Irytacja Putina ma swoje uzasadnienie. Kilka ostatnich miesięcy to okres odkłamywania w przestrzeni międzynarodowej historii II wojny światowej; Polska aktywnie w tym procesie uczestniczyła. Parlament Europejski przyjął we wrześniu ub. roku rezolucję, w której ocenił, że wybuch II wojny światowej był bezpośrednim skutkiem paktu Ribbentrop-Mołotow z 23 sierpnia 1939 roku i jego tajnego protokołu dodatkowego; wciąż powstają na ten temat nowe publikacje.
To wielkie upokorzenie dla Rosji, która okres II wojny światowej uważa za kluczowy dla swojej międzynarodowej propagandy. Uderzenie w czuły punkt skutecznie podkopuje wiarygodność sowieckich mitów i przyczynia się do zmniejszenia możliwości sterowania opinią publiczną. Polska- jako kraj ochoczo uczetniczący w procesie odkłamywania historii- stała się adresatem licznych oskarżeń i pomówień, konstruowanych w Moskwie i rozsyłanych na cały świat.
Być może wrost tego napięcia jest chwilowy i wszystko przycichnie po wizycie Putina w Izraelu. Ale w interesie naszego kraju leży dalsze nagłaśnianie sprawy i osłabianie prestiżu naszego wschodniego sąsiada. Kto będzie poważnie traktował zbójeckie państwo, jeżeli runie mit niewinnej ofiary zaatakowanej przez Hitlera? Pozostanie tylko traktować Rosję tak, jak na to załuguje: silną dyktaturę o dużym potencjale militarnym, potencjalnie bardzo niebezpieczną.
Pozostaje mieć nadzieję, że polska dyplomacja nadal aktywnie działa na tych kierunkach- pierwsza runda jest zdecydowanie na naszą korzyść. A powstające centrum rosyjskich dokumentów? No cóż, samo pojęcie "rosyjskie dokumenty" wywołuje uśmiech na twarzy każdego historyka. Ale i warto tłumaczyć na forum międzynarodowym.
AN