Ewa Stankiewicz - Jørgensen
@ewa_stankiewicz
Dziękuję Wszystkim za opinie nt "Stanu Zagrożenia". Gorzka prawda jest taka, że wkrótce znowu zginą ludzie. Po11 latach od zamachu na Prezydenta nie odsunięto od stanowisk współsprawców, nie załatano dziur w systemie bezpieczeństwa, nawet ich nie wskazano @AndrzejDuda @MorawieckiM
-------------------------------------------------------------------
Fragmenty rozmowy z Ewą Stankiewicz:
To są bezcenne materiały, które powinna znać opinia publiczna, które powinny być przedmiotem analizy prokuratury. Dobrze, że znalazły się w filmie. Dla mnie najbardziej wstrząsające obrazy to trumna ze śp. prezydentem Lechem Kaczyńskim na odjeżdżającej w błocie rosyjskiej ciężarówce. Nawet ta straszliwie figlarna, uśmiechnięta Ewa Kopacz w prosektorium nie zrobiła na mnie takiego wrażenia, nawet zdjęcia zmasakrowanych ofiar. Te ostatnie ujęcia ze względów etycznych oczywiście nie znalazły się w filmie.
[...]
ja uparcie domagam się profesjonalnego, dynamicznego, precyzyjnego śledztwa, które sięgnie także do tego, co działo się przed 10 kwietnia 2010 roku. W mojej ocenie momentem, w którym już była decyzja o tym, co zrobić z prezydentem Kaczyńskim najpóźniej był kwiecień 2008 roku. Wtedy zaczynają się przedziwne manewry związane z przetargiem na remont tupolewa, mający przekierować samolot do Samary w Rosji. Tam samolot jest pozostawiony praktycznie bez ochrony. A mówimy o maszynie rządowej, wojskowej, używanej do przewożenia przywódców państwa! Gdy to przeprowadzono, można już było zrobić wszystko.
Dużo uwagi poświęca pani w filmie analizie tego, co dzieje się na polu szczątków w Smoleńsku. Dlaczego to tak ważne?
Bo to nam niesamowicie dużo mówi. W delegacji oczekującej na lotnisku jest 19 Polaków, świadków pierwszych chwil po katastrofie. Pracownicy ambasady, attaché wojskowi, dodatkowo załoga z Jaka-40, przybiega z pobliża montażysta telewizyjny. Ich zachowania są rozbieżne, ale bardzo charakterystyczne dla pewnych postaw. Kto co robi? Co kto widzi?
Kto kogo przed jakimi działaniami powstrzymuje? To są fundamentalne sprawy. Wniosek?
Więcej o tym będzie w drugiej części filmu. Dziś mogę powiedzieć, że każdą z grup wydaje się kontrolować jedna osoba próbująca w miarę szybko odprawić pozostałych jak najdalej od pola szczątków i uniemożliwić dokumentację. Robi to Tomasz Turowski, który powstrzymuje panią Emilię Jasiuk przed filmowaniem, a potem odprawia w ogóle z miejsca tragedii do zorganizowania sztabu w Smoleńsku.
Z kolei Grzegorz Cyganowski rozkazuje Rosjanom, by aresztowali operatora kamery Sławomira Wiśniewskiego i odebrali mu sprzęt. Także generał Grzegorz Wiśniewski, przedziwna postać, attaché wojskowy w ambasadzie, który jest na miejscu i szybko znika. To on odprawia z pola szczątków pułkownika Czarnotę, kierując go do rzekomej opieki nad załogą Jaka-40. Tylko dotykamy licznych wątków, w których porządni śledczy mogliby znaleźć dużo wiedzy.
Idąc tymi tropami dotyka pani właściwie tematu tabu – relacji o tym, że niektóre osoby mogły przeżyć samą katastrofę. Co o tym wątku wiemy?
Pamiętajmy, że ekipy rosyjskie jakimś cudem błyskawicznie są na miejscu. Ich przedstawiciele wybiegający z pola szczątków – niektórzy w białych fartuchach, inni po cywilnemu – mówią Polakom wbiegającym tam, że dwie czy trzy osoby w ciężkim stanie odwiozły karetki. To są relacje niezależne, powtarzające się kilkakrotnie w różnych wersjach.
Jest taki stenogram przesłuchania Grzegorza Cyganowskiego, który mówiąc o tym stwierdza, że w pewnym momencie przyszła informacja, by się tym nie zajmować, bo one nie przeżyły. Jeśli te osoby odwieziono do szpitala, to gdzie są ciała? Gdzie jest ciągłość zdarzeń? I rzeczywiście, nasuwa się pytanie, dlaczego zobowiązani prawnie konsulowie nie podjęli swoich obowiązków, by ustalić miejsce pobytu ciał polskich obywateli?
Dalej: dlaczego jeden z funkcjonariuszy BOR odmówił wykonania polecenia pojechania za karetkami? Czy prokuratura się tym zajęła? Albo postępowaniem generała Mariana Janickiego, który odpowiada za to, że na lotnisku w Smoleńsku nie było ani jednego funkcjonariusza BOR! Pierwsi pojawiają się tam 30-40 minut po katastrofie, przyjeżdżają z Katynia. Patrząc na wiele spraw związanych z tą tragedią trudno opędzić się od myśli, że mieliśmy do czynienia ze współpracą przy zbrodni.
fragmenty wywiadu udzielonego wpolityce.pl