A ja się cieszę
Janusz Andrzejczak
A ja się cieszę że niedługo jesień
że z lasów, z jezior, ustąpią tłumy
i nareszcie deszcz spadnie
jak wiolonczeli struny
i wiatr będzie smyczkiem
szszszsz… szuuuuu...
kołysząc umęczoną ziemię
do snu
A gdyby tak mgły nazrywać
A gdyby tak mgły nazrywać
jej kwiatów zebrać naręcze
choćby i z mgły najmniejszy
rozmgławicony pęczek
Gdyby ten mgielny bukiet
jej się miłośnie dało
z tym delikatnym puchem
z jego poświatą białą
Może by popłynęła
rosa wzruszenia: łza
a może i lęk, że jestem
rozproszony
niestały.
jak ta mgła…
Przysięga
A na naszą wspólną jesień
nasze późne razem
dam Ci bukiet z motyli i ważek
i ciepłą czapkę
i rękawiczki
i ciepłe bambosze
i
by wstrzymał licznik
Boga poproszę
W naszą jesienną porę
do lasu cię zabiorę
po naszych krokach ścieżkach
do naszych dawnych mieszkań
Żurawi nie wypłoszysz
bezszelestem swych bamboszy
obłaskawisz ptaka zniczka
w swych gniezdnych rękawiczkach
A później pójdziemy szalem
naszą kolejną wstęgą
w najodleglejsze dale
z ostatnią przysięgą
Chyba
Ostatnia jesień. Chyba.
Tak czuję. Bez pewności.
Coś się zacięło w trybach.
Ruszyło serce w pościg.
Może to koniec drogi,
a dalej już bezdroże.
Wśród niezliczonych mogił
ostatnia? Nie wiem. Może.
Droga mleczna przede mną
jak mrozem ścięta szyba.
Iść dalej, nadaremno
w ostatnią jesień. Chyba.
Janusz Andrzejczak
Jesienny jestem
Jerzy Binkowski
Babie lato mi w głowie
i mgły okolicznych lasów i łąk
Dzięcioł zielony i czarny oraz sójka
za-po-bie-gli-wi jak wiewiórka
Stopy moje niepewne
wśród liści sennych jesiennych
jesionu
Sepi w Trofimówce
Jakaś smuga słońca
może dym
taki brąz zachodni
a ja w nim
Beż nad inne beże
w chmurach też
dusze w duszach rosną
drzewa w mech
Ścieżką idzie Ona
spada liść
złoto w wieczór piękny
można śnić
Taniec
Nasze srebrzyste skronie
i wiatrem splecione dłonie
Kochana, mówię: ten płacz
w liściach wierzb to tylko żal
Unisono na życia fali
śpiewamy
Nie podnoś ramion z białą chustą
bo pragnę abyś usłyszała tupot stóp jeżyka
z wilgotnym i czułym noskiem
Zima tuż tuż
Wietrzyska z gór wstrząsają okolicą
Zrywają dachy i łamią stare drzewa
Wody jesienne spływają w studnie
Gospodarz każe napełniać stągwie
Grawsztyny antonówki krąselki bojkeny
Dojrzewać będą poprzez zimę - winne
Smakowity zaczyn marzeń i tęsknot na wiosnę
Jerzy Binkowski