Toyah: Kto daje pracę Donaldowi Tuskowi
data:12 czerwca 2011     Redaktor:

Oto, chyba po raz pierwszy, tak wysoki przedstawiciel projektu o nazwie Platforma Obywatelska, a jednocześnie najwyższy członek władz państwowych przyznał, że to co oni nam przynieśli to najczystszej wody bolszewizm w nowo-europejskim wydaniu.


www.youtube.com
Obchody dziesiątej rocznicy powstania Platformy Obywatelskiej obserwowałem w stopniu bardzo ograniczonym. Jeśli więc mogę coś na ten temat powiedzieć, to przychodzą mi do głowy tylko trzy rzeczy. Pierwsza to taka, że organizatorom udało się zapchać całą halę, w której główna impreza się odbywała i muszę przyznać, że te, jak mówią, 15 tys. osób, robiło wrażenie. Drugi element tego wydarzenia ? w pewnym sensie równie ekscytujący co ten tłum ? to oczywiście obecność na miejscu Joanny Kluzik-Rostkowskiej. Widziałem ja, jak tam sobie grzecznie siedzi między Radkiem Sikorskim i Bartoszem Arłukowiczem, i pomyślałem sobie, że oto mamy do czynienia z tym rodzajem desperacji, gdzie już nawet nie ma co się silić na pozory. Z tym rodzajem desperacji, gdzie nie ma już ani wstydu, ani zakłopotania, ani nawet zastanowienia. To co zostało, to wyłącznie strach przed wpadnięciem w otchłań. To jest już ten rodzaj desperacji, gdzie człowiek wie, że dalej będzie prawdopodobnie jeszcze gorzej, tyle że już nie może się zatrzymać, bo mu już tylko zależy na tym, żeby nie bolało. Żal mi tej biednej Joanny jak jasna cholera.

Zdarzyło się jednak w czasie tego wielkiego gdańskiego wydarzenia coś, co moim zdaniem przebiło równocześnie sam imponujący jego rozmiar, jak i ów ponury upadek Joanny Kluzik-Rostkowskiej. Mam tu na myśli fragment wypowiedzi Donalda Tuska na temat tego, w stosunku do czego władza, którą on reprezentuje ma zamiar czuć szacunek, a w stosunku do czego owego szacunku czuć zamiaru nie ma. Wyszło bowiem na to, że oni, jak to w ów przedziwny sposób określił Premier, nie będą "klękać" przed ? słuchajmy! słuchajmy! ? "księdzem, bankierem i związkowcem". Przed kim natomiast będą klękać? Otóż klękać ci państwo będą przed tymi "którzy dają nam pracę".

I to jest coś, w moim odczuciu, absolutnie rewelacyjnego. Bo oto, chyba po raz pierwszy, tak wysoki przedstawiciel projektu o nazwie Platforma Obywatelska, a jednocześnie najwyższy członek władz państwowych przyznał, że to co oni nam przynieśli to najczystszej wody bolszewizm w nowo-europejskim wydaniu. Dlaczego bolszewizm? Otóż bolszewizm z tego powodu, że niemal na jednym oddechu, Donald Tusk wyliczył jako swoich wrogów dwóch symbolicznych już wręcz wrogów czerwonej rewolucji, a mianowicie kapitał i Kościół. Dlaczego bolszewizm w wydaniu nowo-europejskim? Właśnie ze względu na ten trzeci punkt na liście wrogów Nowej Władzy ? związkowca. W przypadku sowieckiego komunizmu, związkowiec, jako polityczny reprezentant robotniczych mas, był przez władzę hołubiony z tej prostej przyczyny, że stanowił nieodłączną część tej władzy. Władza była dla ludu pracującego, związkowiec był tego ludu wybranym przez władze reprezentantem, a zatem wrogów było tylko dwóch: Kościół i kapitalista. W Nowej Europie, kiedy robotnik się wyemancypował i zaczął stanowić osobny podmiot życia społecznego, często w opozycji do władzy, stał się tej władzy albo demokratycznym partnerem, albo wrogiem. W przypadku cywilizowanych europejskich ustrojów ? partnerem. W przypadku nowej bolszewii ? z którą mamy najwyraźniej dziś do czynienia w Polsce ? robotnik stal się wrogiem, na równi z kułakiem i klerem.

Jest jednak w tym wszystkim coś, czego nie rozumiem. Otóż nie do końca wiem, o co Donaldowi Tuskowi chodziło z tymi bankierami. W drugiej części swojej wypowiedzi, on wyraźnie powiedział, że ludzie Platformy będą klękać przed tymi, którzy dają im pracę. Z informacji jakie do nas dotarły ostatnio z innej strony, wynika, że banki, nie dość że utrzymują znaczną część polityków Platformy, to w pewnym stopniu gwarantują im, w miarę swoich możliwości oczywiście, bezpieczną przyszłość. A więc, można by było oczekiwać, że przed bankierem jednak Donald Tusk klęczeć się zgodzi. A tu tymczasem okazuje się, że z niego bolszewik pełną gębą.

Przychodzi mi jednak tu do głowy pewne rozwiązanie tej zagadki. Przyznaję, ze nieco karkołomne, ale lepsze takie niż żadne. Otóż, jak donoszą nam ci, którzy się znają na rzeczy, Donald Tusk jest jednym z najbiedniejszych polityków partii rządzącej. Z jakiegoś powodu, on akurat jest niemal tak samo biedny jak, nie przymierzając, Jarosław Kaczyński. Z jakiegoś powodu, dla niego pan bankier okazał się mało życzliwy. A więc Donald Tusk oczywiście nie będzie klęczał przed związkowcem, nie będzie też klęczał przed księdzem, ale też nie ma żadnego powodu, żeby służyć kapitaliście. On ? zgodnie zresztą ze swoją wyraźnie bardzo sformułowana zapowiedzią ? będzie wierny tylko temu, kto mu daje pracę. Co, w jego wypadku akurat, oznacza pracę marną, bardzo nerwową, prawdopodobnie fatalnie płatną i pełną niepewności. Ale jednak pracę. Kto to taki? Nie mam niestety pojęcia. On coś wspominał o ludziach. Ludziach w ogóle. No ale my wiemy, że pracy nie dają ludzie w ogóle, ale, powiedzmy, ludzie-koledzy. No ale i tak nie wiem, kto jest tym jego naprawdę pierwszym kolegą.

Patrzyłem przez chwilę na wystąpienie Donalda Tuska w tej pięknej gdańskiej hali i od czasu do czasu widziałem też, jak w pierwszym rzędzie siedzą pani Małgosia z panią Kasią. Wyglądały prześlicznie. A ja jestem ciekawy, co one sobie o tym wszystkim myślały. Jeśli w ogóle one jeszcze mają zdrowie, żeby o tak trudnych sprawach myśleć.

Toyah





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.