SMOLEŃSK 2010 w POEZJI (15) - GRAŻYNA TATARSKA
data:03 lutego 2020     Redaktor: Redakcja

Autorce utworów blogerce Tatarce - Grażynie Tatarskiej - składamy serdeczne podziękowania za nadesłany wybór wierszy. Stanowi on swoiste kalendarium minionych dziesięciu lat.

SMOLEŃSKIE CIERNIE      

Grażyna Tatarska @ 2010

ANNO  DOMINI  2010  

 

Ranek dziesiątego kwietnia był pogodny. Samolot, w którym leciała żona siostrzeńca był daleko od Warszawy. Spoglądając przez okno powtarzam jak mantrę: - jeszcze nie znamy wszystkich miejsc i czynów NKWD. Odnajdziemy i zaznaczymy, bez zbiorowego gniewu, dla pamięci.

-   Pośpiesz się! Co ty gadasz? Spóźnimy się – ripostowała rodzina.

Mój poranny lejtmotyw przyczepił się niczym rzep, non stop szeptałam: jeszcze nie znamy wszystkich miejsc…

-   Przestań mruczeć i nie rozpraszaj. Zapnij pasy.

-  Podjedź na bazarek kupię kwiaty na powitanie Ewy.

Idąc alejkami bazaru myślałam o prezydencie. Od miesięcy trwał polityczny rejwach z powodu lotu delegacji do Katynia. Moja rzepa-myśl z automatu kierowała mnie w stronę prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

-  Na pewno są w pobliżu grobów w Katyniu. Tak, oni odnajdą te miejsca – rozważałam idąc alejkami bazaru.

Dziwna aura unosiła się wokół stoisk. Słychać było szlochy i przerażone głosy. Szybko wybrałam bukiecik. Gdy wyjmowałam portfel, kwiaciarka powiedziała smutnym głosem:

-   Dla nich pani niesie…

-   Nie rozumiem… Dla kogo mam nieść?

-   To pani nic nie wie?

 

 

LASY  

 

Telefonujemy w kosmicznym szoku. Sąsiad do sąsiada puka zapłakany.

Czy słyszała pani, czy pan już wie?

Nie dolecieli! Zdradzeni nad ziemią.

Światu odkryli tajemnicę z katyńskich grobów.

 

Bo co to za miejsce, gdzie leżą z kulą kata z tyłu głowy?

Bo co to za miejsce, gdzie ciała w kawałkach w błocie.

Kolejny raz polską elitę poszatkowali pod Moskwą.

 

Telefonujemy w kosmicznym szoku. Sąsiad do sąsiada puka zapłakany.

Czy słyszała pani, czy pan już wie?

Nie dolecieli! Zdradzeni nad ziemią.

W katyńskim i smoleńskim lesie misterium śmierci Tej i Tamtej.

 

Bóg wyzwolił z grzechu katów – przez ogień Ich wniebowstąpienia,

przez zdradzieckie kule w plecy.

Bestia opuszcza ziemię w anielskim szyku,

przez Ich ofiarowanie w smoleńskim i katyńskim lesie.

 

Wieści lecą niczym orzeł. Czy słyszała pani, czy pan już wie,

że nie ma KATynia? Nasi z grobów wracają do ojczyzny.

Świat usłyszał wreszcie o mordzie NKWD.

Boże, czy po to była Ich śmierć i nowa bestia Smoleńska…?    

                      

10.04.2010

 

MILION  KAWAŁÓW  TUTKI W  ROSYJSKIM  BŁOCIE

 

Słońce wstało  normalnie, by oblec wstęgę żałobną.

Trzaski, huki nad smoleńskim lasem. W telewizorze widać wrak samolotu

w rosyjskim błocie. Kto wie? Kto leciał? Ustalają listę: 55 osób czy 96?

Czy ktoś przeżył? Boże! Czy to żart? Lecieli w pancernej Tutce!

W skręconym żelastwie są głowy i nogi nie od pary.

Zmiażdżone oczy... co one widziały? Boże!. Tylko gdzie ubranie…

Zwęglone kawałki ciała. Tak, to ona… Ojczyzna wstaje z błota kłamstw i zdrady.

 

Słońce jeszcze nie zaszło Chrystusowego dnia.

Płaczę i ty płaczesz. Instynktownie idziemy pod Pałac Prezydencki. Tam już

usypane pagóry kwiatów. Płonące znicze powiększają krąg. Cofamy się

poza Krakowskie Przedmieście. Przyjeżdżają z Lublina i Szczecina.

Zgromadzeni wiedzą, że ONI są w pałacu, a nie w ruskim błocie!

Bo umilkły krzyki z katyńskich grobów. Świat już wie.

Wracają do domu z Katynia i ze Smoleńska.

 

Słońce jeszcze nie zaszło Chrystusowego dnia.

Jadą pociągi z Łodzi i Gdańska. Z Wrocławia i z Krakowa już są na Nowym Świecie.

Potokiem płynie narodowy płacz. Ludzie szepczą: zamach, zamach.

Trwa pielgrzymka kwiatów pod Krzyż Papieski przy Grobie Nieznanego Żołnierza.

W cichych modlitwach jest pewność: stąd idą do nieba.

W płacz nocy COŚ wnika. Jest jedność. Poćwiartowana, polska elita – zmartwychwstaje. Słońce nie będzie już krwawe.                

 

10.04.2010

 

TRUMNY  WRACAJĄ  Z  ROSJI

 

Tysiące, tysiące ludzi stoi od lotniska do pałacu prezydenckiego  Stoję na Żwirki i Wigury.

Za zakrętu wyłania się kondukt ze śp. Prezydentem Kaczyńskim.

Tak, to On zbliża się. Słychać żałobny pomruk, skowyt serc. Żal porusza nawet liście drzew. Przerażenie. Gniew. Majestat  Rzeczpospolitej wraca w trumnie z Rosji.

 

Na drugi dzień znów stoję, a tysiące ludzkich głów przede mną. Kapią łzy pod koła aut z dziesięcioma trumnami. Jutro przybędzie osiemnaście. Poczekamy na powrót ostatniej, 96. Wracają w zaplombowanych trumnach pod rygorem kary, bo nie wolno ich otwierać. Taki ukaz nadała polska minister zdrowia.  

 

Dziś czekamy na Marię. Od lotniska zbliża się, w kremowej poświacie kwiatów, śp. Pani Prezydentowa, nasza Maria. Jedzie po dywanie tulipanów ”Maria Kaczyńska”.

W glorii niebiańskich chórów mija mnie. Słyszę śpiew: dla Jego bolesnej Męki miej miłosierdzie dla nas i świata całego… dla Jego bolesnej Męki

- Ojcze przedwieczny, ofiaruję Ci Ciało i Krew, Duszę i Bóstwo Najmilszego Syna Twojego a Pana naszego  Jezusa Chrystusa, za przebłaganie za grzechy nasze i świata całego...

 

Głos coraz śmielej się rozlega. Zadziwiona spostrzegam, że to ja śpiewam nieznane dotąd strofy. Musiałam znać, skoro śpiewałam, albo ktoś inny śpiewał za mnie...

Na samochód z trumną Marii lecą naręcza tulipanów, fruną wielobarwne motyle.

11/13.04.2010

 

NA  KRAKOWSKIM  PRZEDMIEŚCIU

 

Nie zapomnę,

W telewizorze przebudzenie czy gorzkie żale. Śp. Prezydent Kaczyński już nie jest kartoflem.

Widzimy Parę Prezydencką przytuloną na plaży. Boże! jacy oni zakochani, naturalni i nasi.

Oszukali, mamili karykaturą zdjęć i kpiną w mediach. Jezu, co oni zrobili Lechowi? Pytania, pytania… Oburzenie od Bałtyku po Giewont.

Grona gniewu opadają ze zmęczonych powiek. Stoję w kolejce, która wije się wzdłuż Krakowskiego Przedmieścia. Kolejka zakręca, rozszerza, wydłuża się, by zakręcić, dopełznąć do trumien. Pochylamy głowy, klękamy przed majestatem Rzeczpospolitej.

.

Nie zapomnę,

stoję przed Pałacem Prezydenckim. Pali się łan zniczy. Tysiące, tysiące ludzi pochylonych, modlących.  Patrzę w okna pałacu, gdzie są dwie trumny śp. Pary Prezydenckiej.

Nagle ogarnia mnie niewytłumaczalna radość, jaką doświadcza jedynie dziecko. Boję się spojrzeć na bolesne twarze, bo pomyślą, że cieszę się z narodowej tragedii.

Widzę dziwny promień światła idący z okien, jakby za szybą były dwa słońca zamiast trumien.

Szczęśliwość wnika w me serce.

 

Nie zapomnę,

odkąd wywieziono z pałacu trumny,  pałac stał się ciemną pieczarą. Z okien zionie chłód. Przeraźliwy. Jest mi zimno od patrzenia w okna pieczary. Lodowe pręgi chłoszczą zapłakane oczy. Pusto, pusto. Boleśnie.

Tęsknota rozrywa me ciało na kawałki. Jakże boli ich nieobecność. Jakże boli to, co teraz ma nadejść.

 

Nie zapomnę,

wściekłe kły rozszarpują nasze mózgi, wsączają jad w myśli i w serca.

W telewizorze bełkocze coraz wymyślniejsza propaganda:

-  że pijany generał Błasik kazał załodze lądować,

-  że skrzydło samolotu zahaczyło o pancerną brzozę,

-  że załoga Tu-154M sprowadziła samolot o 20 metrów poniżej pasa startowego,

-  ze kopaczowe plemię kopało na metr, przesiewało ziemię i raportowało: nie znaleziono śladów wybuchu słońca.

Niektórzy zaczynają wierzyć.

Informacje z TVN-u rozdzielają Polaków długością Wisły albo szerokością mieszkania. Wtłaczają nienawiść pomiędzy mężem a żoną, między matkę a syna. Jazgot, kakofonia.

Niektórzy resetują serca, w nim już nie ma miejsca na patriotyzm.

 

Nie zapomnę,

kto z Putinem przybijał żółwiki w dzień mordu Prezydenta Polski.

Tego dnia słońce zaszło w kolorze fioletu.  

                                

Kwiecień 2010

 

@ 2011

 

TULIPANY  PIERWSZEJ  DAMY  

 

Rok temu na lotnisku wojskowym Okęcie powitano trumnę z ciałem śp. Marii Kaczyńskiej, Pierwszej Damy, Małżonki śp. Prezydenta RP. Trasa powrotu zakwitła tulipanami.

Zostały zdjęcia, pamięć i filmy.

 

Mieszkańcy Warszawy i okolic, stojąc w długim kondukcie żałobnym, rzucali pod koła samochodu tony kwiatów. Były to przede wszystkim tulipany Maria Kaczyńska.

Zostały filmy, zdjęcia i pamięć.

 

Samochód wolno przemieszczał się po żywym, tulipanowym dywanie.

Klęczeliśmy na poboczach, modlili, płakali lub stali w osłupieniu, w odrętwieniu.

Zostały zdjęcia, filmy i pamięć.

 

W hołdzie dla śp. Pierwszej Damy.

Dziś 13 kwietnia Warszawiacy tłumnie przyszli na Krakowskie Przedmieście, by na trotuarze przed pałacem prezydenckim poukładać tulipany Maria Kaczyńska.

 

Kwiaty natychmiast były miażdżone przez buldożery Straży Miejskiej. Zarządzenie wydała Bufetowa /tak nazywają prezydent Warszawy/.

 

Ludzie nie zgadzali się na oczyszczanie miejsca z kwiatów.  Znów przy krawężniku chodnika kładli nielegalne kwiaty. Nielegalne tulipany Maria Kaczyńska.

Została filmy, zdjęcia i pamięć.    

13.04.2011

 

@ 2012

 

TO NIE CIERŃ

 

Idzie w miesięcznicę braterskich słów,

niesie sprawy ojczyzny i historii.

Dźwiga obelgi głupców i pogardę, tych

z czerwonymi łapami co zmiażdżyły Tutkę.

 

Będzie szedł ku krzyżom – w pamięć wbitych 96,

które nie zardzewieją w smoleńskiej mgle.

 

Idzie odważnie do tych, co winni śmierci elity

Rzeczypospolitej. Idzie pod pałac prezydencki,

a zdrada za szybą ma bladą twarz.

Boże! Jak to możliwe, Polska jeszcze żyje.

 

Idzie w paciorkach różańca, bolesny

i rozrywa pakty i układy.

Frunie orzeł ponad sztandary,

a zwycięstwo przez cierpienie za innych.

 

Będzie szedł ku krzyżom – w pamięć wbitych 96,

które nie zardzewieją w smoleńskiej mgle.          

 

10.04. 2012

 

POGRZEB  PREZYDENTA  KACZOROWSKIEGO

 

Tyle słów nad tą trumną! Trzeci pogrzeb już się nie zdarzy.

Wreszcie spocznie w swym grobie prezydent na uchodźctwie,

co majestat Rzeczpospolitej przeprowadził do Warszawy.

Tam w Londynie, pierwsza była Ojczyzna, dziś w hołdzie

 

stoi pod Panteonem, bo drugi raz bohatera chowa.

Zginął za Katyń, z Nimi, w Smoleńsku – z ruskim

wyrokiem śmierci. Boże! musieli go ekshumować.

Sojusz morderców pomylił ciała i w szatę kpin oblekł.

 

Stójcie! Niech kwiaty z wieńców zasłonią zdrajców twarze.

W hołdzie dzwoni Dzwon Zygmunta. Błyszczy gromnica,

czy może wielki wstyd prokuratury z Warszawy?

W kondukcie żałobnym zadumana ulica.

 

Cztery pudełeczka idą z prezydentem do grobu.

W pierwszym ziemia z Polski, w drugim skała – czyny

spod Monte Cassino /stały w londyńskim domu/,

w trzecim ziemia z Katynia, a w czwartym z Londynu.

 

Jest jeszcze pudełko piąte, w którym się mieszczą

Serca Polaków, dla zdrajców przestroga.

Pudełka spoczną w Panteonie. Prezydent odchodzi ku obłokom

towarzyszy mu anielska kawaleria.        

 

03.11.2012

 

96 JEŹDŹCÓW

 

Znów w nas duch wielki, idziemy pod Pałac Prezydencki. Obok kamienne lwy w jasnym świetle zniczy i księżyca. W ramie nieba 96 jeźdźców na koniach siedzi.

 

Czekoladowym orłem kneblują usta przeciwnika szyderstwem nad trumnami:

-  Jaki prezydent, taki zamach!

Rzeczpospolita nie pospolitą rzeczą, a pamięć Narodu nie Alzhaimer.

Są na kursie i ścieżce, bo na niebie gwiazdy, biało-czerwone szachowniczki świecą.

-  Lecieli i czemu nie wylądowali?

 

Znów w nas duch wielki, idziemy pod Pałac Prezydencki. Obok kamienne lwy w jasnym świetle zniczy i księżyca. W ramie nieba 96 jeźdźców na koniach siedzi.

 

10.09.1012

 

@ 2013

 

CZARNA DATA W KALENDARZU

 

Pomachali nam skrzydłami i odlecieli do Katynia.

Dziewięćdziesiąt sześć serc wróciło w kawałkach w trumnie.

 

Pochowano w grobach z cudzą głową, z inną nogą.

W ciałach śmieci zaszyto w moskiewskim prosektoriach.

 

Kakofonia w mediach, na ulicy, przy stole.

Powiedzmy o mordzie, to nasz obowiązek – nie mściwy, a bolesny.

 

Czarna data w kalendarzu: 10 kwiecień 2010 rok.

Tego dnia z wraku samolotu wyfrunął orzeł w koronie.  

 

Kwiecień 2013

 

@ 2014

 

WIARYGODNIE    

 

Wykryto materiały wybuchowe,

komisja MAK orzekła –

                     to mogą być inne materiały z poligonu.

Po dwóch latach wrak samolotu został umyty,

komisja MAK stwierdziła –

                     brak materiałów wybuchowych.

Polska prokuratura przekazała Rosji swój materiał dowody.

Polacy czekają na ukaz –

                      czekają już ruski rok.

Naród pyta: kto pozwolił na pochówek ofiar

bez stwierdzenia tożsamości –

                      krewni wątpią, kto w grobie leży.

Trwa dyplomatyczny dialog o zwrot wraku samolotu,

i czarne skrzynki, polską własność –

                     Rosjanie odpowiadają: a kuku!        

 

10.04.2014

 

@ 2015

 

O HONOR I PRAWDĘ

 

Powiedziano nam:

rosyjscy biegli ustalili, jak trzeba, blacha w brzozie jest z Tupolewa.

Brzoza sprawczynią tragedii.

 

Potwierdzili biegli od Laska:

generał Błasik był pod wpływem i w takim stanie rządził kokpitem.

 

Mikrofon zebrał głos prezydenta:

ponoć zmienił tor lądowania. Raport MAK potwierdza te badania.

 

Pilotom wmawiano:

że jest na kursie i ścieżce szachownica biało-czerwona.

 

Nie powiedzieli:

że urządzenia zarejestrowały, dwa razy samolotem zatrzęsło nad ziemią,

nim runął w kawałkach w smoleńskie błoto.

 

Naszym zadaniem:

przywrócić honor dla generała Błasika,

a rodziny poległych, żeby wyszły z jaru cierpienia.

 

Naszym zadaniem: by śmierć nie strzelała.

Przyrzekamy:

Anno Solidarność, Januszu Kurtyko, kapitanie Protasiuk, Wam wszystkim 96,

których  poćwiartowano w trybach samolotu, a fragmenty Waszego ciała upieczono w ogniu,  ubabrano w błocie, zbezczeszczono w moskiewskim prosektorium – przyrzekamy: wydobędziemy Prawdę, przywrócimy Honor.

 

 

@ 2016

 

O WYBACZANIU  

1.

Donaldzie Tusku – za oddanie śledztwa w ruskie łapy. Wybaczyć?
Bronisławie Komorowski – przejąłeś władzę z ruskiego rozkazu. Wybaczyć?

Ministrze Arabski – za  przygotowanie lotu do Pana Boga. Wybaczyć?

Ewo Kopacz – kopałaś na metr w głąb i oślepłaś w podłości. Wybaczyć?
Lasku od Komisji – twoje  kłamstwa nie dają mi spać. Wybaczyć?

Ministrze Millerze – za szkalujący raport. Wybaczyć?

Pawle Grasiu – skumanie się z ruska i z niemiecka. Izwienite?

2.

Jak mam wybaczyć hienom z mediów, że manipulowali historię.  

Zabełtali rodakom w głowach. Na trzeci dzień zrobili groteskę z narodowej żałoby.

Wybaczyć? Zapomnieć? Boże, jak mam wybaczyć morderstwo i zdradę?

Cyborgi nie mają poczucia winy ani uczuć, więc wybaczam wedle prawideł Twoich Panie.  

Zaplanowaną śmierć, czy mogę wybaczyć…

Wybaczanie – wywodzi się z Prawdy, która stoi przed osądzeniem według prawideł sumienia.

Wybaczyć można kłótnie przy stole, jazgot na bazarze, że sąsiad myśli inaczej.

Zaplanowaną śmierć, czy mogę wybaczyć?        

 

10.05.2016








Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.