DZIEWCZYNY Z WOŁYNIA
data:13 lutego 2021     Redaktor: GKut

Z daleka lepiej widać ...

 

W tej książce Anna Herbich przedstawia wstrząsające wspomnienia dziewięciu dziewczynek, ocalonych cudem z wołyńskich pogromów. Kilkuletniej Janiny, której nie trafiła kula i którą potem schował ukraiński sąsiad nie podzielający krwawych metod swych pobratymców. Potem jakiś nieznajomy zaprowadził ją do Włodzimierza Wołyńskiego, szli nocami przez krzaki i zboża, ponieważ w dzień na drogach uzbrojeni Ukraińcy czyhali na uratowanych z rzezi Polaków... Małej Teodory, ocalonej z oblężonego w Kisielinie kościoła 11 lipca 1943, słynnej krwawej niedzieli, kiedy to oddziały UPA zaatakowały z niesłychanym okrucieństwem 99 miejscowości. Ten dzień uznano potem za apogeum ludobójstwa, a w masakrach brali też udział „siekiernicy”, ukraińscy chłopi dobijając rannych, tropiąc uciekinierów i plądrując domy. Polskie wioski palono i równano z ziemią. Siedemnastoletniej Alfredy, ukrytej za płotem, która widziała straszliwą kaźń jej dwóch sióstr, ojca i sąsiada. A nocą ruszyła w ciemność... Janiny,”Szarotki” z Armii Krajowej, która w Zasmykach przeżyła atak banderowców odparty skutecznie dzięki grupom samoobrony i partyzantów porucznika Czermińskiego. Niestety, w trzy tygodnie później Ukraińcy ponowili atak z pomocą Niemców i tym razem obrońcy Zasmyk byli bez szans. Rodzinę Janiny ocalili żyjący w okolicy Czesi...Małej Józefy ocalonej na polu śmierci, gdy UPA wtargnęła w 1944 do Palikrów, by wyrżnąć Polaków. Nie oszczędzali i rodzin mieszanych, polsko-ukraińskich... Małej Helenki, uratowanej przez Ukrainkę, kiedy upowcy napadli podstępnie Polaków w wigilijny wieczór...Ośmioletniej Rozalii, schowanej w ciemnej piwnicy, gdy upowcy mordowali jej rodzinę...A kiedy wyszła i wędrowała z różańcem na szyi Ukraińcy nie odważyli się jej zabić, najwidoczniej uznali, że dziecko jest już pod boską opieką...Małej Zosi, ocalonej fortelem z rzezi w Orzeszynie... Helenki, postrzelonej dwukrotnie, w lutym 1944, przeżyła ostatnie namaszczenie.

Autorka relacjonuje wstrząsające wspomnienia swych dziewięciu bohaterek, ocalonych cudem od śmierci, później przeniesionych do powojennej Polski, w jej nowych granicach narzuconych nam siłą z pogwałceniem praw międzynarodowych i wszelkich praw moralnych, bo to opuszczona Polska była pierwszą ofiarą wojny, a następnie brała udział w obronie Anglii i Zachodu. Tymczasem Teheran, Jałta i Poczdam wbiły gwoździe do trumny II Rzeczypospolitej. A jednym z aktów naszej tragedii były właśnie pogromy na ziemiach Wołynia. Poprzedziły je symboliczne pogrzeby polskiego państwa, podczas których Ukraińcy – zawodząc pogrzebowe pieśni - wrzucali do dołów polskie flagi, godła i portrety naszych przywódców. Potem nastał czas rzezi, gdyż ukraińscy nacjonaliści – uwiedzeni wizją niepodległej Ukrainy - zapragnęli czystek etnicznych i rozpoczęli makabryczną eksterminację Polaków, chętnie pomagali też Niemcom w zagładzie Żydów. A przecież na Wołyniu od wieków narody żyły w pokoju, odwiedzano się wzajemnie i nierzadko zdarzały się polsko-ukraińskie rodziny. O zwyczajach tych stron i o magii Wołynia mówią ocalone tam Polki ( np. relacja Alfredy czy Zofii ), niestety krwawe wydarzenia i fanatyczna nienawiść upowców zniszczyły sielskie życie na Wołyniu i poróżniły oba narody, które nie unikały siebie i mieszkały tam w przyjaźni. To właśnie upowcy stali się koszmarem dla ludności Wołynia, bardziej niż kolejni okupanci tych ziem – Rosjanie i Niemcy. Miarą fanatyzmu ich ideologii jest to, że banderowcy mordowali również tych Ukraińców, którzy próbowali chronić zagrożonych Polaków. Dziś w Chełmie stanąl ( dopiero w r.2011) pomnik dla ofiar pogromów i dla tych Ukraińców, którzy stawali w obronie Polaków. Trudniej upamiętnić te zbrodnie na terenach dzisiejszej Ukrainy jak przekonują nas kłopoty z budową pomnika na starym polskim cmentarzu w Ihrowicy, gdyż Ukraińcom nie podobało się słowo „zamordowani” ( str.186-188). Pomnik w Ihrowicy w końcu stanął w r.2008. W lipcu 2018 prezydent Andrzej Duda zaś oddał hołd ofiarom ludobójstwa w miejscu nieistniejącej już dziś polskiej wsi Pokuta na Wołyniu. W szczerym polu nie stanął jednak pomnik. A 12 października 2020 prezydent Duda odwiedził Kijów zacieśniając więzy z Ukrainą, odsłaniając też pomnik dla Anny Walentynowicz, bohaterki i ducha Solidarności. To ona była jej cichym demiurgiem, co wyczuwało się od razu, a miałem szczęście spotkać Ją dwukrotnie. Dziś jest także Aniołem Smoleńskim. Niejeden pomnik Jej się należy, ale w Kijowie powinien też stanąć szczególny pomnik dla polskich ofiar Wołynia. To byłoby nadzieją na powolne pojednanie obu narodów, które kiedyś żyły w tej samej Rzeczypospolitej.

Książka Anny Herbich pozostanie żywym i cennym dokumentem upowskich rzezi, które zdaniem historyków kosztowały życie około stu tysięcy Polaków. Relacje o tym ludobójstwie znajdziemy też w innych źródłach. Te naprawdę makabryczne masakry nie mogą pójść w niepamięć. Autorka wydała też w krakowskim Znaku inne wspomnienia historyczne jak „Dziewczyny z Powstania”, „Dziewczyny z Syberii” i „Dziewczyny z Solidarności” . Chwała Autorce za te dokumenty z naszych dziejów, a szacowne kiedyś wydawnictwo Znak zrehabilitowało się znakomicie za pochopne wydanie antypolskich kłamstw Jana Tomasza Grossa. Na szczęście wydawnictwo Znak jakby wracało do etosu polskości dzięki wymienionym wyżej tytułom.

Marek Baterowicz

 

„Dziewczyny z Wołynia” ( Kraków, Znak 2018 )
 
 

Od redakcji:

Zachęcamy do nabycia wydanej przez nasze stowarzyszenie książki Marka Baterowicza - opowieści o"wojnie jaruzelskiej"- ZIARNO WSCHODZI W RANIE


Szczegóły: TUTAJ]

Marek Baterowicz (ur. 1944) jako poeta debiutował na łamach „Tygodnika Powszechnego” i „Studenta” (1971). Debiut książkowy - „Wersety do świtu” (W-wa,1976); tytuł był aluzją do nocy PRL-u. W 1981 r. wydał poza cenzurą zbiór wierszy pt. „Łamiąc gałęzie ciszy”. Od 1985 roku na emigracji, od 1987 w Australii. Autor kilku tytulów prozy(M.in "Ziarno wschodzi w ranie"-1992 w Sydney i 2017 w Warszawie) oraz wielu zbiorów poezji, jak np. „Serce i pięść” (Sydney, 1987), „Z tamtej strony drzewa” (Melbourne, 1992 – wiersze zebrane), „Miejsce w atlasie” (Sydney, 1996), „Cierń i cień” (Sydney,2003), „Na smyczy słońca” (Sydney, 2008). W 2010 r. we Włoszech ukazał się wybór wierszy - „Canti del pianeta”, następnie "Status quo" (Toronto, 2014), zbiór opowiadań – „Jeu de masques” (Nantes,2014),"Nad wielką wodą" (Sydney,2015) oraz e-book jego powieści marynistycznej, osadzonej w XVI wieku „Aux vents conjurés”.





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.