Snując refleksje o czcigodnym - pragnę wspomnieć, jak ułan Abramowicz (polski Tatar - muzułmanin) podczas kampanii wrześniowej pomógł w ucieczce do obozu internowania dla Polaków na Litwie - swemu komendantowi por. Zygmuntowi Barcickiemu (który był katolikiem). Dzięki pomocy wiernego podkomendnego dowódca uniknął śmierci w Katyniu. Natomiast Sowieci aresztowali ułana i trafił On do obozu w Kozielsku, gdzie po raz ostatni widział tam polskich oficerów. Stąd wywieziono Go jako jeńca do kolejnych obozów Archipelagu Gułag na dwa lata przymusowych robót.
Po wojnie nie mógł wrócić do domu w Polsce, gdyż Rosja Sowiecka zagrabiła Kresy Wschodnie, gdzie mieszkał przed wojną. Aparat terroru NKWD nachodził Jego dom rodzinny, wypytując o powojenne losy andersowca, bo był naocznym świadkiem wielu informacji polityki niewolniczego systemu pracy u Sowietów, strzeżonych jako ścisłą tajemnicę historii Stalina, a jako andersowiec był dla nich szczególnie niebezpieczny i traktowany jako przestępca oraz wróg odbudowy nowego państwa - Polski Ludowej.
Porucznik Abramowicz zmarł w Manchesterze w wieku 103 lat.
Pragnę upamiętnić dzielnego Tatara, obrońcę Ojczyzny przy okazji odsłonięcia na Jego grobie (*1915 +2018) tablicy pamiątkowej w postaci książeczki wojskowej z napisem informującym o szlaku bojowym żołnierza.
Uhonorowanie weterana odbędzie się w miejscu pochówku por. Stefana Mustafy Abramowicza na Cmentarzu Południowym w Manchesterze oraz w Konsulacie RP lub w bazie brytyjskich oficerów Szpitala Polowego Royal Army Medical Corps (RAMC) w Manchesterze. (...)