Kiedy Prawo i Sprawiedliwość zacznie egzekwować prawo?
data:29 lipca 2018     Redaktor: ArekN

 
Nasilają się działania totalnej opozycji. Wezwania do zamieszek, atakowanie policjantów, dokonywanie czynów zagrożonych sankscjami karnymi. Dlaczego to wszystko uchodzi im płazem?

 
Tak, wiadomo- oni tylko na to czekają. Wciąż dysponują przewagą medialną i poparciem czerwonej międzynarodówki, dla niepoznaki nazywającej się zwolennikami "demokracji liberalnej". Wystarczy kilka zdjęć zakuwanego w kajdanki zadymiarza albo policjanta unoszącego pałkę- i europejska afera gotowa. Prawo i Sprawiedliwość oprócz wielu zalet ma również różne wady- a jedną z nich jest niewątpliwie politpoprawność polityczna i nadmierne asekuranctwo, wynikające po części ze ściśle zhierarchizowanego systemu partyjnego.
 
Bądźmy jednak poważni. Jak pogodzić głoszenie idei sprawnego państwa z tolerancją wobec łamania prawa? Dlaczego zadymiarzom mają uchodzić bezkarnie czyny, które podpadają pod określone paragrafy? Wstęmieżliwość policji zasługuje na pochwałę, ale dlaczego nie reaguje prokuratora, może z wyjątkiem jednego czy dwóch przypadków?
Przyjmijmy, że przed sądem staje zwykły Kowalski, oskarżony o czynne i słowne znieważenie policjantów. Jeżeli zna najnowsze wydarzenia polityczne, powoła się na casus prowodyrów totalnej opozycji, którzy chodzą w glorii i chwale. Oczywiście, sąd nie uzna tej argumentacji (co wolno wojewodzie...), ale mit o budowania państwa prawa będzie mógł w tej sytuacji budzić co najwyżej pobłażliwy uśmiech.
 
Mamy państwo teoretyczne... kto tak mówił i kto chciał to zmienić? Dopóki nie nauczymy się- wzorem Węgier- na forum międzynarodowym i krajowym bronić spraw słusznych i stanowczo odrzucać próby medialnych manipulacji, dopóty pozostaniemy tylko kolonią. Mniej lub bardziej pokorną, ale nadal kolonią. Prawo i Sprawiedliwość tego nie dostrzega, łudząc się, że miękka polityka doprowadzi do złagodzenia ataków- a tymczasem cienka czerwona linia została dla europejskiej pseudoelity przekroczona dokładnie w dniach wyborów prezydenckich i parlametarnych w Polsce.
 
Gra toczy się tylko i wyłącznie o władzę lub jej brak; wszelkie drobniejsze sprawy są wykorzystywane w sprawach propagandowych. Nie urodził się jeszcze taki mądry, który zawsze potrafi określić, czy określone postępowanie wywoła dokładnie takie a nie inne skutki- polityka to wypadkowa zbyt wielu czynników. Brutalność służb hiszpańskich (w/s autonomii Katalonii) przeszła bez echa; nadzwyczaj długi stan wyjątkowy we Francji również- czyli wszystko zależy od zupełnie innych rzeczy, niż te oficjalnie głoszone. Na razie, mimo bardzo ugodowej polityki polskiego rządu, nie został zakończony żaden spór na arenie krajowej i międzynarodowej- może czas najwyższy przemyśleć od nowa taktykę?
 
Prowokacje wytrzymamy tyle, ile będzie trzeba- ale pod warunkiem, że owo wytrzymawanie jest dobrą taktyką. Co się jednak stanie, kiedy rozzuchaleni totalniacy będą eskalować działania? Kiedy poleje się krew, budynki rządowe będą okupowane? Czy i wówczas polityczne asekuranctwo weźmie górę? Warto by było, aby rządzący jasno zadeklarowali granice, których nikt- niezależnie od pozycji społecznej- nie jest w stanie przekroczyć.
 
AN





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.