Antologia jesienna
data:19 września 2020     Redaktor: GKut

- wiersze Janusza Andrzejczaka i Jerzego Binkowskiego

 

 

A ja się cieszę

                                                       Janusz Andrzejczak

 

A ja się cieszę że niedługo jesień

że z lasów, z jezior, ustąpią tłumy

i nareszcie deszcz spadnie

jak wiolonczeli struny

i wiatr będzie smyczkiem

szszszsz… szuuuuu...

kołysząc umęczoną ziemię

do snu

 

A gdyby tak mgły nazrywać

 

A gdyby tak mgły nazrywać

jej kwiatów zebrać naręcze

choćby i z mgły najmniejszy

rozmgławicony pęczek

 

Gdyby ten mgielny bukiet

jej się miłośnie dało

z tym delikatnym puchem

z jego poświatą białą

 

Może by popłynęła

rosa wzruszenia: łza

a może i lęk, że jestem

rozproszony

niestały.

jak ta mgła…

 

 

Przysięga

 

A na naszą wspólną jesień

nasze późne razem

dam Ci bukiet z motyli i ważek

i ciepłą czapkę

i rękawiczki

i ciepłe bambosze

i

by wstrzymał licznik

Boga poproszę

 

W naszą jesienną porę

do lasu cię zabiorę

po naszych krokach ścieżkach

do naszych dawnych mieszkań

 

Żurawi nie wypłoszysz

bezszelestem swych bamboszy

obłaskawisz ptaka zniczka

w swych gniezdnych rękawiczkach

 

A później pójdziemy szalem

naszą kolejną wstęgą

w najodleglejsze dale

z ostatnią przysięgą

 


Chyba

 

Ostatnia jesień. Chyba.

Tak czuję. Bez pewności.

Coś się zacięło w trybach.

Ruszyło serce w pościg.

 

Może to koniec drogi,

a dalej już bezdroże.

Wśród niezliczonych mogił

ostatnia? Nie wiem. Może.

 

Droga mleczna przede mną

jak mrozem ścięta szyba.

Iść dalej, nadaremno

w ostatnią jesień. Chyba.

Janusz Andrzejczak


 
 
 

Jesienny jestem

Jerzy Binkowski

Babie lato mi w głowie

i mgły okolicznych lasów i łąk

 

Dzięcioł zielony i czarny oraz sójka

za-po-bie-gli-wi jak wiewiórka

 

Stopy moje niepewne

wśród liści sennych jesiennych

jesionu

 

Sepi w Trofimówce

Jakaś smuga słońca

może dym

taki brąz zachodni

a ja w nim

 

Beż nad inne beże

w chmurach też

dusze w duszach rosną

drzewa w mech

 

Ścieżką idzie Ona

spada liść

złoto w wieczór piękny

można śnić

 

Taniec

Nasze srebrzyste skronie

i wiatrem splecione dłonie

 

Kochana, mówię: ten płacz

w liściach wierzb to tylko żal

 

Unisono na życia fali

śpiewamy

 

Nie podnoś ramion z białą chustą

bo pragnę abyś usłyszała tupot stóp jeżyka

z wilgotnym i czułym noskiem

 

 

Zima tuż tuż

 

Wietrzyska z gór wstrząsają okolicą

Zrywają dachy i łamią stare drzewa

 

Wody jesienne spływają w studnie

Gospodarz każe napełniać stągwie

 

Grawsztyny antonówki krąselki bojkeny

Dojrzewać będą poprzez zimę - winne

 

Smakowity zaczyn marzeń i tęsknot na wiosnę

Jerzy Binkowski







Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.