Bożena Ratter: Umarłym daj wieczny pokój i światłość wiekuistą za to, że kochali ową ziemię
data:27 października 2019     Redaktor: ArekN

 
Obecność blisko miliona mieszkających i pracujących nad Wisłą Ukraińców wyznacza początek końca Polski monoetnicznej –napisał Marek Rabij w Tygodniku Powszechnym.

Tak bezkrytycznie fałszywa teza jest efektem celowej propagandy prowadzonej przez redakcję Tygodnika Powszechnego albo wynikiem braku wiedzy piszącego i braku nadzoru redaktora tygodnika . Bardzo podważa wiarygodność pisma- pisze Bożena Ratter.

 
Wystarczy zapytać Piotra Tymę jak liczna jest od 1945 roku mniejszość etniczna/ narodowa ukraińska i ile publicznych środków z naszych podatków otrzymują Ukraińcy od dziesiątków lat, ilu jest Ukraińców, którzy przyjechali w wagonach ekspatriacyjnych już z tożsamością polską, ilu zmieniło nazwiska by ukryć ukraińską tożsamość.
Zajrzeć można do danych Głównego Urzędu Statystycznego, obejrzeć raporty z dokonywanych spisów ludności. Według spisu z 2011 roku mamy 9 mniejszości narodowych (Ukraińcy, Białorusini, Czesi, Litwini, Niemcy, Ormianie, Rosjanie, Słowacy, Żydzi) i 4 mniejszości etniczne: Karaimowie, Łemkowie, Romowie, Tatarzy.
Czy trudno wymagać od piszących w interesie innych nacji, by korzystali z ogólnodostępnej wiedzy?
Wrogowie polskiej tożsamości stawiając fałszywe tezy fałszywie uzupełniają wiedzę Polaków, którym tej wiedzy nie przekazała Polska Ludowa, III RP i obecna RP.

Andrzej Chciuk pisze o wielonarodowej, wieloetnicznej  Polsce przed wojną:  „ludzie tam zawsze dzielili się na przyjaciół znajomych i nieznajomych. Nieznajomy wszakże naprzód był człowiekiem, zanim jeszcze był Polakiem, czy Ukraińcem, czy Żydem, czy Niemcem. Ten najprawdziwszy humanizm mogła wywołać tylko sztuka tak zgodnie tu od wieków istniejąca, sztuka wielu narodów, z wielu stron świata i tradycji się wywodząca, a współżyjąca tu w jakiś jedyny i niepowtarzalny sposób, wszystkim potrzebna, wtopiona w krajobraz i w ludzkie odczucie piękna i godności, tym odczuciem afirmowana. I systemem naczyń powiązanych znów tworząca humanizm. To chyba jest rola sztuki.
Wieloetniczność nie odpowiadała Ukraińcom, skutecznie ją wymordowali!!!!.

W latach 1939-1947 bandyci z OUN UPA wspierani cywilną ludnością (sąsiadami) dokonali masowej zbrodni ludobójstwa na 200 000 obywateli polskich narodowości polskiej, ormiańskiej, romskiej, czeskiej, niemieckiej, na polskich Żydach zamieszkujących Ziemie Wschodnie Rzeczypospolitej i na 80 000 Ukraińców nie godzących się na haniebną eksterminację. Mordowali jako czarne służby policyjne zarówno sowieckie jak i niemieckie, jako członkowie SS Galizien wespół z niemieckim Wermachtem, Einsatzkommandos, jako leśni bandyci.
Jak pisze Leon Żur „Polacy na tych terenach, poddawani eksterminacji nawet nie myśleli już o przeżyciu. Wśród dzieci i młodzieży odbywały się poważne rozmowy o śmierci, o rychłym, odejściu z tego okrutnego świata. Naszym pragnieniem była śmierć lekka. Mówiło się, wprost, że z rąk Niemców lżej będzie umierać, gdyż mieli, z czego strzelać. Ukraiński bandyta natomiast odrąbywał głowę siekierą, przebijał widłami. Z rozłupanymi piersiami i poranionym ciałem wrzucał ofiarę do mrowiska, aby konała bardzo długo i w strasznych męczarniach. Nierzadko ukraińscy nacjonaliści pojmanych Polaków wieszali za ręce na drzewach i pod nogami rozpalali ognisko. Dlatego na samą myśl o tych okrucieństwach, tak starsi, jak i młodzi, popadali w apatię i odrętwienie.”
Do monoetniczności Rusini/Ukraińcy dążyli od wieków, o czym świadczy poemat Tarasa Szewczenki i późniejsze dokumenty.

Odkrycia jakie poczyniłem w r. 1913 w tajnym archiwum zarządu głównego Ostmarke¬nvereinu w Berlinie o istniejącym już 10 lat przeszło spisku między tą mafią krzyżacką nowoczesną a polityczną reprezentacją tzw. ukraińskiego stronnictwa, przekonały mnie, że znaczna część Rusinów galicyjskich pod wpływem nie przebierających w środkach agitatorów przestała nam  być „bratnim” narodem, za jaki u nie znających stosunków lub łudzić się lubiących Polaków Rusini nie przestali dotąd uchodzić, że szukała i znalazła skorą a wydatną pomoc u naszego największego wroga, a zarazem rasowego wroga Słowiańszczyzny, u Prusaków oficjalnych i nieoficjalnych, że oni wspólnie z nim sprzysięgli się na naszą zgubę, aby przy niedalekiej wojnie Niemcom otworzyć  bramę na wschód po przez dawne dzierżawy naddnieprzańskie Rzeczypospolitej, a nas pozbawić na zawsze całej Wschodniej Małopolski, Chełmszczyzny i Podlasia. Szatański plan ten zyskał chwilową realizację w traktacie brzeskim, który w pełni potwierdził machinacje, ujawnione w moich rewelacjach ogłoszonych pól roku przed wybuchem wojny światowej. To, co się stało w dzień Wszystkich Świętych we Lwowie i trwało przez dni 21, było dalszą konsekwencją tych machinacji  i smutnym ich epilogiem. Byłem poniewolnym jego świadkiem - pisał  na Kartach Pamiętnika „Z dni grozy we Lwowie (od 1-22 listopada 1918 r.)” Franciszek Salezy Krysiak, który służbowo przyjechał do Lwowa w październiku 1918 r..  

A kolejne konsekwencje to morderstwa polityków i urzędników w II RP łącznie z zamachem na Piłsudskiego i smutny epilog w postaci ludobójstwa, okrutnego cierpienia, ograbienia, okaleczenia fizycznego, psychicznego i wypędzenia z traumą przenoszoną na kolejne pokolenia.
Na pytanie telewidza, dlaczego Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego przeznacza dotacje na budowę muzeum getta a nie Muzeum  Ziem Wschodnich RP, minister odpowiedział:
będę wspierał budowę muzeum getta, będę budował instytucję, która będzie zajmowała się pamięcią o zamordowanych przez Niemców 400 000 Żydów,  którzy w Warszawie mieszkali , cierpieli i zostali zamordowani.  To byli polscy obywatele żydowskiej narodowości i ja to robić będę.
Panie Ministrze, 200 000 zamordowanych przez nacjonalistów ukraińskich to też polscy obywatele. Wśród nich byli tzw. „bieżeńcy” czyli ci, którzy po ataku Niemiec 1 września 1939 roku uciekli na wschód oraz polscy żołnierze, którzy po zakończeniu kampanii wrześniowej wracali do domu. Mordowani jak oddział NSZ kapitana  Flamgo.

Panie Ministrze, czy zamieszkali na Ziemiach Wschodnich obywatele polscy różnych narodowości i różnych stanów , którzy tworzyli dziedzictwo narodowe przez 600 lat na tych ziemiach, zachowali polską tożsamość narodową, wywalczyli nam wolność w 1918 roku, budowali i wzbogacali II Rzeczpospolitą, bronili jej przez wieki przed najazdami hord barbarzyńców, przed najeźdźcą niemieckim, sowieckim i byli skrycie i oficjalnie mordowani przez Niemców , Rosjan, Ukraińców, Litwinów, Łotyszy , wywożeni na podstawie donosów mniejszości etnicznych i komunistów do łagrów i obozów koncentracyjnych nie zasługują na Muzeum ? Ta historia musi być utrwalona w jednym wielkim muzeum, którego jednym z elementów jest historia getta w Warszawie.

Czy Żydzi z Izraela i innych części świata przyjeżdżają w celach edukacyjnych do kilku miejsc w Polsce czy do jednego Muzeum Polin w Warszawie, które nawet nie pamięta o swoich ortodoksyjnych Żydach zamieszkujących Ziemie Wschodnie a pamięta o Żydach zamieszkujących Europę a nie Polskę.

  „Były to czasy, kiedy – przed Czeszkiem i po nim – rody magnackie i szlacheckie, a także bogatsze mieszczańskie budowały tu kościoły, dwory, zamki, cerkwie, synagogi, zbory ewangelickie, ratusze i inne obiekty jak figury, nagrobki i kaplice, aby upamiętnić swój wkład w dzieje tej ziemi, zostawić po sobie i kulturze złotych czasów zygmuntowskich trwały ślad. Byli to nie tylko magnaci i królewiątka jak Ostrogscy, Tarnowscy, Zamoyscy, Sieniawscy, Fredrowie,Tarłowie,Kostkowie, Zasławscy, Herburtowie, Ramszowie, Czarnkowscy, Skarbkowie, Wapowscy, Sobiescy, Ligęzowie, byli tu i mieszczanie, i kupcy ormiańscy, greccy, niemieccy, włoscy i wołoscy, owi Boimowie, Kampinowie, Belerowie i inni, na których trzeba by wielu ksiąg.
Pozostały po nich wszystkich nie tylko zamki, takie jak Olesko, Brzeżany, ratusz w Samborze, cerkwie i  kościoły w Rohatynie..czy tylko kopuła, krypta, nagrobek lub ikonostas… nie mówiąc już o samym Lwowie. O Lwowie pełnym polskości i sztuki i w sztuce zgody wielu narodów. Jakież to cacka były te zamki w Olesku czy kościoły w Żydaczowie, ta wiekowa lwowska synagoga Gildene Rojze, czyli Złotej Róży, albo te maski na lwowskich kamienicach Ubaldinich, ta ościeża na Czarnej Kamienicy, ów węgar kamienicy stanclowskiej, attyka na kamienicy królewskiej, święci Roch i Marcin w Czarnej Kamienicy, a katedra lwowska, trzy katedry lwowskie trzech wyznań katolickich, a kolegiata żółkiewska?
Ech, zemścili się kacapy pośmiertnie na hetmanie Żółkiewskim, co to jedyny z obcych wodzów był w Moskwie i carów jak barany na powrozie wiódł i polskiemu królowi pod nogi rzucił, no i Żółkiew Nestorowem nazwali, nawet nie od wielkiego Nestora, ale od Nestorowa, słynnego rzekomo lotnika sowieckiego. Zemsta podobno powinna być słodka, ale taki rodzaj zemsty to jeszcze jedno ośmieszenie chamstwa autorów tej zemsty.
A te kaplice Boimów, Kampianów, cerkiew wołoska albo ikonostas w cerkwi w Dunajowie? Cuda, istne cuda. Albo ten kościół parafialny w Samborze, gdzie tylko raz wżyciu byłem na ślubie Marysi Chciukówny, samborzanki, z Tadziem Englertem. Był wtedy tam i Franio Rozynel, elegancki szaławiła, co komponował różne marsze lotnicze i wojskowe i kiedyś miał orkiestrę pułkową pod swoją batutą. Kościół ów nie tylko miał późniejsze wstawki i barokowe przeróbki, ale i cudną pajęczynę gotyckich sklepień, które mimo kilku pożarów miały stale świadczyć, iż Samborski kościół parafialny z 9 ołtarzami w swej diecezji ustępował jedynie przemyskiej katedrze. Kto o tym pisał? Kuczera oczywiście, Samborski odpowiednik naszego Mściwujewskiego.

Wspomnijmy więc tu na wieczną rzeczy pamiątkę tych wielkich historyków sztuki jak Gębarowicz, Łoziński, Pagaczewski, Pirawski, Boniecki, Sinko, Czołowski, lecz nie zapomnijmy i o tych Kuczerach i innych Mścisiach Mścisławach Mściwujewskich, o tych Maciszewskich, Charewiczowych, Kozakiewiczowych, Homungach, Swiencickich, Strzetelskich-Grynbergowych, Bałabanach, o tych innych, belfrach prowincjonalnych i profesorach, emerytowanych sędziach i dziwakach, majorach w stanie spoczynku, którzy najczęściej własnym sumptem wydawali broszury, książki i całe księgi, by zaświadczyć swą miłość do tej ziemi, o tych Dutkiewiczach, Kieszkowskich, Maksimowiczach, Balickich, Starowolskich, o tych znanych i nieznanych, zapomnianych, mniej ważnych, tendencyjnych, obiektywnych i nieraz wrogich Polakom, ale jednakowo silnie kochających tę ziemię. Pamiętajmy ich wszystkich. Wszystkich. Żyjącym daj Boże zdrowie, umarłym daj wieczny pokój i światłość wiekuistą za to, że na swój sposób kochali ową ziemię” . (Andrzej Chciuk Ziemia Księżycowa).

Muzeum Kresów to  miejsce poświęcone tym wymienionym przez Chciuka a nie  muzeum pierogów ruskich i barszczu ukraińskiego.

Bożena Ratter

Zobacz równiez:





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.