między innymi: nie uznaję, nie lubię, nie zależy mi”. Za „mowę nienawiści” Facebook uznał w ostatnich dniach nawet post Instytutu Ordo Iuris zawierający link do wspomnianej już petycji przeciwko narzucaniu przez UE uznania dla homoadopcji. Komisja Europejska wskazując na skalę zjawiska „mowy nienawiści” powołuje się wprost na dane Facebooka i liczbę naruszeń jego „standardów”, co jasno wskazuje, w jakim kierunku może zmierzać projektowana regulacja.

Po uznaniu „mowy nienawiści” za „przestępstwo europejskie” krytyka postulatów politycznych ruchu LGBT prowadziłaby nie tylko do problemów w Internecie, ale także do odpowiedzialności karnej. Z karą pozbawienia wolności włącznie.

Te przykłady pokazują, jakim zagrożeniem dla wolności słowa byłoby wpisanie do unijnego traktatu tak niejasnej kategorii jak „mowa nienawiści”. Na ręce urzędników Komisji Europejskiej przekazaliśmy już wyczerpujące stanowisko Ordo Iuris, w którym powołaliśmy się między innymi na art. 19 Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka, art. 19 Międzynarodowego Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych czy art. 11 Karty Praw Podstawowych, przypominając, że swoboda wypowiedzi to jedno z zasadniczych praw wolnościowych we wszystkich aktach międzynarodowych dotyczących ochrony praw człowieka. Nowe przepisy europejskie nie są potrzebne także dlatego, że zakaz nieuzasadnionej dyskryminacji jest już w Polsce – i nie tylko – obowiązującym standardem prawnym.

Budujemy międzynarodową koalicję sprzeciwu

Bezprecedensowy atak Komisji Europejskiej na małżeństwo, rodzinę, wolność słowa i suwerenność państw narodowych wymaga pilnej i zorganizowanej reakcji. Do tej pory lewicowi lobbyści wprowadzali swoje postulaty niepostrzeżenie, krok po kroku, tak by większość społeczeństwa nie była w stanie dostrzec trwającej rewolucji. Teraz przeszli do otwartego ataku na fundamentalne wartości i suwerenne prerogatywy państw członkowskich. Przymus uznania adopcji dzieci przez związki jednopłciowe to przecież jeden z najdalej idących postulatów ruchu politycznego LGBT, który w Polsce odrzuca miażdżąca większość społeczeństwa.

Mam nadzieję, że ta inicjatywa Komisji Europejskiej przeleje czarę goryczy i zmobilizuje polityków oraz przywódców państw członkowskich UE do stanięcia w obronie suwerenności własnych narodów wobec uzurpacji władzy i postępującej wbrew traktatom federalizacji Unii Europejskiej.

Już dziś wiemy, że na pozycji zdecydowanego sprzeciwu wobec projektu unijnego rozporządzenia o uznawaniu rodzicielstwa nie pozostaniemy sami. Poparcie dla naszej międzynarodowej petycji wyraziło już kilkanaście organizacji z krajów takich jak Słowacja, Węgry, Bułgaria, Czechy czy Francja. Zrobimy wszystko, by poszerzyć tę koalicję, którą zaprezentujemy 11 maja w ramach konferencji prasowej inaugurującej międzynarodowy protest przeciwko działaniom Ursuli von der Leyen.

Celem wspólnych działań będzie jednak nie tylko zgromadzenie masowego poparcia petycji, ale przede wszystkim organizacja działań w całej Europie, które będą uświadamiać polityków o zagrożeniach wynikających z unijnych propozycji. To przedstawiciele rządów poszczególnych krajów unijnych mogą bowiem zatrzymać legislacyjną ofensywę Komisji Europejskiej.

Dlatego, aby uzbroić naszych partnerów w niezbędną merytoryczną wiedzę na temat zagrożeń związanych z realizowanymi właśnie postulatami „Strategii LGBT”, w przyszłym miesiącu przekażemy im uaktualnioną i przetłumaczoną na język angielski wersję naszego raportu na jej temat. Polska nie jest bowiem jedynym państwem, którego prawodawstwo ulegnie destabilizacji po wejściu w życie rozporządzenia. Przywileju wspólnej adopcji dzieci nie mają też pary jednopłciowe w krajach takich jak Rumunia, Bułgaria, Litwa, Łotwa, Słowacja, Węgry, Chorwacja czy Włochy.

 

Pokazaliśmy już, że lewicową ofensywę można zatrzymać

Nie mam wątpliwości, że tylko masowe poparcie naszego międzynarodowego protestu może zatrzymać niebezpieczne plany Komisji Europejskiej. Kluczowe znaczenie będzie miał sprzeciw jak największej liczby państw członkowskich. Opór ze strony jednego czy dwóch państw może być łatwo przełamany, a kontrowersyjna propozycja może szybko powrócić i zostać ostatecznie przegłosowana – tak jak miało to już miejsce wiele razy w ostatnich latach.

Na szczęście znamy też przypadki, w których unijni urzędnicy rezygnowali ze swoich planów w wyniku masowego sprzeciwu państw członkowskich i organizacji społecznych. Takim chlubnym wyjątkiem było choćby wstrzymanie prac nad „piątą dyrektywą antydyskryminacyjną”, która w imię zasady równego traktowania miała radykalnie ograniczać wolność gospodarczą i swobodę umów. W praktyce pozwalałaby ona oskarżyć dowolnego przedsiębiorcę o „dyskryminację ze względu na orientację seksualną”, a ten musiałby dowodzić, że jest niewinny. Eksperci Instytutu Ordo Iuris, który rozpoczynał wtedy dopiero swoją działalność, zaangażowali się w szereg działań, by zatrzymać ten absurdalny projekt.

Opublikowaliśmy analizę, w której wskazaliśmy na liczne zastrzeżenia prawne wobec dokumentu. Braliśmy też udział w posiedzeniach sejmowej Komisji do spraw Unii Europejskiej, gdzie (również głosami ówczesnej koalicji PO-PSL!) przyjęto zaproponowaną przez nas treść dezyderatu wzywającego rząd do ponownego rozpatrzenia stanowiska w tej sprawie. Uczestniczyliśmy w spotkaniu organizacji pozarządowych z Pełnomocnikiem rządu ds. równego traktowania. W efekcie, kolejny polski rząd zrewidował wcześniejsze stanowisko i przywołując argumenty Ordo Iuris sprzeciwił się dyrektywie. Podniesiono wątpliwości co do zgodności projektowanych przepisów z unijnymi traktatami i Konstytucją RP.

Kluczowy dla zatrzymania dyrektywy na poziomie unijnym był jednak przede wszystkim masowy sprzeciw na poziomie międzynarodowym. Instytut Ordo Iuris znalazł się wówczas wśród ponad 100 organizacji eksperckich i społecznych z całej Europy, które w liście otwartym do przewodniczącego Komisji Europejskiej wzywały, by porzucił tę wadliwą inicjatywę. Dzięki temu udało się obronić wolność słowa, wolność prowadzenia badań naukowych, wolność gospodarczą i zatrzymać szerokie wprowadzenie domniemania winy w sprawach o dyskryminację. (...)

adw. Jerzy Kwaśniewski, Prezes Instytutu na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris






Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.