Śmieszni – z vaginą i fallusem na czole
data:03 sierpnia 2019     Redaktor: GKut

Wychodzą na ulice ze sztucznie wyolbrzymionym przyrodzeniem albo odziani w stringi. Wypinają piersi oraz wytatuowane wielobarwnie ramiona.

Unoszą artystyczną wizje vaginy, jak sztandar, ponad własne czoło. Proponują równość, ale normalni ludzie nie chcą do nich równać. Bawią się w ministrantów, jak pięcio letnie dzieci, które nie rozumieją sensu wypowiadanych słów i znaczenia wykonywanych gestów. Korzystają z rozumu tak, jakby go niemieli a mimo to dołączają do nich naukowe centra: „jagielloński”, „warszawski”, „poznański”, czy „gdański”.

Dlaczego milczy tysiące prawdziwych naukowców na prawdziwych uniwersytetach? Nie wiem.

Obywatele "równości" zdiagnozują mój sposób myślenia jako "homo-fobia" - czyli, że "BOJĘ SIĘ CZŁOWIEKA". Osób posługujących się rozumem nie lękam się. Otóż w słowach komentatorów "równościowych" na temat zdarzeń (zderzeń) w Białymstoku, dostrzegam przesadę przekraczające zdrowy rozsądek i fakty. Tak, wulgarnie określano "paradowiczów". Tak, słyszałem. Niejedno chamstwo słyszałem na ulicy a w życiu - z ust wielu „zasłużonych” dziennikarzy, reżyserów, lekarzy, piłkarzy, pisarzy. Tylko osoba naiwna albo prowokator mógł spodziewać się, że nie znajdzie się wśród 300 tysięcy obywateli ktoś, kto chciałby problem demonstracji jaskrawej odmienności załatwić krótko, węzłowato – spuścić lanie.

Powiadać, że się jest przeciw przemocy, to ośmieszanie podstaw kultury, w której żyjemy. Człowiek w ramach kultury chrześcijańskiej od urodzenia tkwi w jednoznacznym stosunku do hasła "przemoc" i wie, jak bardzo marzeniowy charakter ma to marzenie senne. Pokolenia marzyły o pokoju i miłości między ludźmi. W słowach osób komentujących zderzenie dwu kultur: kultury życia i kultury zabawowo igrającej z życiem, wiele zależy od talentu językowego i dowcipu. Ideologów życiowej zabawy nie stać choćby na jedną chwilę postawienia hipotezy, że przeciwnikami demonstracji obyczajów „nietutejszych” byli młodzi ludzie sfrustrowani nachalnością i zadziwieni bezczelnością „przyjezdnych”, aby obnosić własne preferencje podkołdrowe na ulicach naszego miasta.

Na mój gust demonstracja ta była z założenia fałszywa. Miała mówić o tęsknocie za równością. Z natury rzeczy jesteśmy różni, różnorodni i nierówno obdarzeni talentami. Natomiast równi jesteśmy w godności człowieczej. Nikt własnej godności nam nie odbierze. Wyssana z brudu drukarskiego i szlamu niektórych środków masowego przekazu jest sugestia, że aktualna władza kogoś krzywdzi. Ludzie zawsze mają przeróżne poglądy i gusta. Tak zostanie do dnia, kiedy przestanie grać orkiestra. Czymś zupełnie innym jest ideologia dominacji pederastów, lesbijek, biseksualistów i transwestytów nad ludźmi, których gromadzi i integruje prawo naturalne a w przestrzeni religijnej - Kościół.

Obserwowałem w sieci i tv nachalną propagandę krzywdy, która wyrządzili mieszkańcy Białegostoku przyjezdnym i nielicznym tutejszym „nierównym” lub za mało równościowym. A ja, jako mieszkaniec tego pięknego, spokojnego i wielokulturowego miasta (prawosławni, protestanci, muzułmanie), zostałem skrzywdzony kłamstwem relacji z ulicznych „zbrodni” dokonanych przez mieszkańców Białegostoku. Boję się pojawić w Gdyni, w moim rodowodowym mieście. Ciągle mnie tam rozpoznają. Dotąd odnosiłem wrażenie, wręcz miałem pewność, że traktowano mnie w Gdyni jako poważnego, teraz starszego mężczyznę, który nie miał nic wspólnego z bandyterką. Raczej byłem odbierany jako człowiek refleksyjny a czasami poetycki.

Muszę to "przepracować". Jestem w trudnej sytuacji egzystencjalnej. Skorzystam z pomocy służby zdrowia! Udam się do psychologa.

Dręczy mnie pytanie, dlaczego psychologowie i psycholożki milczą o „tęczowych” problemach społecznych. Natomiast z determinacją duszpasterza zabrał głos biskup Wiesław Mering:

Katolik nie może mieć żadnych wątpliwości, jaka jest nauka Boża zawarta w Piśmie Świętym, jaka jest tradycja Kościoła. Nikt nam nie pozwala zmienić Pisma Świętego ani nauki Kościoła. To nie znaczy, ze mamy strzelać do ludzi myślących inaczej, ale nigdy nie będzie zgody na rezygnację z prawdy o homoseksualizmie. Poprawność polityczna zakazuje dziś używania argumentów, wskazywania, że pewne zachowania są w sprzeczności z naturą i są grzeszne. Nie możemy się temu poddać. Musimy zawsze czyny złe nazywać złem.

Jerzy Binkowski

  

Jerzy Binkowski – Urodził się w 1949r. w Gdyni. Ukończył studia filozoficzno-psychologiczne w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Dyplomem reżyserskim ukończył Państwową Wyższą Szkołę Teatralną w Warszawie. Pracował głównie z młodzieżą – poradnictwo i teatr. Mieszka od 40 lat w Białymstoku. Należy do warszawskiego oddziału Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. Wydał między innymi: „Głosy z pustyni”, „Na drugą stronę białych brzóz”,, W drodze z Damaszku”, „Wygnanie Boga”, „To nieba odblask poraził człowieka”, "Złoty ciężar snu"(2018). Jest autorem libretta do "Kantaty Przemienienia" oraz "Totus Tuus- całyM Twój".

Strona domowa:







Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.