Wspominamy Mścisława Lurie cudownie ocalonego z rzezi Woli
data:04 sierpnia 2018     Redaktor: Anna

O Jego mamie Wandzie Lurie mówiono „polska Niobe”. O nim „pierworodny syn Powstania Warszawskiego”.
Wanda Lurie cudem przeżyła rozstrzeliwanie podczas rzezi Woli. W ósmym miesiącu ciąży, leżąc pośród zwłok rozstrzelanych własnych dzieci, poczuła, że dziecko, które nosi w łonie, jednak żyje. Miesiąc później urodził się Mścisław Lurie, który przeżył 74 lata i odszedł do Domu Pana 22 czerwca tego roku.

W przejmujących zeznania Wandy Lurie, udostępnionych przez Ośrodek Badań nad Totalitaryzmami, czytamy:

Do 5 sierpnia przebywałam w piwnicy domu z trojgiem dzieci w wieku lat 11, 6 i 3,5, sama będąc w ostatnim miesiącu ciąży. Tego dnia o godzinie 12.00–13.00 wkroczyli na podwórko żandarmi niemieccy oraz Ukraińcy, wzywając ludność do natychmiastowego opuszczenia domu (…). Nie mając przy sobie męża, który nie powrócił z miasta, ociągałam się z opuszczeniem domu, miałam nadzieję, że pozwolą mi zostać. Musiałam jednak opuścić dom (…). Trupy leżały w kilku miejscach, po całej lewej i prawej stronie pierwszego podwórza. Wśród ciał rozpoznałam zabitych sąsiadów i znajomych (…). Odepchnął mnie jednak tak, że się przewróciłam. Uderzył też i pchnął mojego starszego synka, wołając: „prędzej, prędzej, ty polski bandyto”. W międzyczasie wprowadzono nową partię Polaków. Podeszłam więc w ostatniej czwórce razem z trojgiem dzieci do miejsca egzekucji i trzymając prawą ręką dwie rączki młodszych dzieci, lewą rączkę starszego synka. Dzieci szły, płacząc i modląc się (…) Dostałam krwotoku ciążowego, a wraz z kulą wyplułam kilka zębów. Czułam drętwienie lewej części głowy i ciała. Byłam przytomna i leżąc wśród trupów, widziałam wszystko, co się działo dokoła (…).

Pani Wanda Lurie zeznała przed sędzią Haliną Wereńko w 1945 r. w charakterze świadka wszystko to, co spotkało ją podczas rzezi warszawskiej Woli. Sam Mścisław opowiadał: – Modliła się. Trzeciego dnia poczuła moje ruchy pod sercem. Musiała wstąpić w nią nadzieja i jakaś nowa siła, skoro udało się jej, postrzelonej, z krwotokiem, w ostatnim miesiącu ciąży wygrzebać ze stosu ciał – mówił jeszcze nie tak dawno.

Przejmujący opis wszystkiego co działo się w tamtych chwilach słucha się z grozą i niedowierzaniem jednocześnie. Pan Mścisław prócz wielu działań upamiętniających tamte chwile i pamięć o jego matce, działał także w Fundacji „Polsko-Niemieckie Pojednanie”. Pomagał bezrobotnym w Stowarzyszeniu Chrześcijańskich Przedsiębiorców w Warszawie. Należał do Drogi Neokatechumenalnej. Był niezwykłym społecznikiem, za co zdążył otrzymać Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski. Nie pozwolił, by pamięć o wydarzeniach Powstania Warszawskiego zaginęła, walcząc tym samym o pojednanie dwóch narodów.
Mścisław Lurie zmarł 22 czerwca 2018 roku.

Źródło: misyjne.pl
Zdjęcie : gosc.pl




Zobacz równiez:





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.