Marek Baterowicz: Apokalipsa z płomieni
data:02 stycznia 2020     Redaktor: GKut

z daleka lepiej widać....

 

Od kilku miesięcy w Australii szaleją pożary buszu, niestety  wielu stanach – z początku w Queensland, potem w Nowej Południowej Walii ( ze stolicą Sydney), w Zachodniej Australii ( stolica Perth), w Australii Południowej ( Adelajda) i znowu w Wiktorii w zalesionym rejonie Gippsland, który w roku 1840 – po zdobyciu szczytu Kościuszki -  przemierzał Paweł Edmund Strzelecki nadając mu właśnie tę nazwę na cześć gubernatora Nowej Południowej Walii Sir George’a Gibbsa.  Tym szlakiem dotarł do Melbourne, które było wtedy małą osadą, a dziś jest okazałą stolicą stanu Wiktorii.

Żywioł ognia trawi Australię, sytuacja jest z dnia na dzień bardziej tragiczna: spłonęły już prawie dwa  tysiące domów i obszar wielkości Belgii. Tylko w NSW spaliło ponad 1300 domów. W płomieniach lub w innych wypadkach zginęło 17 osób,  w tym strażacy i ochotnicy do walki z nawałnicą płomieni. Ostatnio jednak dodano 28 zaginionych, można dopisać ich do ofiar. A spalonych posiadłości i rezydencji ich właścicieli  już się nie odbuduje. Największym pechowcem był jeden pan, który stracił w ogniu też całą kolekcję starych aut, w tym modele z lat 30-tych. Czy były ubezpieczone ? Skala pożogi jest tak ogromna, że firmy ubezpieczeniowe chyba splajtują. I przybywa bezdomnych.

Znajoma z Gór Błękitnych ( około sto kilometrów od Sydney) relacjonuje, że do ogrodu musi wychodzić z maseczką, bo smog jest dotkliwy i czasem nie widać domów sąsiadów. Jest zakaz podlewania roślin w ogrodach, a strażacy chodzą po buszu i podpalają ściółkę, którą natychmiast potem gaszą. To jedna z metod zapobiegania większym pożarom. Panuje już stan wyjątkowy, do pomocy wezwano wojsko. A strażacy z Kanady i USA  pomagają od paru miesięcy.

W ogniu giną setki, chyba już tysiące zwierzątek – zwłaszcza koali, possumów i wombatów. To wielka tragedia. Tylko szybkie kangury mają szanse uciec przed płomieniami. W TV pokazano wzruszającą scenę: jeden pan poi wodą z butelki zranionego possuma, który siedzi mu na kolanach. Possumy panicznie boją się ludzi, jeśli possum pozwolił się napoić bez oporu, to znaczy, ze jest mu już wszystko jedno! Wobec groźby ognia człowiek staje się przyjacielem!

Z każdą godziną powiększają się obszary objęte pożogą, ostatnio nowe pożary wybuchły kilkaset kilometrów na południe od Sydney, np. zgorzało prawie całe miasteczko Cobargo ( NSW) czy Orchard  Hills. 1 stycznia media podały, ze w tym rejonie spłonęło 176 posiadłości, a żywioł szaleje dalej. Zgorzało też miasteczko Mogo ( NSW), a około 4 tysiące ludzi z okolic schroniło się na plaży w Batemans Bay i będa ewakuowani drogą morską. Marynarka wysłała okręty po turystów i mieszkańców z Mallacoota. Dotknięte pożogą są tereny South Coast ( NSW).  Cud, że ocalało ( narazie!) ZOO w Mogo Wildlife Park, gdzie przebywa ponad 200 zwierząt ( żyrafy, zebry, nosorożce, goryle, a nawet „big cats”, a więc zwierzaki dość niebezpieczne ( wg „Sydney Morning Herald”, 1 stycznia 2020). Niestety, wieczorem 1 stycznia TV już podała, że ten egzotyczny zwierzyniec w Mogo Park jest zagrożony. Trzeba dodać, że pieką się żywcem zwierzęta domowe ( krowy, owce), których nie dało się uratować ( „The Daily Telegraph”, 2 stycznia br, str.4). Nakaz ewakuacji dostało kilkuset mieszkańców okolic Góry Kościuszki.

Nowa fala pożogi dotknęła Gippsland East, z dymem poszło ponad 50 posiadłości, a przypuszcza się, że spalą się jeszcze setki. Strażacy ciężko pracują, aby nie połączyły sie pożary w Gippsland z falą ognia wznieconą przez pioruny w Alpine National Park.  Spłonęło też Clifton Creek (Wiktoria), położone 300 km od Melbourne, nad którym unoszą się – choć nie nad wszystkimi dzielnicami – dymy z South Gippsland. Prognozy są bardzo ponure, z końcem tego tygodnia warunki „ogniowe” mają się nagle pogorszyć i mogą wybuchnąć pożary w nowych strefach Australii. A do tego zaczyna brakować zaopatrzenia, benzyny i energii na spustoszonych terenach ( NO FOOD, NO FUEL, NO POWER). Tytułowa strona „The Daily Telegraph” ( 2 stycznia ) pokazuje setki ludzi stojących w kolejkach pod jedzenie, to już ogromny kryzys humanitarny i prawdziwe piekło na ziemi. Ekstremalna warunki grożą też jutro w Południowej Australii ( 42 stopnie), natomiast w Zachodniej Australii – ulga, tylko 23 stopnie.

Wieczorem 1 stycznia TV doniosła o pożarze na Tasmanii (!), gdzie płomienie szaleją wokół Fingal ( płn-wschód), a podano dwie wersje przyczyn: albo podpalenie, albo zapalenie się buszu od pioruna. Pożary powstają częściej od iskier przenoszonych wiatrami.

Doroczne fajerwerki w Sydney miały być odwołane, jednak uświetniły noc sylwestrową i tłumy ludzi podziwiały je nad mostem, koczując z wałówkami w pobliżu Opery i Circular Quay.

Ta niespotykana apokalipsa z płomieni podobno dopiero nabiera wigoru, bo temperatury rosną, a wiatry niosą iskry szybko. Australijska katastrofa już przyćmiła pożary w Kalifornii, Brazylii, Grecji czy Portugalii. Planeta pali się na raty i mała Greta słusznie woła, że przed ludzkością stoi olbrzymi problem i wyzwanie.

Sytuacja w Australii ulega zmianom niemal z godziny na godzinę, zatem w niedzielę ten reportaż będzie zapewne niepełny, bo szykują się nowe ogniska tej apokalipsy z płomieni. W sobotę warunki atmosferyczne będą niestety sprzyjać pożarom, idą wysokie temperatury przekraczające 40 stopni Celsjusza. Ogień bezlitośnie likwiduje znaczne obszary Australii i na razie nie widać końca tej apokalipsy. W stanie Wiktoria panuje stan wyjątkowy. A słynny tenisista Kyrgios zaofiarował 30 tysięcy dolarów na bezdomnych i wzywa innych tenisistów i krykiecistów do donacji.

                                                                                                                                                                                                                         Marek Baterowicz

 

Od redakcji:

Zachęcamy do nabycia wydanej przez nasze stowarzyszenie książki Marka Baterowicza - opowieści o"wojnie jaruzelskiej"- ZIARNO WSCHODZI W RANIE



 
 
Marek Baterowicz, ur.1944) jako poeta debiutował na łamach „Tygodnika Powszechnego” i „Studenta” (1971). Debiut książkowy - „Wersety do świtu” (W-wa,1976); tytuł był aluzją do nocy PRL-u. W 1981 r. wydał poza cenzurą zbiór wierszy pt. „Łamiąc gałęzie ciszy”. Od 1985 roku na emigracji, od 1987 w Australii. Autor kilku tytulów prozy(M.in "Ziarno wschodzi w ranie"-1992 w Sydney i 2017 w Warszawie) oraz wielu zbiorów poezji, jak np. „Serce i pięść” (Sydney, 1987), „Z tamtej strony drzewa” (Melbourne, 1992 – wiersze zebrane), „Miejsce w atlasie” (Sydney, 1996), „Cierń i cień” (Sydney,2003), „Na smyczy słońca” (Sydney, 2008). W 2010 r. we Włoszech ukazał się wybór wierszy - „Canti del pianeta”, następnie "Status quo" (Toronto, 2014), zbiór opowiadań – „Jeu de masques” (Nantes,2014),"Nad wielką wodą" (Sydney,2015) oraz e-book jego powieści marynistycznej, osadzonej w XVI wieku „Aux vents conjurés”.(www.polskacanada.com/aux-vents-conjures-par-marek-batter
Zdjęcia do artykułu :
Zdjęcia do artykułu :





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.