Trwa wojna polsko-bolszewicka. Pod nacikiem sowietów polska armia cofa się, organizując obronę na linii Wisły. Odrodzona Polska kolejny raz staje przed widmem zagłady; trwa gorączkowa mobilizacja i opracowywanie planów obronnych.
Bolszewicy nie próżnują. Realizują scenariusz, który w późniejszych latach został wielokrotnie z sukcesem przeprowadzony. Wyszukują zbolszewizowanych Polaków, nie posiadających żadnego poparcia w podbijanym kraju, formują z nich rzekomo reprezentatywne ciało, które następnie ogłasza przejęcie rządów. Ciąg dalszy to oficjalne uznanie na forum międzynarodowym- oczywiście dzięki pomocy wschodniego sąsiada i głupocie części przywódców państw Zachodu.
Te marionetki wierzą, że są dla sowietów kimś ważnym. Tak naprawdę potrzebni są tylko na chwilę; celem nadrzędnym jest budowa rosyjskiego imperium ze zmienioną otoczką ideologiczną. W momencie wkroczenia na terytorium Polski TKRP (Polrewkom) ogłosił odezwę, w której m.in. zapowiedział utworzenie Polskiej Socjalistycznej Republiki Rad, nacjonalizację ziemi, rozdział państwa od Kościoła, oraz wzywał masy robotnicze do przepędzenia kapitalistów i obszarników, zajmowania fabryk i ziemi a także tworzenia komitetów rewolucyjnych jako organów nowej władzy.
Co miało być dalej? To proste. Na kontrolowanym przez sowietów obszarze wprowadzono terror rewolucyjny (Wileńszczyzna i Białostocczyzna), rozpoczęto formowanie organów propagandy. Kolejne kroki- już niezrealizowane- to stworzenie profesjonalnego aparatu terroru i przekształcenia gospodarczo-ustrojowe prowadzące do utworzenia kolejnej republiki sowieckiej.
W 1920 roku plan się nie powiódł. Polska pokonała zarazę bolszewicką a członkowie TKRP w panice ewakuowali się na wschód. O rzeczywistej skali poparcia dla nich świadczy fakt, że w trakcie swojej działalności zdołali zwerbować do tworzonych oddziałów zaledwie 176 ochotników. Większość owej "elity" (Julian Marchlewski, Jakub Hanecki, Edward Próchniak, Feliks Dzierżyński, Feliks Kon, Józef Unszlicht, Bernard Zaks, Stanisław Bobiński) czekał smutny koniec w końcówce lat 30-tych: tortury w sowieckich kazamatach, pokazowe procesy i śmierć. Może nawet nie mieli pretensji? Przecież podobne działania, oparte na przemocy i prawie silniejszego, uważali za słuszne- a śmierć dla dobra rewolucji to największy zaszczyt...
AN