JV prowadzić będzie badania (R&D) w zakresie produkcji żywych komórek w celu pomiaru i wykrywaniu białek wytwarzanych przez wirusy COVID/SARS/MERS, a także markerów glukozy, insuliny, nowotworów, zawału serca i innych. Monitorowanie „in vivo” będzie się odbywać w czasie rzeczywistym.
Testy wczesnego wykrywania zostaną opracowane przy użyciu technik biologii syntetycznej oraz nano- i biotechnologii, oraz skupią się na monitorowaniu zmian RNA i DNA użytkowników, którymi mogą być pacjenci, pracownicy wszelkiego typu firm, czy nawet cała populacja, jak również systemy opieki zdrowotnej, użytkownicy obiektów wojskowych i wiele innych- możemy przeczytać w oficjalnym komunikacie.
Zasadne jest pytanie, czy w Polsce w ogóle powinno się takie testy przeprowadzać. Przykład krajów azjatyckich wskazuje, że rozwinięta technologia jest bardzo często używana jako narzędzie do kontroli obywateli. Śledzenie zachowań, podsłuchy, elektroniczna inwigilacja na masową skalę- to wszystko już istnieje i działa; co więcej nie budzi większych odruchów sprzeciwu. Wschodnie społeczeństwa mają jednak inną mentalność; tak wysoki oficjalny poziom inwigilacji ze strony rządu jest- jeszcze- niemożliwy do zaakceptowania przez społeczeństwa zachodnie. Możemy więc spodziewać się scenariuszy wprowadzania zmian małymi kroczkami- rządzący zawsze i wszędzie będą dążyć do zwiększania zasięgu swojej władzy.
Wróćmy jednak do implantu. Jak wynika z komunikatu, będzie on wysyłał dużą ilczbę danych, które następnie będą gdzieś odbierane i gromadzone. Może będą to informacje czysto medyczne, a może zakres informacji będzie znacznie szerszy. Jesteśmy zdani na zapewnienia producenta oraz- w późniejszym etapie- czynników rządowych. Wszczepienie takich czipów obywatelom oznaczałoby istnienie potężnego narzędzia, mogącego posłużyć do permanentnej inwigilacji czy prowadzenia działań operacyjnych. Czy mielibyśmy uwierzyć, że w tak zaawansowanym urządzeniu nie będzie np. lokalizatora, monitorującego nasze położenie dwadzieścia cztery godziny na dobę?
Oczywiście: od testów do masowego wszczepiania droga jest bardzo daleka i prawdopodobnie nic takiego nie będzie miało miejsca. Jednak stuprocentowej pewności nie mamy a rządowa troska o nasze zdrowie jest tak wielka, że każdy scenariusz posiada pewien procent prawdopodobieństwa. Wszelkie tego typu doniesienia należy zatem z uwagą śledzić, żebyśmy nie skończyli kiedyś jako zdrowi obywatele w bezpiecznych, monitorowanych klatkach.