Marek Baterowicz na 11. rocznicę Tragedii Smoleńskiej
data:09 kwietnia 2021     Redaktor: GKut

z daleka lepiej widać....

 

“GRZEBIĄ NAS…”

Pod takim właśnie tytułem Andrzej Biskupski I Paweł Duraj wydali w piątą rocznicę tragedii smoleńskiej próbę opisu poezji poświęconej ofiarom „katastrofy”. Esej ten pióra Andrzeja Biskupskiego i w szacie graficznej Pawła Duraja ukazał się w r.2015 ( Poddębice-Łódź, 75 numerowanych egzemplarzy, str.35). Mija jedenasta rocznica smoleńskiego zamachu, o którym wiemy już prawie wszystko. Wiemy, co było powodem makabrycznej śmierci 96 pasażerów Tupolewa lecących na obchody kolejnej rocznicy innej makabrycznej rzezi, zbrodni katyńskiej. Dopełniła się nowa tragedia: po strzałach w potylicę doszło do nowej masakry, tym razem w powietrzu. Pisze Biskupski: „Poetyckie sugestie, że tragedia smoleńska jest Drugim Katyniem pojawiły się niemal natychmiast po katastrofie i to dość powszechnie” ( str.15). Sugerował to może najmocniej wiersz Teresy Kaczorowskiej „Klątwa Katynia”, pisany w dniu samej katastrofy, a publikowany potem w „Gazecie Polskiej” ( 2010, 9 czerwca). Tragiczną więź z Katyniem ukazuje też czterowiersz Tomasza Wasilczuka, który rozpoczyna rozważania Autora o smoleńskich śladach w polskiej poezji:

                                    W katyńskim lesie puste krzesła krzyczą

                                     i krzyk ich niemy całą Polskę rani.  

                                     Panie Prezydencie,

                                     Twój naród w bólu głosuje zniczami.

                                                                                                          (Hej-kto-Polak!, 12 marca 2011 )

        I jak pisze Biskupski – choć gazety drukowały utwory Rymkiewicza, Wolskiego czy Długosza – ten właśnie wiersz zawładnął sercami Polaków i oddał cześć Prezydentowi, który wyśnił Polskę, której jeszcze nie ma. A teraz – dodajmy – roztrzaskaną w smoleńskim błocie. Autor eseju przypomina dalej rozważania Tadeusza Zielińskiego o antyku, który powinien być jego zdaniem nie normą, lecz nasieniem. Inspirującą moc antyku widać w wierszach Wojciecha Wencla lub Jacka Trznadla, gdzie pojawia się obraz Ikara, który „pierwszy zginął śmiercią lotnika”. Ikarowy mit u Trznadla osiąga nawet poziom liczby mnogiej: „ na okrutnej smoleńskiej ziemi/ leżą strąceni Ikarzy”. Nie ulegajmy jednak ślepo antycznym wzorcom, trzeba pamiętać, że Ikar z Dedalem lecieli, aby odzyskać wolność. Natomiast misją pasażerów Tupolewa było przypomnienie światu o zbrodni dokonanej w katyńskim lesie. Nie pasowało to władcom Kremla, którzy nie wyrażali szczerej ekspiacji, a nigdy nie szanowali wymiaru sprawiedliwości, ani sprawiedliwości dziejów. Innym motywem – jakim się kierowali – była zemsta za interwencję Prezydenta Lecha Kaczyńskiego podczas rosyjskiej inwazji na Gruzję.

    Różne są więc motywacje Ikara i naszych pielgrzymów do Katynia, poległych pod Smoleńskiem, to jednak łączy ich „strącenie” będące – jak zauważył Biskupski – konsekwencją sięgania po wysoki pułap wartości ( str.12). Chciałoby się przytoczyć inne wnikliwe interpretacje Autora eseju, ale nadmiar cytatów mógłby zdezorientować czytelnika, który powinien sięgnąć do źródła, do kopii eseju. Kusi za to cytować Jacka Trznadla, który tak pisał o „strąconych”  w wierszu „Stratosferyczni”:  „bez rąk i nóg i bez twarzy.../ spaleni śmiertelną bronią.../ przenikają w nas wiedzą podziemną / znają twarz strasznego mordercy...”.  Konkluduje Biskupski, że w oparciu o tekst „Stratosferycznych” trudno rozstrzygać czy sprawcą katastrofy był „demon wschodu” czy może „demon południa” ( aluzja do wiersza Wencla „Ikar” napisanego w pierwszą rocznicę tragedii), natomiast dziś wiemy już prawie wszystko o smoleńskim zamachu. Następnie Autor omawia odniesienia biblijne  w utworach poświęconych ofiarom Tupolewa jak np. w wierszu „Golgota” Marcina Wolskiego , gdzie jednak dominuje bosa dziewczyna, która „koronę z cierni ma we włosach/ dziewięćdziesięciu sześciu istnień” , porównana do „ostatniej polskiej świętej – Prawdy”. Jej postać połączył wybornie Biskupski z obrazem Polski jako „córki Boga i siostry Ukrzyżowanego” u Słowackiego w Pieśni pierwszej „Beniowskiego” ( w.225-240). Autor eseju koryguje też tych, którzy w polskim romantyzmie widzą tylko cierpiętniczą maskę, bo choć mickiewiczowski pomysł Chrystusa Narodów brał się z traumy, to wieszcz śpieszył formować legion, a Słowacki wyśnił nam słowiańskiego papieża.  Biskupski zwraca też uwagę na wiersz Marii Doroty Pieńkowskiej „Ostatni transport”, co kojarzy się z transportami śmierci, kierowanymi do Katynia. W ostatnim locie skazanych na zagładę jest z nimi Matka Boska Katyńska i staje w smoleńskiej mgle pod krzyżem jak czytamy w tym wierszu. Matka Boska Katyńska zjawia się także w utworze Bohdana Urbankowskiego z r.1968, który poeta przypomniał nam po strąceniu Tupolewa, a głęboka więź jego ofiar z rozstrzelanymi w Katyniu ukazuje, że smoleńska hekatomba stała się koroną naszej martyrologii. Biskupski trafnie wskazuje też na kapitalny wiersz ks. Jana Twardowskiego o Matce Boskiej „bez kaplicy” wędrującej po polskich drogach martyrologii, jej stacjach krzyżowych ( str.32). Esej kończy przywołanie wiersza Aleksandra Rybczyńskiego „Prezydent Lech Kaczyński wkracza do nieba”, w którym Chrystus wita „strąconych” pod Smoleńskiem, bo „kto służył ojczyźnie odnajdzie ją w niebie” ( str.34). Aleksander Rybczyński jest też autorem wstrząsającej książki „Insurekcja smoleńska” ( Toronto – Kraków, 2014).

    Pan Andrzej Biskupski pieczętuje swój przenikliwy esej uwagą, która uzupełnia tytuł „Grzebią nas...” tymi słowy: „...abyśmy zmartwychwstali”. A zebrane w eseju poetyckie świadectwa miały temu przyświadczać. Z naszej strony musimy dodać, że ponury proceder „grzebania nas” trwał i po smoleńskim zamachu, kiedy nastąpiła eskalacja tajemniczych zgonów. Seryjny samobójca zabierał niewygodnych świadków „katastrofy” i ekspertów awiacji, którzy mogli zaprzeczyć oficjalnym ustaleniom śledztwa pod rosyjskim nadzorem i wykazać niezasadność tej farsy. Seryjny samobójca zabrał też pracownika kancelarii premiera, który za dużo wiedział o przygotowaniach do feralnego lotu. Zabrał też generała, który odkrył instrukcję rządu Tuska, aby winą za „katastrofę” obarczyć pilotów.

   W 11. rocznicę smoleńskiej tragedii przypomnienie ważnego i znakomitego eseju Andrzeja Biskupskiego powinno skłonić wydawców do wznowienia go ( to tylko 35 stron) i to w wielotysięcznych nakładach. Tym bardziej, że pamięć o ofiarach Tupolewa była tępiona niczym pamięć o żołnierzach wyklętych, a dzisiaj jeszcze blokowane są w telewizji filmy o smoleńskim zamachu.

                                                                                                       Marek Baterowicz

                    

 






Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.