Lista Ładosia: nazwiska 3262 Żydów objętych tzw. „akcją paszportową"
data:14 grudnia 2019     Redaktor: Anna

Wyniki badań opublikowane przez Instytut Pileckiego pokazują, że podczas II wojny światowej grupa polskich dyplomatów w Szwajcarii podjęła próbę ocalenia przed Zagładą od 8 do 10 tys. Żydów. Przedstawiciele poselstwa RP w Bernie dostarczali osobom zagrożonym sfałszowane paszporty latynoamerykańskie.
Opracowanie „Lista Ładosia" jest pierwszą próbą odtworzenia nazwisk posiadaczy dokumentów, które symbolicznie nazwano „paszportami życia”.

Lista z nazwiskami 3 262 Żydów (można ją znaleźć tutaj), którzy posiadali tak zwane „paszporty Ładosia” (nazwa pochodzi od nazwiska Aleksandra Ładosia, polskiego posła w Szwajcarii w latach 1940 – 1945), została opublikowana przez Instytut Pileckiego po przeprowadzeniu dwuletnich badań we współpracy z Żydowskim Instytutem Historycznym, Państwowym Muzeum Auschwitz-Birkenau i Instytutem Pamięci Narodowej. „Listę Ładosia” przygotował czteroosobowy zespół: Jakub Kumoch (redaktor naukowy), Monika Maniewska, Jędrzej Uszyński i Bartłomiej Zygmunt.  

– Opracowanie „Listy Ładosia” jest jednym z największych przedsięwzięć badawczych poświęconych Holokaustowi w ostatnich latach. Przeszukaliśmy wiele archiwów, między innymi Bad Arolsen, Yad Vashem, czy Archiwum Akt Nowych w Warszawie – mówi dr Wojciech Kozłowski, dyrektor Instytutu Pileckiego.



„Lista Ładosia” wykazuje, że 24 – 45% Żydów, posiadających sfałszowane dokumenty z Paragwaju, Hondurasu, Haiti czy Peru, przeżyło Holokaust. Kilkadziesiąt z tych osób żyje do dzisiaj. – Znamy 3 262 nazwiska. Z tej grupy na pewno ocalały dzięki paszportom 796 osoby, natomiast 957 na pewno nie udało się przeżyć wojny. Losy pozostałych są nam nieznane, mimo wnikliwych poszukiwań w wielu bazach danych. Z pewnością liczba uratowanych jest znacznie większa. Szacujemy, że grupa Ładosia przyczyniła się do ocalenia 2 – 3 tys. Żydów – tłumaczy dr Jakub Kumoch, redaktor naukowy publikacji.

Z przeprowadzonych badań wynika, że grupa Ładosia pomagała Żydom z różnych krajów europejskich, ale większość zidentyfikowanych paszportów wystawiono osobom pochodzącym z terenów okupowanej Polski i Holandii. – Jeśli chodzi o udokumentowaną grupę ocalonych, większość stanowią Żydzi pochodzący z Polski, Holandii i Niemiec – dodaje Monika Maniewska współautorka „Listy Ładosia”, archiwistka z Instytutu Pileckiego.

Na opublikowanej liście można znaleźć nazwiska znanych uczestników powstania w getcie warszawskim (np. Cywia Lubetkin, czy Icchak Cukierman), jak również liderów oporu żydowskiego ze Słowacji, Francji i Włoch. Jednym z tysięcy ludzi, którzy posiadali paszport Ładosia, był Adam Daniel Rotfeld – późniejszy polski minister spraw zagranicznych. Inną udokumentowaną osobą jest najlepsza przyjaciółka Anne Frank – Hannah „Hanneli” Goslar.

Publikacja „Listy Ładosia” spotkała się z pozytywnym odbiorem wśród naukowców.

– To wielki wkład w historię badań nad sprawiedliwymi, ale też w historię i losy europejskich Żydów. Książka powinna być, i mam nadzieję, będzie doceniana i szeroko znana. Jest przykładem największej staranności badawczej. Wiem, jak trudnej. Należą się jej autorom przynajmniej wielkie podziękowania. Podziękowania należą się też Instytutowi Pileckiemu, że podjął takie wyzwanie i w pełni je zrealizował – prof.  Paweł Śpiewak, dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego.

– „Lista Ładosia” to jeden z najważniejszych dokumentów w historii Holokaustu. Choć niekompletna, stanowi świadectwo bohaterskich, humanitarnych wysiłków ludzi, którzy ośmielili się stawić opór Zagładzie – Roger Moorhouse, brytyjski pisarz i historyk.

– Publikacja przez Instytut Pileckiego „Listy Ładosia” stanowi przypomnienie Polaków i Żydów, którzy działając w oparciu o polskie poselstwo w Bernie, zdali – także jako świetni organizatorzy – egzamin z bycia człowiekiem w nieludzkich czasach. Jest równocześnie zmierzeniem się z trudnym zadaniem naukowej weryfikacji listy Żydów, którzy dzięki grupie Ładosia zyskali szansę przeżycia – prof. Piotr Madajczyk, Instytut Studiów Politycznych Polskiej Akademii Nauk.

– W Talmudzie Babilońskim zapisano: „(…)A jeśli człowiek ratuje jedno życie, to jest tak, jak gdyby uratował cały świat”. Książka ta jest swoistym hołdem dla grupy Polaków pod przewodnictwem Aleksandra Ładosia, którzy w morzu niemieckiego bezprawia podjęli się ratować Żydów, dla których wydawać by się mogło nie ma żadnego ratunku – prof. Witold Stankowski, PWSZ im. rtm. Witolda Pileckiego w Oświęcimiu, Instytut Europeistyki UJ.

– Starannie opracowana „Lista Ładosia” nie tylko poszerza naszą wiedzę na temat prób instytucjonalnego ratowania skazanych na śmierć, ale też, co szczególnie cenne, daje wgląd w jednostkowe ich losy – dr Monika Polit, Instytut Historyczny UW.

– Działalność tzw. grupy berneńskiej wymaga jeszcze wielu badań. Pierwszym krokiem, bardzo symbolicznym jest opublikowanie „Listy Ładosia”. Jej odnalezienie, opracowanie i upublicznienie jest dowodem na to, że nadal warto przeszukiwać archiwa po to, by nazwać po imieniu nie tylko ofiary, ale również bohaterów – dr Joanna Lubecka, Akademia Ignatianum w Krakowie.

– Zaletą tej książki jest odanonimizowanie ofiar – podanie ich nazwisk, w niektórych wypadkach zdjęć, a także ukazanie skali trudności, jaką musieli oni pokonać, by uniknąć śmierci z rąk niemieckich – dr hab. Tadeusz Paweł Rutkowski, Instytut Historyczny UW.

– Pozycja jest bardzo skrupulatnie opracowana pod kątem historycznym, przebadano wszystkie możliwe archiwa i skonfrontowano wyniki z istniejącą literaturą przedmiotu. Praca jest bardzo ważnym uzupełnieniem naszego stanu wiedzy na temat działalności na rzecz pomocy żydowskim współobywatelom ze strony środowisk skupionych wokół polskiego rządu emigracyjnego w Londynie - prof. dr hab. Andrzej Żbikowski, Żydowski Instytut Historyczny.

– Doniosłość opracowania tzw. listy Ładosia nie wymaga komentarza. Wielowymiarowa wartość tego dzieła – bo inaczej nie można nazwać efektu żmudnych i wymagających prac zespołu badaczy – mówi sama za siebie. Ustalenia autorów publikacji w zdecydowanej części maja charakter pionierski, dla wielu zapewne odkrywczy – dr Aleksandra Namysło, IPN.

– Naszym, ludzi urodzonych po wojnie, obowiązkiem jest napisanie o tym aspekcie przeszłości. Aspekcie wpisującym się w historię kilkusetletniej koegzystencji chrześcijan i żydów na terenie Polski. Taka społeczność mogła się rozwinąć tylko w korzystnych warunkach stworzonych przez elity państwowe Rzeczypospolitej. A jej niemal zupełna zagłada nastąpiła dopiero w sytuacji braku niepodległego bytu Państwa Polskiego, zniszczonego przez Państwo Niemieckie, rządzone wówczas przez nazistowskich totalistów - dr hab. Grzegorz Berendt, Instytut Historii UG, Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku.

– Piętnaście lat temu po raz pierwszy usłyszałem o paszportach południowoamerykańskich, które w czasie wojny miały trafiać do Bielska ze Szwajcarii, żeby ratować życie rodzinom żydowskim. Zadawałem sobie wtedy wiele pytań. Jak przebiegało fałszowanie paszportów? Kto je załatwiał? Szczęśliwie Instytut Pileckiego dał możliwość grupie badaczy, do której także zostałem zaproszony, na zweryfikowanie dotychczas zgromadzonych informacji i przeprowadzenie nowych kwerend archiwalnych – dr Jacek Proszyk.

Ambasador Ładoś, który podczas II wojny światowej reprezentował w Szwajcarii polski rząd na uchodźstwie, zlecał swoim podwładnym fałszowanie dokumentów innych krajów, próbując w ten sposób uratować chociaż część liczącej 3,5 mln społeczności żydowskiej Polski. Paszporty Ładosia miały na celu ocalenie ich właścicieli przed zesłaniem do niemieckich nazistowskich obozów śmierci. Paszporty wysyłano do obozów i gett na terenie okupowanej Polski i Holandii i do wielu mieszkańców innych krajów europejskich. Prawie połowa dokumentów poświadczających obywatelstwo Paragwaju była sfałszowana przez wicekonsula Konstantego Rokickiego, a mniejsza liczba prawdopodobnie przez Stefana Ryniewicza – z udziałem pracownika ambasady Julisza Kühla. Inne dokumenty, paszporty i poświadczenia obywatelstw Hondurasu, Haiti i Peru, były kupowane z aprobatą ambasadora przez dwóch członków grupy Ładosia – działaczy organizacji żydowskich – Abrahama Silberscheina i Chaima Eissa. Cała operacja otrzymała w 1943 r. wsparcie polskiego rządu, który wywierał nacisk na przedstawicieli państw latynoamerykańskich, żeby sfałszowane dokumenty były uznawane z przyczyn humanitarnych.

Dyrektor Kozłowski dodaje, że mimo potwierdzenia 3 262 nazwisk, kolejne 5-7 tysięcy pozostaje nadal nieznane. – Mamy wielką nadzieję, że w odszukaniu tych osób pomogą nam społeczności żydowskie na całym świecie. Przez ostatnie dwa lata pracowaliśmy bardzo intensywnie i mam przekonanie, że w archiwach nie znajdziemy już więcej. Teraz przyszła pora, żeby zabrały głos rodziny osób ocalonych i ofiar. Chcemy, żeby opowiedziały swoje historie.

Od 19 grudnia publikację będzie można zakupić w księgarniach internetowych.

Żródło: Instytut Pileckiego






Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.