Rosjanie, którzy poprzez szpiegów od pierwszych godzin śledzili poczynania korpusu Jeziorańskiego, skierowali w ten rejon cztery kompanie archangielskiego pułku piechoty, szwadron ułanów i sotnię kozaków, wsparte dwoma armatami. Łączne siły rosyjskie wynosiły około 800 żołnierzy i dowodzone były przez kpt. Sternberga. Siły to były potężne zważywszy, że żołnierz rosyjski był doskonale wyćwiczony i zaprawiony w bojach, nie tylko z oddziałami powstańczymi, ale wcześniej uczestniczył w wojnie krymskiej i innych regularnych zmaganiach. Tym większa jest wobec tego chwała powstańczego oręża, kiedy to 1 maja 1863 roku, po kilkugodzinnej krwawej walce odparli zażarty atak wojsk rosyjskich, zadając im ciężkie straty w ludziach i sprzęcie./ zdobyto 1 działo oraz znaczne ilości karabinów/.
Rosjanie nie darowali porażki. Na pomoc odpartym wojskom Sternberga ruszyły dodatkowe siły; mjr Ogalina z Tarnogrodu w składzie 4 kompanii piechoty, które skoncentrowały się w miejscowości Zamch, oraz korpus mjr Czerniawskiego, który wyruszył z Janowa Lubelskiego w sile 3 kompanii piechoty, szwadronu ułanów i półsotni kozaków. Dowództwo nad całością sił rosyjskich, których koncentracja nastąpiła w dniu 5.V.1863r. we wsi Osuchy, objął płk Miednikow. Łączne siły rosyjskie były potężne, liczące ponad 2000 żołnierzy wsparte 6 działami w tym dwoma moździerzami, niektórzy historycy siły rosyjskie obliczają nawet na 3000 żołnierzy. Część z nich Miednikow skierował w rejon wsi Maziarze i Głuchy dla wyłapywania powstańców z rozbitego pod Józefowem oddziału Lelewela Borelowskiego. Wieść o zwycięstwie odniesionym przez powstańców Jeziorańskiego rozniosła się lotem błyskawicy po całej Galicji. Z zachwytem rozpisywała się galicyjska prasa i do powstania garnęli się coraz liczniejsi ochotnicy. Powstańcy, w większości po raz pierwszy uczestniczący w walce, przeszli chrzest bojowy, co zwarło ich szeregi i podniosło morale.
W dniu 5 maja otrzymali długo oczekiwane zaopatrzenie w amunicję oraz pewne posiłki osobowe. Przyprowadził je książę Sapieha, członek lwowskiego kierownictwa powstania. Pora była najwyższa, gdyż już następnego dnia 6.V.1863 roku Rosjanie zaatakowali ponownie powstańczy obóz. Na szczęście płk Miednikow nie okazał się nazbyt dobrym strategiem i mimo miażdżącej przewagi liczebnej i technicznej oraz próby fortelu polegającego na obejścia polskich pozycji poprzez przekroczenie kordonu granicznego, po krwawej całodziennej bitwie został zmuszony do odwrotu. Gazeta „Goniec” z 1863 roku triumfalnie donosiła: „Moskwa bezładnie zaczyna się cofać. Wyborowe jej wojsko, strzelcy finlandcy, w ucieczce sromotnej, bezładnej nie widzą bagien, które wpierw okrążali – wielu śmierć w nich znajduje”
Bitwa pod Kobylanką okazała się znacznym zwycięstwem sił powstańczych: łącznie zginęło kilkuset żołnierzy rosyjskich a dużo większa liczba była rannych; straty po stronie polskiej były dużo mniejsze. Nie zmienia to jednak faktu, że wkrótce zaznaczyły się różnice zdań wśród polskich dowódców a zwycięski oddział po dłuższych marszach rozproszył się- bardziej długotrwałych owoców zwycięstwa zatem zabrakło.