Nikt z nas, gdy pakował plecak, wyruszając na Watahę 2012, nie chciał się przyznać do myśli, że oczekuje oprócz dobrej zabawy odpowiedzi na dręczące go "pytania o Polskę".
Nikt z nas, gdy pakował plecak, wyruszając na Watahę 2012, nie chciał się przyznać do myśli, że oczekuje oprócz dobrej zabawy odpowiedzi na dręczące go "pytania o Polskę".
Nawet "starzy", którzy byli na poprzednim zlocie, lekko już zmęczeni formułą , na pewno też jechali tam nie bez pewnych złudzeń.
Pierwszoroczni uczestnicy też, choć u nich głównie dominował entuzjazm i satysfakcja, że "myślących inaczej" jest więcej. Często w swoich środowiskach izolowani i wyśmiewani, mieli okazje naładować akumulatory.
Panele dyskusyjne, koncerty, grillowanie, wieczorem ognisko.
Fajnie !
Jednak uważnemu obserwatorowi nie umknęło spostrzeżenie, że impreza nie rośnie. Liczba uczestników była tylko ciut większa niż w poprzednich latach. Impreza nie przekroczyła masy krytycznej i pozostała niszowa.
Chociaż prelegenci to górna półka niezależnej publicystyki - Ewa Stankiewicz, Krzysztof Wyszkowski, dr hab. Sławomir Cenckiewicz, prof. Andrzej Zybertowicz, red. Tomasz Sakiewicz - to jednak nie pojawił się tam żaden sympatyzujący z nami redaktor głównego nurtu (chociażby Cezary Gmyz).Nie podejmuję się recenzować wszystkich wykładów, albowiem pozwoliłem zatriumfować swojej ludycznej naturze, zakładając, że i tak wszystko obejrzę na YouTube - wolałem żywy kontakt z uczestnikami . Może to nieeleganckie, ale przyznaje się bez bicia, że w czasie wizyty redaktora Sakiewicza dorzucałem polana do ogniska. Z pewnym smutkiem stwierdziłem, że w naszym "drugim obiegu" pojawił się "trzeci".
Z tego co widziałem i oglądałem, niewątpliwie prof. Zybertowicz był gwiazdą. Rzeczowy, do bólu konkretny, zdawał się być najbliżej odpowiedzi na te czasami wypowiadane na głos, a czasami głęboko ukryte pytania: "co robić ?", "jak robić ?".
Nasze środowisko ma tendencje do nostalgii i przebieranek w kostiumy z innej epoki, co zresztą zraża do nas większość społeczeństwa. Udajemy, że jesteśmy jedynymi depozytariuszami "prawdy objawionej", a tak naprawdę to nie odrobiliśmy lekcji z nowoczesności.
Szacunek i kultywowanie Tradycji jest, było i będzie ważnym składnikiem naszego światopoglądu, ale nie może stać się powodem do ucieczki od rzeczywistości, która nas otacza.
Bo wszyscy: i ci lekko zblazowani, i neofici, potrzebują nie sztuki przetrwania, tylko sztuki walki.
Andrzej Kordas
Lord Vader