Toyah: Europa, czyli Rura Park w wersji turbo
data:07 czerwca 2011     Redaktor:

Raz na jakiś czas człowiek musi się udać do małego miasteczka na południu Holandii, czy, jeśli ktoś woli, na północy Europy, by poczuć prawdziwą miarę rzeczy.


www.sxc.hu
Dla większości z tych, dla których nazwa Maastricht cokolwiek mówi ? a w tym i autora tych refleksji ? to holenderskie miasteczko oznacza miejsce jakiejś europejskiej fety sprzed lat, o bliżej niesprecyzowanym charakterze, a dla części z nich oznacza jeszcze może to, że to tam właśnie w 1992 roku został podpisany traktat tworzący Unię Europejską.

Jeśli ktoś jest trochę bardziej zainteresowany światem, wie też pewnie, że Maastricht to stolica Limburgii i prawdopodobnie najstarsze miasto w Holandii, zamieszkałe nieprzerwanie od czasów rzymskich. Ktoś też może wiedzieć, że to właśnie Maastricht było pierwszym biskupstwem w Holandii i to w Maastricht i to tam właśnie odbywał swoją posługę pierwszy biskup chrześcijańskiej Holandii, św. Serwacy. To tam też, w Maastricht, znajduje się przepiękna bazylika św. Serwacego, z kryptą, gdzie spoczywają zwłoki owego świętego biskupa. Kiedy Jan Pawel II odwiedził Holandię w roku 1985, przybył też do Maastricht, by nawiedzić pozłacany relikwiarz św. Serwacego i odprawić przy nim nabożeństwo.

Nigdy nie byłem w Maastricht, natomiast była tam niedawno moja żona i to od niej właśnie się dowiaduję, że jest to miasteczko niezwykle piękne, i w tym sensie przypominające choćby nasz Przemyśl, że stanowi niezwykle duże skupisko kościołów na tak okropnie niewielkim obszarze. Żona moja miała okazję, poza wspominaną bazyliką św. Serwacego, zwiedzić trzy jeszcze kościoły w tym maleńkim, pięknym, starym chrześcijańskim miasteczku. W żadnym z nich akurat nie odbywała się msza, ale też nie czuć było ani tego wiecznego zapachu mszy, która się niedawno skończyła, ani też nie słychać było atmosfery mszy, która dopiero miała się odprawić. Nic. Czysta, sterylna Europa.

W jednym z tych kościołów mieściła się miejscowa kawiarnia, w drugim księgarnia, natomiast w trzecim plac zabaw dla dzieci. Tak zwany rura-park.

Wciąż słyszymy coraz to nowsze wiadomości o tym, że ktoś gdzieś kogoś zabił, pobił, oszukał, okradł, lub ? dla odmiany ? sprawił mu jakąś niewiarygodną przyjemność.  Że to tu to tam, stało się coś naprawdę strasznego, lub naprawdę śmiesznego. Coś bardzo dziwnego, albo coś zupełnie zwykłego. Raz na jakiś czas człowiek musi się udać do małego miasteczka na południu Holandii, czy, jeśli ktoś woli, na północy Europy, by poczuć prawdziwą miarę rzeczy. I niech nam teraz ktoś powie, że my jesteśmy ludźmi z obsesją.

Toyah






Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.