100-lecie urodzin Karola Wojtyły
data:20 maja 2020     Redaktor: GKut

z daleka lepiej widać....

 

Urodził się 18 maja 1920 roku już w wolnej Polsce, lecz będącej w stanie wojny z Rosją, która od czasów Iwana Groźnego nękała Rzeczpospolitą. Opatrzność i tym razem dała nam zwycięstwo, a Karol – prawie rówieśnik II RP, odrodzonej Ojczyzny – wzrastał w przeczuciu, że jest powołany do wyższych celów aniżeli degustacja kremówek w wadowickiej cukierni. Teatr i literatura także były tylko cichym preludium do służby Bożej. A ks. arcybiskup Sapieha przyjął Go na studia teologii, prowadzone w konspiracji – była wszak wojna. Był w tym niewątpliwy znak z niebios, dzisiaj zatem Papież Franciszek mógł powiedzieć bez błędu, że Karol Wojtyła został wybrany przez Boga. I Bóg prowadził Go za rękę przez lata wojny,  a potem przez zbrodnie stalinizmu i PRL-u, aż do konklawe, po którym były biskup z Krakowa przyjął imię Jana Pawła II, mówiąc z prostotą „...wezwano mnie z dalekiego kraju”. Jego pontyfikat podsumował trafnie George Weigel w tych słowach: „Był najważniejszym Papieżem w historii biorąc pod uwagę Jego wpływ na Kościół i na świat”. Potwierdza to lektura książki „Papież pielgrzym” (1999), ułożonej przez kardynała Achille Silvestriniego, a zawierającej przesłania Jana Pawła II dla świata, które formułował odwiedzając liczne kraje i wszystkie kontynenty. W każdym kraju potrafił dotknąć problemów, które nurtowały żyjących w nim ludzi i wskazać drogę dla jutra. W 104 podróżach pasterskich głosił światu Ewangelię i obowiązek opowiadania się za dobrem,  za Chrystusem.

   Z okazji setnej rocznicy Jego urodzin Benedykt XVI ogłosił obszerny list poświęcony Janowi Pawłowi II.  I jego zdaniem polski papież ukazywał nam wszystkim moc i dobroć Boga. Czynił to w każdym dniu swego długiego i jakże pasterskiego pontyfikatu.  Przypomina też Benedykt okoliczności śmierci Jana Pawła II ( już wtedy na placu Św. Piotra widać było plakaty z napisem Santo Subito ) i to, że zmarł On w pierwszych godzinach ustanowionego przez niego święta Miłosierdzia Bożego, które rozbłysło nad Jego konaniem niczym krzepiące orędzie. I dodaje, że dzięki zmartwychwstaniu Chrystusa miłosierdzie boże jest dane wszystkim. A Jan Paweł II – jak sądzi Benedykt XVI – był niczym ojciec ukazujący nam miłosierdzie i dobroć Boga. I we wspomnianym liście rozważa też definicję pojęcia „wielki”, które nadano dwóm papieżom: Leonowi I ( 440-461) i Grzegorzowi ( 590-604) z bardzo szczególnej przyczyny. Leonowi udało się odwieść Atyllę od zamiaru spustoszenia Rzymu, a Grzegorz kilkakrotnie ocalił Rzym przed Longobardami. Obaj odnieśli zwycięstwo dzięki duchowi, który był górą nad siłą. Mente quam vis. A według Benedykta XVI podobieństwo historii Jana Pawła II z historią obu tych papieży jest niezaprzeczalne. Bo – jak pisze - Wojtyła też nie dysponował siłą militarną, a przecież mocą wiary i ducha wytrącił z równowagi sowiecki system przemocy, co w 1989 umożliwiło narodom wschodniej Europy nowy początek. I choć nasz Papież niezupełnie sam przyczynił się do tej wiktorii, to jednak Benedykt XVI widzi w tym też wielkość Jana Pawła II. I kończy swój list refleksją, że gdy znowu Kościół cierpi pod naporem zła, to właśnie On jest dla nas oznaką nadziei i otuchy. W tym pięknym liście Benedykt zapomniał atoli dodać, że nasz Papież był najbardziej żarliwym namiestnikiem Chrystusa w dziejach Watykanu. Tę prawdę odkrywamy czytając Jego przesłania zebrane w tomie „Papież pielgrzym”. Tam – od Islandii po zamek Vadstena w Szwecji ( związany ze św. Brygidą), od Santiago de Compostela po Koreę, od Lourdes po Liban – rozdarty 20-letnią wojną -, od Alaski po Japonię, od Ameryki Południowej po Afrykę, od Fatimy po Jasną Górę Jan Paweł II w imię Chrystusa niósł posłanie Bożej Miłości, misterium pietatis, jakby cytując Św. Pawła: „Albowiem w Chrystusie Bóg jednał z sobą świat...” ( 2 Kor 5, 19).

     A na marginesie listu Benedykta XVI dodajmy, że w kontekście polskich przemian po roku 1989 Jan Paweł II także odniósł zwycięstwo na polu ducha, gdyż naród wysłuchał jego apelu ze Skoczowa, gdzie 22 maja 1995 roku wołał: „Polska potrzebuje dziś ludzi sumienia!”  Apel był na miejscu, bo właśnie w r.1994 wracała fala negatywnie zweryfikowanych prokuratorów, gdyż kadry z PRL-u miały znowu wsparcie byłych elit PZPR-u, a konkretnie ministra Jaskierni (TW „Prym”) za reakcyjnej (bo konserwującej relikty PRL-u) prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego (TW „Alka”). W tych „elitach” nie było ludzi sumienia. Wybrano je dopiero w r.2005 w PiS-ie, lecz po dwóch latach jazgotu i manipulacji mediów skołowany naród dał się nabrać na obietnicę „miłości” Donalda Tuska, która okazała się nienawiścią. Koalicja peerelczyków z PO-PSL odsunęła na bok ludzi sumienia i promowała korupcję, wygaszanie Polski i smoleńską hekatombę, w której zginęło wielu ludzi sumienia. Społeczeństwo w końcu przejrzało grę platformianych „elit” i w r.2015 wybrało ponownie LUDZI SUMIENIA – czyli Prawo i Sprawiedliwość - a również nowego Prezydenta. To najpiękniejsze zwycięstwo Jana Pawła II!

   I miejmy nadzieję, że tak zostanie pomimo chorej nienawiści tych polityków, którzy kiedyś żyli z Polski (jak pasożyty) zamiast żyć dla Niej! Nie rozumieli, że rządzić Krajem oznacza służebność wobec suwerena czyli narodu? Niestety, zbyt wiele jeszcze jest cynicznych aferzystów i ludzi, którym nie pasuje sprawny wymiar sprawiedliwości i to oni nakręcają spiralę nienawiści wobec PiS-u. Choroba malwersacji jest plagą w nieukończonej III RP, to recydywa zła przeniesionego wirusem korupcji z PRL-u. Z dawnej czerwonej sitwy ukształtowały się struktury mafijne, niektóre działają pod szyldami samorządów. A zatem ludzie sumienia mają wielu wrogów...I dlatego musimy przypomnieć im jeszcze inne wezwanie Karola Wojtyły: „Nie lękajcie się!”  Przed wami obowiązek uzdrowienia Polski! Rząd ludzi sumienia z Prezydentem Andrzejem Dudą ma właśnie taką misję, a z Domu Ojca patrzy na  nich z nadzieją Jan Paweł II! Nie możemy Go zawieść! Czuj duch, bo rządy innych politycznych opcji byłyby katastrofą dla Kraju.

 

                                                                                                                  Marek Baterowicz

 

                                                                                                              

Od redakcji:

Zachęcamy do nabycia wydanej przez nasze stowarzyszenie książki Marka Baterowicza - opowieści o"wojnie jaruzelskiej"- ZIARNO WSCHODZI W RANIE






Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.