Lech Galicki: Kucharz pod wodą
data:29 czerwca 2018     Redaktor: Anna

Panu Lechowi Galickiemu dziękujemy za podzielenie się z nami poetycką refleksją po rozmowie z bohaterem utworu - wówczas  mieszkańcem domu pomocy społecznej.

Redakcja portalu.

 Kucharz pod wodą.

Grzegorz Połchowski w roku 1938 poszedł na ochotnika do marynarki wojennej. Służył we flotylli mającej bazę w jego rodzinnym mieście. Znaczy Pińsku ukochanym. Potem trafił na Syberię. Gdy w 1941 podpisano układ Sikorski-Majski, na pokładzie krążownika pierwszym transportem dotarł do Anglii. Chudziną strasznym był. Ważył tylko 32 kilogramy. Ale kiedy nabrał sił, natychmiast popłynął na Maltę, bo tam baza marynarki wojennej była. A przede wszystkim: "Sokół", mała łódz podwodna z 36 załogantami, przekazana nam przez Brytyjczyków. Słynny "Orzeł" mieścił 120 osób. "Jastrząb" - podobnie. "Wilk", "Sęp", "Żbik" i "Ryś" zabierały na pokład po 60 marynarzy. Starszy marynarz Grzegorz Połchowski wspomina Zadumany, zamyślony, w innym świecie ze swoją pamięcią pod rękę wędrujący. Wracali tylko po to, by załadować torpedy, amunicję, żywność i z powrotem w morze. Gdy dowódca zobaczył przez peryskop nieprzyjacielską jednostkę, brał namiar i wydawał odpowiednie rozkazy. A torpedy odpalało się kolejno: pierwszy aparat, drugi aparat, trzeci, czwarty... Bo "Sokół" miał cztery aparaty torpedowe. Jednego razu wracali z morza i zauważyli, że niemiecka łódz podwodna, chce zatopić "Dzika". Wystrzelili torpedę, trafili wroga i uratowali przyjaciół. Starszy marynarz Połchowski wcale, ale to wcale nie ukrywa, bo niby z jakiego powodu miałby to robić, iż na wszystkich okrętach, na których służył, był kucharzem. Mięso rozdzielał, mąkę kombinował, chleb piekł - wszystkich załogantów nakarmić musiał. I to dobrze. Bo wojna i sił trzeba każdemu morskiemu wojakowi. Szedł też do działa, gdy było trzeba. Jak każdy ładowniczy. Grzegorz Połchowski najbardziej kocha łodzie podwodne Tam mało ludzi i jeden drugiego zna na wylot. Tylko jest tak, że pod wodą nie można gotować. Ano "powietrze wtedy się psuje i ciśnienie niebezpiecznie rośnie". Dlatego kolacja była śniadaniem, a obiad serwowano o dwunastej w nocy. Ale czy to takie ważne? Żeby opisać wszystkie dramatyczne chwile, które starszy marynarz przeżył w czasie bitew morskich, nie starczy morza, co tam - oceanu atramentu. Przecież nie od noszenia marynarskiej czapki wyłysiał, lecz z nadmiaru emocji i nerwów, co się strzepiły strasznie. W grudniu 1946 roku starszy marynarz Połchowski Grzegorz przypłynął transportowcem z Anglii do Polski. Do Szczecina. I zobaczył Rosjan bijących ludzi i kradnących co się dało. Pół roku przesiedział w lochach budynku Urzędu Bezpieczeństwa przy ulicy Małopolskiej. Tylko i aż za to, że powrócił do Polski. Wszystko, nawet ubranie mu zabrano. Nagiego zostawiono samemu sobie. Grzegorz Połchowski po latach mówił: Wolałbym być w moim domu. Ale żona moja umarła. A piękna i dobra była. I znowu jestem sam, tak jak kiedyś w Pińsku sercu mojemu drogim. To co, że gotować umiem? Stale tęsknię. Gdybym teraz mógł wypłynąć łodzią podwodną w rejs? Boże drogi. Płynąłbym. Natychmiast. Najpierw Odrą na wynurzeniu. Potem w morze: daleko. Głęboko. Na tym chciałbym, aby wszystko się skończyło. Ale co to dziś innych obchodzi? Starszy marynarz Grzegorz Połchowski nie żyje. Odpłynął w rejs ostatni. Może do Pińska ukochanego i kolegów najlepszych, których na łodzi podwodnej poznał na wylot. Podczas rozmowy w Domu Kombatanta przy ulicy Kruczej 17 w Szczecinie był w stanie głębokiej jak morska otchłań depresji. Gdy skończyliśmy rozmowę, a właściwie, gdy jego monolog dobiegł końca - nastała przenikliwa cisza. Nie odpowiedział na słowo pożegnania. Był już daleko... Tak zostało.

Z Wikipedii: ORP Sokół (N.97) – polski okręt podwodny z czasów II wojny światowej. Należał do brytyjskiego typu U, został wydzierżawiony przez Polską Marynarkę Wojenną, polską banderę podniesiono na nim 19 stycznia 1941 roku. W trakcie służby we flocie polskiej odbył dwie kampanie na Morzu Śródziemnym. Operując z baz na Malcie, a następnie w Bejrucie, odniósł sukcesy w wojnie podwodnej przeciw żegludze państw Osi, zatapiając co najmniej 14 jednostek przeciwnika: 13 statków i 1 jednostkę wojenną. Dzięki sukcesom bojowym „Sokół” wraz z bliźniaczym „Dzikiem” zyskał sobie miano Terrible Twins („straszne bliźniaki”). Po zakończeniu działań wojennych „Sokół” został zwrócony Royal Navy, po czym zezłomowany w 1949 roku.





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.