Co wolno wojewodzie... czyli Francja na wojnie z TSUE
data:11 kwietnia 2021 Redaktor: ArekN
Rząd francuski wezwał Radę Stanu (naczelny rząd administracyjny) do opozycji w stosunku do stanowiska Trybunału Sprawiedliwości UE. Spór toczy się o nakaz wydany przez TSUE, dotyczący usuwania po określonym czasie zapisów połączeń telefonicznych, IP, geolokalizacji i jeszcze kilku innych rodzajów danych, które Francja namiętnie gromadzi i wcale nie zamierza kasować.
Rząd francuski uznał, że TSUE wychodzi poza swoje kompetencje, ponieważ rzecz dotyczy bezpieczeństwa narodowego. O dziwo, chór unijnych komisarzy doznał nagle zbiorowej chrypy i nie wydał żadnego dźwięku. Zaskoczenie musi być olbrzymie, bo Francja jest bardzo silnym na skalę europejską państwem, w dodatku do tej pory uchodziła za ostoję i wsparcie dla wszelkich utopijnych projektów przebudowy państw Europy i ich społeczeństw. Jako kraj wielonarodowy z liczną społecznością muzułmańską nie mogła jednak zareagować inaczej - dla nas to oczywiste, ale nie dla lewicowych ideologów.
Prawo obowiązuje słabych; warto przypomnieć, że Francja pod względem gospodarczym przez wiele lat wyłamywała się z europejskich reguł dotyczących zadłużenia i nie spotkała ją za to żadna kara; jednak ideologicznie zawsze stała na czele sił postępu. TSUE powoli (również z inspiracji samej Francji) przekształcane jest w bat na niepokorne kraje, uzbrojone w niejasne przepisy pozwalającą na interpretację zależną od bieżących potrzeb - instytucja urosła w piórka i siłę. Okazało się jednak, że tym razem Trybunał Sprawiedliwości UE sięgnął za wysoko i spotkał się z dosyć mocną reakcją.
Warto obserwować tę sprawę; być może realpolitik odniesie zwycięstwo, a TSUE zostanie sprowadzone do swojej właściwej roli. Jeżeli po Francji kolejnym szkodliwym i bezprawnym decyzjom sprzeciwią się inne duże państwa, to nastąpi otrzeźwienie i chęć zrobienia porządku z własnoręcznie wyhodowanym potworkiem.
Możliwy jest też oczywiście inny scenariusz: elity się porozumieją, sprawę się uciszy, a rewolucja będzie mogła trwać dalej, aż znowu spróbuje pożerać własne dzieci.
AN