Kryzys czesko-rosyjski: czy Polska stanie na wysokości zadania?
data:26 kwietnia 2021     Redaktor: ArekN

 
Zaognienie relacji dyplomatycznych na linii Praga-Moskwa nastąpiło niespodziewanie, stanowiąc jednocześnie test solidarności Grupy Wyszechradzkiej i całej Unii Europejskiej. Wnioski niestety nie są optymistyczne.

fot. dw.com
 
Przypomnijmy: 17 kwietnia premier Czech Andrej Babisz ogłosił, że posiada niepodważalne dowody na sprawstwo Rosji w doprowadzeniu do wybuchu w czeskim składzie amunicji w 2014 roku - zginęły wówczas dwie osoby, a straty materialne obliczono na ok. 40 milionów euro. Konkretnie wskazani zostali dwaj oficerowie GRU, obecnie ścigani również przez Wielką Brytanię za zamach na Siergieja Skripala.
Po wystąpieniu premiera, Czechy wydaliły osiemnastu rosyjskich dyplomatów, oskarżając ich o szpiegostwo cywilne i wojskowe. Rosja odpowiedziała wydaleniem dwudziestu czeskich dyplomatów, co praktycznie sparaliżowało pracę czeskiej ambasady. Konflikt eskalował, gdy 22 kwietnia Czesi ogłosiły wydalenie do końca maja kolejnych sześćdziesięciu Rosjan, celem wyrównania liczby pracowników po obu stronach.
 
Sytuacja jest dosyć prosta: kolejny raz pojawiły się niepodważalne dowody na planowanie i wykonywanie operacji terrorystycznych przez Moskwę, co w przypadku mniejszego państwa z automatu powodowałoby wykluczenie ze społeczności międzynarodowej. Ponieważ mamy jednak do czynienia z mocarstwem, powiązanym z wieloma państwami niejawnymi interesami, warto prześledzić reakcję członków Unii Europejskiej i NATO.
 
Cóż więc mamy? „Ambasady Czech i Niemiec w Moskwie są już w bezpośrednim kontakcie”, zaś premier Czech oświadczył, że "Niemcy twardo za nami stoją". Co to może oznaczać w praktyce, niestety nie wiemy - oddanie negocjacji w ręce Niemiec to dosyć ryzykowny pomysł, ale dla Czech to na razie najsilniejszy potencjalny sprzymierzeniec.
"UE wyraża pełną solidarność z Republiką Czeską, wspiera dotychczasowe działania jej władz i jest gotowa wspierać jej dalsze wysiłki zmierzające do pociągnięcia winnych przed wymiar sprawiedliwości. UE potępia nieproporcjonalną reakcję i późniejsze groźby Federacji Rosyjskiej wobec Czech. Działania rosyjskich służb wywiadowczych wymierzone w interesy i bezpieczeństwo UE i jej państw członkowskich będą nadal spotykały się z najbardziej zdecydowaną reakcją, w tym, w stosownych przypadkach, na poziomie Unii Europejskiej" - napisał szef unijnej dyplomacji. Czy istnieje szansa na "zdecydowaną reakcję" Unii jako całości? Może za kilka lat i raczej w kwestii praw mniejszości seksualnych.
NATO ogłosiło "solidarność z Czechami". Niestety, na razie nic poza tym. Na razie członkowie muszą się zebrać, podebatować i być może stworzą jakieś nowe oświadczenie. Na więcej chyba nie ma co liczyć, USA wyraźnie wytraciło impet po wyborach prezydenckich w tym kraju i ograniczają się do deklaracji werbalnych
Wsparcie dyplomatyczne zaoferowała Litwa i Wielka Brytania - tu jest szansa na bardziej konkretną pomoc, ponieważ oba te państwa za Rosjanami rzeczywiście nie przepadają. Francja i reszta państw "starej Unii" przetrawiają problem i zapewne po cichu się modlą, żeby wszystko rozeszło się po kościach.
 
No dobrze, a co z Grupą Wyszechradzką? Kiedy okazać solidarność, jak nie teraz, zwłaszcza w kontekście tak poważnej sprawy?
Oficjalnie nie wygląda to źle,- udało się uzgodnić deklarację: "My, premierzy Polski, Węgier i Słowacji wyrażamy pełną solidarność z Czechami, naszym bliskim partnerem i sąsiadem w związku z udziałem rosyjskich agentów wywiadu wojskowego w działaniach prowadzących do eksplozji w składzie amunicji we Vrbeticach w 2014 roku".
W praktyce jednak Węgry i Polska ograniczyły się właśnie do powyższej deklaracji. Prawdziwą solidarność okazała tylko Słowacja, która wydaliła czterech rosyjskich dyplomatów, ściągając na siebie gniew Kremla.
 
Paradoks sytuacji polega na tym, że posiadając niezbite dowody na winę Rosjan, państwa Unii Europejskiej nie potrafią podjąć żadnych normalnej w takiej sytuacji kroków: wspólnego wydalenia wszystkich ambasadorów rosyjskich, zażądania wydania dwóch terrorystów, zagrożenia sankcjami. Przykre, że w tym całym peletonie Polska znajduje się w bezpiecznym środkowym miejscu, nie zważając na własne doświadczenia ani względy geopolityczne. Nie musimy zaraz wyskakiwać przed szereg, ale tyle co Słowacja chyba moglibyśmy zrobić? Gesty w polityce międzynarodowej również mają swoje znaczenie.
Chyba, że nie wierzymy w dane czeskiego wywiadu albo nie potrafimy ich potwierdzić, ponieważ nasz wywiad (i większości krajów europejskich) jest bezradny wobec rosyjskiego GRU. Jest to całkiem możliwe, ale raczej jesteśmy świadkami pękania bardzo kruchej fasady jedności i widzimy, jak każdy próbuje zadbać o swoje interesy. Strażakiem zostanie najprawdopodobniej mama Merkel, a Polska bez bardziej aktywniej polityki osłabi i tak mało spójną Grupę Wyszechradzką.
 
I na koniec mała dygresja: co się stanie, jeżeli polska prokuratura zakończy kiedyś dochodzenie i ogłosi niepodważalne dowody na zamach w Smoleńsku, wskazując niektórych sprawców po stronie rosyjskiej? Możemy być prawie pewni, że zostaniemy w tej sprawie osamotnieni.
 
AN





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.