Fałszywa Pandemia? cz.47 - Wywiad Doktor Anny Martynowskiej i koszty plandemii
data:24 marca 2021     Redaktor: Redakcja

Za swoje wypowiedzi na temat COVID-19 została zawieszona przez sąd lekarski w prawach wykonywania zawodu. Już wiosną 2020 roku zapowiadała, że jesienią będą nadprogramowe zgony spowodowane lockdownem. Doktor Anna Martynowska specjalnie dla „Najwyższego Czasu!”. Wywiad ukazał się w papierowym wydaniu czasopisma konserwatywno-liberalnego „Najwyższy Czas!” (05-06/2021).

Poniżej badania przeprowadzone przez Polski Instytut Ekonomiczny, największe koszty lockdownu poniesie młodzież szkolna i wchodząca na rynek pracy.

 

Rafał Pazio: Jak na Pani życie osobiste i zawodowe wpływa decyzja sądu lekarskiego podtrzymująca zawieszenie w prawie wykonywaniu zawodu?

 

Dr Anna Martynowska: Decyzja wpływa przede wszystkim na nasze, wszystkich nas, życie osobiste. Żal mi pacjentów. Byliśmy tutaj jak rodzina. Jestem między nimi trzydzieści lat. Nie wiem, czy moi koledzy i koleżanki zwariowali, czy nie, ale to tzw. obecne leczenie to droga przez mękę. Kierowanie, na podstawie próby umówienia się na wizytę lekarską, od razu do kwarantanny, to jakiś horror. Orwell nie przewidział tego, co dzieje się dookoła.

 

Czym decyzja sądu lekarskiego skutkuje w Pani życiu zawodowym?

 

Tym, że pacjenci stracili lekarza w tym tak ciężkim czasie przewrotu, przebiegunowania świata.

 

Co jest przede wszystkim wzięte pod uwagę w konkluzji decyzji sądu lekarskiego? Co skłoniło sąd do takiej decyzji?

 

Oficjalnie napisano w tym pierwszym wyroku, że nie wierzę w COVID-a i mówię, że nie ma pandemii. Generalnie wniosek jest taki, że stanowię bardzo duże zagrożenie dla pacjentów.

 

W swoich wypowiedziach wyraźnie Pani zaznacza, że nie chodzi o to, że nie ma pandemii, tylko nie pojawiła się choroba, której byśmy nie znali. Czyli tę chorobę lekarze znają?

 

Tak.

 

A co Pani sądzi o leczeniu amantadyną? Polacy mają ograniczony dostęp do leczenia COVID-19. Promowane są szczepionki. Nie ma rekomendacji rządu, jak można leczyć pacjenta – jest rekomendacja, że można się zaszczepić.

 

Już w ogóle nie mówi się o leczeniu. Nie bądźmy naiwni w kontekście tych zmian, które, jak się okazuje, zafundowali nam „starsi i mądrzejsi”. Nie mam doświadczeń z amantadyną. Natomiast te wszystkie przypadki, które są opisywane i wyleczone tym preparatem, ja do tej pory leczyłam objawowo, z powodzeniem, bez użycia tego specyfiku. Śmiertelność była mikroskopijna wśród mojej populacji z powodu powikłań po grypie. Przy przeziębieniach, które ludzie uważają za grypę, zawsze powtarzam, że gdybyście państwo mieli grypę, nie siedzielibyście przede mną, nie moglibyście chodzić. Nie ma tu nic nowego. To jest nowe, że świat tak się dał sponiewierać. Na szczęście nie cały.

 

Czy Pani próbowała leczyć zdiagnozowany COVID-19?

 

Miałam pacjentów z dodatnimi testami, które okazały się niewiele warte. Pacjent ciężko, terminalnie chory, który miał dodatnie testy, jakoś mi nie zapadł na to, co „starsi i mądrzejsi” dają do wierzenia jako COVID. Wrócił do zdrowia. U innych pacjentów test raz na plus, raz na minus, raz wątpliwy. W ciągu jednego ciągu testowań różnorodne sytuacje. Wystarczy tylko logicznie pomyśleć, żeby się zorientować, że te testy to ściema. Potem przyszły badania naukowe i wyjaśnienia.

 

Tutaj wielki ukłon w kierunku małżeństwa profesorskiego pani Polok i prof. Kowalskiego z polskiej strony, a z innych stron prof. Bhakdiego czy dr. Wodarga. To był pierwszy zagraniczny specjalista, który powiedział to, co widziałam w swojej praktyce. Uchronił mnie chyba od szaleństwa, bo człowiek jedno słyszy, a drugie widzi i nie wie, co z tym zrobić. Nastąpiło jednak logiczne wytłumaczenie tej całej historii oparte na naukowych faktach. Pierwszym z Polaków, który powiedział, że coś jest nie tak, był doktor Milewski na antenie Radia Wnet. Doradca tzw. prezydenta Dudy. Niedawno się z nim spotkałam i mu podziękowałam. Też uratował mi integralność umysłową.

 

Czy dzisiaj w Polsce przedstawiciele środowiska medycznego poszukują odpowiedzi na pytania dotyczące COVID-19? Czy raczej, jak wynika z Pani obserwacji, środowisko zostało sparaliżowane?

 

Dobrym określeniem jest to, że zostało sparaliżowane. Są wśród nas lekarze, którzy poszli w narrację covidową bezrefleksyjnie i bez końca. Zaszczepili się nie wiadomo czym. Człowiek logicznie myślący i mający wiedzę medyczną w coś takiego nie pójdzie. Jak głębokie musi być uszkodzenie wewnętrzne tych ludzi, że się zaszczepili. Ale większość to są ludzie trzeźwo myślący. Po cichu mnie popierają. Nie mam do nich pretensji, że nie mówią tego głośno. Nie mają może przodka góralskiego, harnasia, zbója. Ja chyba byłam genetycznie skazana na to wszystko.

 

Wiosną 2020 roku mówiła Pani, że pod koniec roku będzie dużo więcej zgonów niż w roku ubiegłym, o których dziś mówi się, że są skutkiem lockdownu. Cierpią i umierają jednak prawdziwi ludzie w bardzo konkretnych sytuacjach. Czy ta tendencja większej liczby zgonów nadal się utrzyma?

 

Górka będzie znowu w lutym, marcu, po sezonowym wzroście zachorowań na choroby infekcyjne. Przy tym narzuconym przez nie-rząd sposobie pracy lekarzy, teleporadach, będą się zdarzać ciężkie powikłania, których można by było uniknąć po infekcjach. Tu znów nasi najsłabsi przedstawiciele społeczeństwa odejdą w cierpieniach i beznadziei.

 

Czy Pani z nadzieją patrzy na przejawy buntu w społeczeństwie, chociażby pośród przedsiębiorców dotkniętych długotrwałymi ograniczeniami?

 

Otarłam się o wiele grup. Nawet nie zdajemy sobie sprawy, jak jest ich dużo. Są ludzie zdrowo myślący, którzy działają, każdy na swoim polu. Jedni przygotowują, na razie teoretycznie, jakiś alternatywny pieniądz, inni alternatywny sposób produkcji i dystrybucji żywności. Są prawnicy, którzy udzielają pomocy prawnej tym zbuntowanym. Pan mecenas Stanisław Zapotoczny moją sprawę wziął bezpłatnie. Powiedział, że pro publico bono. Tak można te wszystkie grupy określić, pro publico bono. Nie da się pomóc tym ludziom, którzy, że tak powiem, zostali głęboko, wewnętrznie uszkodzeni propagandą. Sami tę pomoc odrzucają. To uśpione ofiary. Mój kolega określa ich bardziej dosadnie: „medioci”. To są nasi współrodacy, współbracia, często bliscy. Tu człowiek widzi tę beznadzieję, widzi, jak idą w przepaść i nie chcą dać sobie pomóc.

 

Często w Pani wypowiedziach wybrzmiewa taka refleksja o dewastacji naszej cywilizacji.

 

Według mnie, już żyjemy w nowej cywilizacji. Mówią, że to jest barbarzyństwo, że to nie cywilizacja. Dookreślmy. To cywilizacja barbarzyńska. Użyte sprytnie przez tych lucyferian słowa „w trosce o dobro wspólne” to słowa św. Pawła. Nawet nie mają swoich słów, określeń. Czerpią z naszych. Skoro nasza cywilizacja jest taka zła, dlaczego od nas podbierają? Niech sobie wymyślają swoje.

 

Czego się Pani spodziewa w najbliższych tygodniach? Mieliśmy bardzo silną propagandę szczepień, a nagle okazuje się, że szczepionek przywożą coraz mniej.

 

To może być przeciąganie sprawy, bo jest na rękę tym lucyferianom z rządu. Wtedy pojawi się narracja, że musimy nadal siedzieć w domu i jeszcze dołożą nam kolejne maski, bo nie ma szczepionek. Słuchałam wypowiedzi Witolda Gadowskiego, który dotarł do dokumentów o hucpie, jakiej świat nie widział. Żaden szanujący się profesor, a nawet taki lekarz jak ja, nie mógłby pacjenta czymś takim zaszczepić. To jest kryminał. Nie wiem, czy moje koleżanki i moi koledzy, którzy tak ochoczo przystąpili do tych szczepień, zdają sobie sprawę, że poniosą konsekwencje prawne powikłań. To, że pan Niedzielski ustalił, iż prawo nie działa, jeżeli się walczy z COVIDEM, to jest tylko politura. Producent nie bierze odpowiedzialności, rząd nie bierze odpowiedzialności. Jeżeli rodziny pacjentów pójdą do sądu, to kogo będą skarżyć? Tych właśnie moich kolegów i moje koleżanki, którzy tę procedurę stosują. Nikt ich wtedy nie wybroni.

 

Decyzje sądu lekarskiego dotyczą Pani życia zawodowego. Jak się Pani przygotowuje na przyjęcie takiego doświadczenia?

 

To przypomina działania mafijne. Mafia nie ma na celu dobra ogólnego. Ogół istnieje po to, żeby go wydoić. Mafia broni jednak swojego dobrego wizerunku, którego nie da się obronić. Uderzono we mnie dlatego, że na poparcie stawianych tez cytowałam gazety lekarskie, które sami sobie powydawali. To rozjuszyło tych ludzi.

 

Rozmawiał Rafał Pazio

------------------------------------------------

 


Jak wynika z badania przeprowadzonego przez Polski Instytut Ekonomiczny, największe koszty lockdownu poniesie młodzież szkolna i wchodząca na rynek pracy. Długoterminowe straty z racji walki z koronawirusem szacuje się w skali globalnej na 44 bln USD.


W raporcie „Corona generation. Growing up in a panemic”, koszty lockdownów dla młodego pokolenia zostały podzielone na trzy obszary: edukację, zdrowie i rynek pracy. Jak pokazała analiza, w krótkim okresie koszty wyniosą 1,7 bln USD, a złożą się na to koszty ochrony zdrowia psychicznego oraz skutki wzrostu bezrobocia wśród młodych.


Natomiast na długoterminowe koszty, obliczane na 44 bln USD największy wpływ będzie miało ograniczenie dostępu do edukacji. Na 21 bln USD wyceniono spadek przyszłych dochodów mierzony na przestrzeni 45-letniej kariery zawodowej młodych pracowników.


15,5 bln USD to cena wzrostu trwałego bezrobocia, a 5,7 bln USD to koszty wynikające ze spadku wynagrodzeń młodych pracowników w nadchodzącym 15-leciu. 


Na wskazaną w raporcie stratę edukacyjną składa się szereg czynników, takich jak zamknięcie szkół czy skutkujące obniżeniem jakości nauczania wprowadzanie nauki zdalnej. Co więcej, niepokojąco powiększy się przepaść pomiędzy gorzej sytuowanymi grupami społecznymi a tymi najbardziej uprzywilejowanymi. 


Jeżeli chodzi o rynek pracy, w 2020 r. ogólny wzrost bezrobocia wzrósł o 3,7 proc., ale wśród młodych odsetek ten wzrósł aż o 8,7 proc. Natomiast całkowity roczny wzrost kosztów, spowodowanych rosnącymi problemami w sferze zdrowia psychicznego, wynosi 0,49 proc. globalnego PKB, co przekłada się łącznie na kwotę 407 mld USD


Źródło: „Gazeta Polska Codziennie”









Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.