U wielu osób zasłużonych dla tworzenia ważnych wysp Archipelagu Polskości nie widać potencjału i gotowości do zmiany.
A przecież to naturalne, że gdy z mniejszości zmienimy się w większość, to nie tylko wielu rodaków zmieni swój sposób myślenia, ale ? dzięki kontaktowi i współpracy z nimi ? także my się zmienimy.
Rozmawiając, nasłuchując opinii, podróżując po kraju odnoszę wrażenie, że pod pewnymi względami sytuacja wielu Polaków przypomina myślenie z ostatniej dekady PeeReLu. Jak wtedy było?
Z biegiem lat 80. coraz mniej Polaków było zaangażowanych w działalność podziemną. Jeśli dobrze pamiętam, to z jakichś esbeckich ustaleń wynikało, iż na początku 1989 r. struktury opozycyjne działały jedynie w 12 na 49 ówcześnie istniejących województw.
Z wyjątkiem niezwykłych, odświętnych okresów masowej mobilizacji sprawami swojej narodowej wspólnoty jako pewnej całości kłopocze się niewielka tylko mniejszość. Tylko w okresach rewolucyjnego ożywienia do takiej mniejszości przyłączają się wielkie grupy ludzi.
O losie narodu decydują proporcje
Zatem to, iż faktyczną energię społecznego działania wykazuje drobna mniejszość, nie musi niepokoić. Tak długo przynajmniej, jak długo owa mniejszość może liczyć na szeroki krąg sympatyków.
Powody do niepokoju są wtedy, gdy grupa, którą ? może z pewną przesadą ? warto nazwać elitą obozu patriotycznego, zaczyna obracać się w społecznej próżni. Gdy coraz więcej osób nie tylko deklaruje, ale faktycznie wycofuje się z troski o jakość życia publicznego.
W PeeReLu wiele osób czuło i mówiło: skoro nie ma żadnych realnych możliwości naprawy tego chorego systemu, wycofujemy się w prywatność: zabiegamy o pozycję materialną swoją i swojej rodziny.
No, ale komunizm się skończył, autorytety się zmieniły na lepsze: Jerzego Urbana zastąpił Adam Michnik, bo wprowadzono demokrację. A demokracja ? wiadomo ? to taki ustrój, w którym obywatele mają kontrolę nad warunkami swojego życia. Co to znaczy? To znaczy, że nie tylko mogą się bogacić, ale także wspólnie działać, by zmieniać organizacyjne, ogólne ramy zbiorowego funkcjonowania.
Jednak TuskoKraj
Wiele osób krytykuje ? nie bez podstaw ? posługiwanie się przeze mnie od czasu wydania mojej książki "Pociąg do Polski. Polska do pociągu" (Wydawnictwo Prohibita) określeniem TuskoKraj. Polska to nie żaden TuskoKraj ? piszą.
Dlaczego jednak uważam, że określenie takie jest, niestety, uprawnione? Nie tylko dlatego, że liczne działania premiera Donalda Tuska wykazują znamiona zaniechań w sprawach podstawowych dla interesu narodowego. I nie tylko dlatego, iż za takie swoje zachowanie dostaje on i jego ekipa premię w postaci medialnej pobłażliwości w sytuacjach, które na to nie zasługują. Najbardziej smutne i niepokojące jest to, że w ubiegłym roku dostał premię także od wyborców, którzy po raz kolejny udzieli mu kredytu zaufania.
Moja i twoja pomyślność (tylko!)
W wielu środowiskach nie brakuje osób, wydawałoby się światłych, czasem majętnych i wykształconych, niekiedy z dobrych patriotycznych rodzin, wyrażających taki oto pogląd: mamy dziś przestrzeń do zabiegania o pomyślność materialną swoją i swojej rodziny, ale system nie pozwala na uczciwe, otwarte, nieprowadzące do marnotrawstwa energii, działania prospołeczne, pro-wspólnotowe. Te osoby zachowują się tak, jakby system do nich, do nas, mówił: możecie biegać za swoimi posadami, za kasą, za konfiturami, firemkami i nawet firmami, ale nie próbujcie na poważnie, na szerszą skalę, zabierać się za działalność obywatelską i polityczną.
Przecież sam premier Donald, szef partii z nazwy "obywatelskiej", dał swoje szczere oblicze do kampanii z hasłem: "Nie róbmy polityki. Budujmy boiska, mosty, szkoły". A wielu Polaków ? w sensie politycznym można powiedzieć: większość wyborcza ? przychyliło ucha do tego wołania.
Obóz patriotyczny ? obóz mniejszościowy
Jesteśmy zbyt egocentryczni. Czy np. rozumiemy sposób myślenia, emocje tych ponad stu tysięcy obywateli z Małopolski, którzy w ostatnich wyborach do Senatu oddali swój głos na odwołanego już wtedy z funkcji szefa MON Bogdana Klicha? Na polityka odpowiedzialnego za zaniedbania, które przyczyniły się do katastrof lotniczych oraz nieprawidłowości przy zamówieniach publicznych dla wojska?
Wiele osób aktywnych w obozie patriotycznym w ogóle nie chce i nie potrafi skierować światła refleksji na samych siebie. Nie chce zastanawiać się na tym, jakie błędy np. w komunikowaniu się z otoczeniem społecznym popełniamy my sami, skoro tak często jesteśmy nierozumiani. Spora część obozu patriotycznego nie odróżnia wierności Polsce od "wierności" swoim mocno już przestarzałym schematom myślowym.
Zadanie na dziś
Nie powiedzie nam się troska o całą Polskę, jeśli już teraz nie zatroszczymy się o samych siebie. Pora zacząć bardziej systematycznie ćwiczyć wyobraźnię, odpowiadając na pytanie: co stanie się z Polską, co stanie się z naszymi schematami myślowymi, z naszymi wyobrażeniami wolnej i sprawnej Polski, gdy już odniesiemy sukces?
Wyjście ze starych nawyków myślowych prawie zawsze jest bolesne. Ale nie zmienimy Polski, jeśli wcześniej nie zbudujemy potencjału zmieniania samych siebie.
Źródło: http://niezalezna.pl/31725-kim-bedziemy-gdy-wygramy