Każda pielgrzymka, jak wszyscy wiemy, jest niezwykła, ale ta nasza, w początkach lipca do Bazyliki Objawień św. Antoniego w Radecznicy, (zwanej Jasną Górą Lubelszczyzny) dostarczyła nam wyjątkowo wiele przeżyć - religijnych, krajoznawczych, kulturalnych ale także patriotycznych.
Inicjatorem i organizatorem był oddział w Byczynie katolickiego Stowarzyszenia Civitas Christiana. Z Byczyny wyruszyliśmy w długą trasę wiodącą na malownicze Roztocze. W Radecznicy, wsi położonej w diecezji zamojsko-lubaczowskiej, jedynym uznanym przez Kościół miejscu na świecie, w którym 8 maja 1664 roku Szymonowi Tkaczowi zechciał się objawić św. Antoni z Padwy, mieliśmy uczestniczyć w codziennych Mszach św., modlić się w intencjach własnych oraz naszych rodzin i bliskich, z okazji stulecia odzyskania przez Polskę niepodległości, w 430 rocznicę bitwy pod Byczyną oraz upamiętnienia żołnierzy wyklętych, których tak wielu walczyło w tych okolicach. Przypomnijmy, że w słynnej bitwie pod Byczyną wojska Rzeczpospolitej pod wodzą hetmana wielkiego koronnego Jana Zamoyskiego rozgromiły armię Maksymiliana III Habsburga.
Po drodze zwiedziliśmy Sandomierz, w nim przede wszystkim bogate w zbiory Muzeum Diecezjalnego w Domu Jana Długosza oraz wspaniałą gotycką Bazylikę Katedralną pw. Narodzenia Najświętszej Maryi Panny. Czekało nas jeszcze parę godzin wytchnienia nad Wisłą podczas spaceru w zawsze uroczym Kazimierzu Dolnym.
Wieczorem dotarliśmy do celu naszej podróży: Sanktuarium w Radecznicy na „Łysej Górze”. W gościnnym klasztorze oo. bernardynów mieliśmy spędzić prawie cztery dni. Naszym opiekunem i przewodnikiem był niestrudzony brat Damian, który dosłownie dwoił się i troił; jak się potem okazało, jest on także znakomitym fotoreporterem, co można sprawdzić wchodząc w internecie na portal www.radecznica.bernardyni.pl/. Przy okazji polecam tę stronę, na której można znaleźć bogactwo informacji dotyczących nie tylko samych objawień, cudownych uzdrowień za przyczyną św. Antoniego i Jego wszechstronnej pomocy tym, którzy się do Niego uciekają, lecz także długiej i często dramatycznej historii klasztoru oo. bernardynów.
Radecznica jest bowiem szczególnym miejscem kultu i celem pielgrzymowania, modlitwy wspólnej i indywidualnej, wyciszenia i wzbudzenia nadziei na odnalezienie „tego, co warto odnaleźć”, jak głosi napis u wejścia do kaplicy objawień „Na wodzie”, gdzie bije źródełko wody pobłogosławionej przez św. Antoniego. Klasztor jest zarazem miejscem pamięci o polskich żołnierzach, którzy znajdowali tu schronienie przed Gestapo, i o mężnych zakonnikach. Tutaj działał w czasie wojny sztab AK i punkt kontaktowy. Z racji tych ważnych dla działań obronnych funkcji klasztorowi nadano kryptonim „Zamek”.
Także po wojnie ojcowie i bracia bernardyni wykazywali się wielką odwagą współpracując z antykomunistycznym podziemiem. W klasztorze w 1948 roku kpt. Marian Pilarski ps. „Jar” ” (rozstrzelany przez komunistów w 1952 roku, którego szczątki zostały w ub. roku odnalezione i uroczyście pochowane w krypcie pod Bazyliką, wraz ze szczątkami kpt. Stanisława Biziora ps. „Eam) powołał II Inspektorat Zamojski AK, tutaj mieścił jego sztab, tutaj żołnierze składali przysięgę, której tekst warto zacytować:
„Przysięgam Panu Bogu wszechmogącemu w Trójcy Świętej Jedynemu być wiernym ojczyźnie mej Polsce, rozkazy przełożonych mych wiernie wykonywać, stać na straży honoru żołnierza polskiego, tajemnic organizacyjnych strzec i nic nie wydać. Tak mi dopomóż Bóg i jego Święta męka. Amen”.
Nocą w czerwcu 1950 roku do klasztoru wtargnęli funkcjonariusze UB i aresztowali zakonników, których oskarżyli o współpracę z AK, ze zrzeszeniem WiN na Zamojszczyźnie i wreszcie II Inspektoratem Zamojskim AK. Wyrokiem sądu w Lublinie zostali oni skazani na kary wieloletniego więzienia. Najazd na klasztor nazwano drugą jego kasatą.
Przed naszymi oczami ożyła chwalebna część zapisanej tu historii żołnierzy wyklętych, których coraz częściej nazywamy niezłomnymi, oraz równie niezłomnych ojców bernardynów. Wiązankę kwiatów u grobu obu bohaterów w krypcie złożyli nasi przedstawiciele katolickiego Stowarzyszenia Civitas Christiana w Byczynie.
Czekało nas jeszcze wiele atrakcji, jak zwiedzanie pięknej starówki „miasta idealnego” Zamościa, założonego przez bliskiego sercom Byczynian Jana Zamoyskiego oraz uroczego Zwierzyńca. Pomodliliśmy się tam w kościele pw. Matki Bożej Królowej Polski, wzniesionym jako pomnik w miejscu, gdzie był niemiecki obóz przejściowy oraz obejrzeliśmy poruszającą ścianę pamięci narodowej dotyczącą tragicznych losów mieszkańców ziemi zamojskiej, a zwłaszcza Dzieci Zamojszczyzny w czasie II wojny światowej.
Jako uczestniczka tej doprawdy niezwykłej i pamiętnej pielgrzymki pragnę złożyć gorące podziękowania organizatorom, a zwłaszcza pani Zofii Piórczyńskiej z byczyńskiego oddziału Civitas Christiana, oraz ojcom i braciom bernardynom. A może przede wszystkim, niezawodnemu św. Antoniemu z Padwy, który nas do siebie przywołał, otaczał miłością i opieką i który czeka w Radecznicy na kolejnych pielgrzymów!
Bo, jak się modlimy w słynnym Responsorium, „Jeśli cudów szukasz, idź do Antoniego!”
Monika Beyer