Bitwa pod  Kuszlikami (4 listopada 1661)
data:03 listopada 2018     Redaktor: GKut

 
Mija akurat 357 lat od tego zwycięstwa hetmana Czarnieckiego nad Moskalami, co zwykle dokładny Paweł Jasienica zbył jednym zdaniem: „Jesienią król wraz z Czarnieckim ruszyli na Litwę i odnieśli powodzenie pod Kuszlikami koło Połocka, gdzie pobili Dołgorukiego.” (Rzeczypospolita Obojga Narodów, tom 2, str. 224). Jasienica nie podał nawet daty bitwy.

Czarniecki podczas wojny polsko-rosyjskiej
 

Dlatego musimy sięgnąć też do innych źródeł, aby przybliżyć tę kampanię i jej okoliczności. Po skutecznej interwencji polskiej w Danii, wymierzonej w Szwedów,  Jan Kazimierz wezwał Stefana Czarnieckiego do powrotu, gdyż moskiewski najazd zagroził Rzeczypospolitej, a także ziemiom Wielkiego Księstwa Litewskiego. Zamysłem Moskwy było też rozbicie unii między Polską a Litwą. Chowański sprytnie wykorzystywał wzajemne zawiści litewskich wodzów i wdzierał się coraz głębiej, dotarł do Wilna. Duch upadł i w wojsku litewskim, a Jan Kazimierz na posiedzenie senatu upomniał hetmana Pawła Sapiehę tymi słowy: „Takiej niedyscypliny nie bywało za innych hetmanów...” I król z Czarnieckim ruszyli na pomoc tonącej Litwie. Wielki był autorytet hetmana i pogromcy Szwedów, więc już w styczniu 1660 otrzymał on od króla plenipotencję do działań wojennych na Litwie i na Podlasiu. Nie była to misja łatwa, bo miał przed sobą liczebną przewagę Moskwy. A – jak podaje  Karol Marcinkowski ( „Czarniecki na Sejmie i wódz jesienno-zimowej wyprawy na Moskwę 1661/62”, Filadelfia 1981) – niektórzy dowódcy litewscy potajemnie układali się z moskiewskim najeźdźcą. Uporał się z tym wszystkim Czarniecki, na drogę honoru zawrócił hetmana Sapiehę, a od Litwinów zebranych na polach pod Mścibowem odebrał uroczyste przyrzeczenie – „prowadź nas w obronie wspólnej Ojczyzny, chcemy walczyć do ostatniej kropli krwi”.  Sapieha ponadto poddał się pod rozkazy Czarnieckiego, który w pierwszej ważnej bitwie tej kampanii ( 28 czerwca 1660) pod Połonką rozbił dwukrotnie silniejsze siły Moskali. To zwycięstwo zapobiegło oderwaniu Litwy od Korony, złamało przeciwnika, który jednak jeszcze nie ustępował i liczył na nowe posiłki. Pobity Chowański czekał pod Połockiem i Witebskiem na Dołgorukiego, który wiódł świeże wojsko w liczbie 20 tysięcy i dotarł do Smoleńska, a następnie ruszył z odsieczą oblężonemu Mohylowi.  Czarniecki jednak czekał na niego między Dnieprem a Basią opodal Uhle i 8 października 1660 pobił go w całodziennej bitwie, jednak część sił moskiewskich wymknęła się ( dzięki opieszałości Sapiehy ), okopała w obozie i nie wychodziła w pole. Moskale dostali też łupnia pod Tołowczynem, tym razem Dołgoruki czekał  na posiłki.

     Król tymczasem wojował na Ukrainie, gdzie odniósł wiktorię pod Cudnowem. Jan Kazimierz sądził pochopnie, że dotychczasowe sukcesy, a zwłaszcza zwycięstwo pod Połonką rozstrzygnęło wojnę. Zmarnował kilka miesięcy, a potem zażądał powrotu dywizji Czarnieckiego na Sejm warszawski w maju 1661, gdyż planowano reformę Rzeczypospolitej ( zniesienie liberum veto i wprowadzenie obieralności następcy tronu za życia monarchy ). Dywizja hetmana miał być zbrojnym pogotowiem na wypadek intryg i oporu stronnictwa Lubomirskiego. Kiedy Rosjanie zorientowali się, że na froncie nie ma Czarnieckiego zerwali pertraktacje rozejmu, o który zresztą wystąpił samowolnie Sapieha, bez upoważnienia królewskiego. W tej sytuacji Moskwa dążyła do przedłużenia wojny

       Przejdźmy jednak do starcia pod Kuszlikami. Po wznowieniu działań wojennych hetman Czarniecki wrócił na front wschodni. Z końcem października przystąpiono do oblężenia zamku wileńskiego, zajętego przez Moskali. Polacy zostawili tam kilkaset piechoty z pewną ilością dział i 24 października ruszyli ku Dźwinie. Czarniecki wraz z królem szedł szybkim marszem ( promptissime) i stanął w miejscowości Głębokie ( o 6 mil od pola bitwy) . Hetman odradzał królowi dalszą drogę, nie tylko dla bezpieczeństwa jego osoby, ale i dla pozorowania pokaźnych niby sił mu towarzyszących. Czarniecki chciał wywołać wrażenie, że obok Jana Kazimierza znajduje sie główny trzon armii, podczas gdy dywizja hetmana ( około 4 tys. ludzi), idąca pod Kuszliki, miała fingować szpicę polskich wojsk, podzielonej w dodatku na dwa korpusiki: 2.700 prowadził Czarniecki, a resztę tj.1.300 żołnierzy wiódł potem pułkownik Stachurski, który miał stawić się pod Kuszlikami wieczorem 3 listopada. Tam też Polacy połączyli się z wojskiem litewskim liczącym 12 tysięcy, ale to dywizja Czarnieckiego przedstawiała większą wartość militarną. W niej szły pułki wybornej piechoty, chorągwie dragonów i Kozaków czy groźna chorągiew husarzy ( w liczbie 200). Podczas narady starszyzna Litwinów nalegała, by czekać na większe posiłki koronne, gdyż obawiali się wielkiej armii Moskali. Okaże się potem, że  liczyła tylko 24 tysiące wojowników, raptem 8 tysięcy więcej od połączonych sił polsko-litewskich. Czarniecki jednak nie lękał się takich proporcji i postanowił uderzyć następnego dnia „raniusieńko” i plan ten wykonano. Moskale, okopani w obozie, stawili początkowo mężny opór w czym pomogła im mgła, ale skrzydło Wiazewicza  w końcu przełamało ogień rosyjskich muszkietów i dział, a`po kilku godzinach „łoskotu strasznie ogromnego jakby pioruny trzaskały” uderzenie husarii złamało opór wroga, a reszty zadania dokonały chorągwie lekkokonne. Siły Chowańskiego, Dołgorukiego poszły w rozsypkę, także posiłki Naszczokina. A na polu bitwy zostało – jak obliczono – około 6 tysięcy poległych z rosyjskiej piechoty. W pościg za jazdą ruszyli Polacy i Litwini, goniąc uciekających aż do Połocka i dalej, a – jak odnotowano – wystąpili też wtedy miejscowi chłopi „mordując Moskali za doznane krzywdy i okrucieństwa”. Według listu starosty żmudzkiego Chrapowicza ocałało z bitwy zaledwie półtora tysiąca Moskali, lecz kilka tysięcy być może schroniło się w Połocku. A Gerard Denhoff pisał do Bogusława Radziwiłła: „nasi Chowańskiego doszczętnie znieśli, rzadko który uszedł żywo”. Zdobyto niemal wszystkie chorągwie wroga i kilkadziesiąt armat oraz 6 tysięcy wozów z żywnością, a także z łupami zabranymi z Litwy. A jak pisał ksiądz Sikorski, świadek bitwy: „chwalebne zwycięstwo raczył dać Bog łaskawy”. Straty po stronie polsko-litewskiej były stosunkowo niskie, co też potwierdził kanclerz koronny Prażmowski: „w naszych mało z łaski Bożej szkody...” Przeważył znowu militarny geniusz Czarnieckiego i jego wyborowa dywizja, złożona z zawodowych wojów. On sam, zawsze skromny, mawiał po każdej wiktorii, że zawdzięczał ją Opatrzności i dzielności żołnierzy. A zatem 4 listopada 1661 roku Rzeczypospolita odparła zwycięsko najazd rosyjski, a po bitwie pod Kuszlikami nawet droga na Moskwę stała otworem. Skomplikowana sytuacja wewnętrzna i inne czynniki nie sprzyjały jednak takiej opcji. ( cdn)

                                                                                                  Marek Baterowicz

 

 

Od Redakcji:

Zachęcamy do nabycia wydanej przez nasze stowarzyszenie książki Marka Baterowicza - opowieści o stanie wojennym- ZIARNO WSCHODZI W RANIE

SzczegółyTUTAJ]






Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.