Kartka z kalendarza: Radom 1976
data:24 czerwca 2018     Redaktor: ArekN

 
Po proteście robotniczym w czerwcu 1976 r. przez lata mówiło się o Radomiu, jako o mieście „warchołów”. Zdaniem historyków ta propagandowa narracja władz PRL przylgnęła do Radomia na trwałe. Dlatego - jak podkreślają – należy nieustannie przedstawiać prawdziwy aspekt Czerwca’76.

 

Zdaniem dra Konrada Słowińskiego z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, komunistyczne władze od początku próbowały przeinaczyć sens protestu z 25 czerwca 1976 r., którego 40. rocznica mija w tym roku.

- Ta łatka "warchołów", którą przypięto radomskim robotnikom, miała na celu przede wszystkim umniejszenie znaczenia protestu, a także wymazanie go z pamięci społecznej obywateli – uważa historyk. Według niego takie myślenie o Radomiu w pewnym sensie pokutuje do dzisiaj.

- Ta swoista narracja PRL-u, która przedstawiała radomski protest jako chuligańskie wybryki, w pewnej części na stałe przylgnęła do radomskiego Czerwca’76 – uważa dr Słowiński. - Dlatego ciąży na nas ogromny obowiązek, aby przedstawiać rzeczywisty aspekt tych wydarzeń i walczyć z tą propagandą, która została wykuta jeszcze w okresie PRL-u – dodaje.

 

Bezpośrednią przyczyną protestu robotniczego, do którego doszło 25 czerwca 1976 r., była zapowiedziana dzień wcześniej przez ówczesnego premiera Piotra Jaroszewicza drastyczna podwyżka cen wielu artykułów żywnościowych; mięso i ryby miały podrożeć o 69 proc., nabiał - o 64 proc., masło o 60 proc., ryż o 150 proc. oraz cukier o 90 proc. Stanowczy sprzeciw robotników spowodował jednak, że władze zdecydowały się wycofać z planów podwyżek.

 

"Wiadro zimnej wody wylanej na ekipę Gierka"

Zdaniem dr. Arkadiusza Kutkowskiego z Instytutu Pamięci Narodowej I sekretarz KC PZPR Edward Gierek zinterpretował bunt przeciwko swojej polityce bardzo emocjonalnie. Może o tym świadczyć m.in. – jak podkreśla Kutkowski - jego wypowiedź w czasie telekonferencji z I sekretarzami komitetów wojewódzkich, która odbyła się dzień po proteście, 26 czerwca. Gierek zażądał zorganizowania w wielu polskich miastach, w tym także w Radomiu, wieców poparcia dla linii partii i polityki rządu.

- Trzeba będzie zebrać tam radomiaków i powiedzieć im, jak my ich nienawidzimy, jacy to są łajdacy [...]. Uważam, że im więcej będzie słów bluźnierstwa pod ich adresem, tym lepiej dla sprawy. To musi być atmosfera pokazywania na nich, jak na czarne owce, jak na ludzi, którzy powinni się wstydzić, że w ogóle są Polakami, że w ogóle po świecie chodzą – mówił Gierek.

- Radomski Czerwiec’ 76 był wiadrem zimnej wody wylanej na ekipę Gierka, która żyła do tego momentu w przekonaniu, że jest najlepiej radzącą sobie ekipą ze wszystkich rządzących dotąd PRL-em. Owa słynna propaganda sukcesu była wtedy w apogeum i w pełni swojego rozwoju zderzyła się z protestem w Radomiu – zauważa prof. Antoni Dudek. - Stąd ta autentyczna nienawiść, którą wyraził Gierek. Miał poczucie, że Polska tak się wspaniale rozwija pod jego rządami, a tu nagle tłum atakuje komitet partii i absolutnie nie przyjmuje do wiadomości argumentów, że podwyżka cen żywności jest niezbędna – dodaje historyk.

 

"Muszą stanąć na baczność"

Gierek potępił robotników z Radomia i jednocześnie zażądał organizacji spektakularnych wieców poparcia. - Żebyście mogli, towarzysze, powiedzieć o słuszności tej właśnie decyzji, tzn. o słuszności propozycji i żebyście mogli powiedzieć, że wy się z tym solidaryzujecie, żebyście mogli powiedzieć na tym wiecu, że nie popieracie metod chuligaństwa i metod narzucania ogromnej większości klasy robotniczej, narodu woli niewielkiej grupy chuliganów(…). Towarzysze, mnie to jest potrzebne jak słońce, jak woda, jak powietrze – mówił Gierek na partyjnej telekonferencji.

- Jeśli takie słowa padają z ust I sekretarza rządzącej partii komunistycznej, to partia, a w ślad za nią i całe państwo, muszą stanąć na baczność i wolę towarzysza I sekretarza wypełnić. Najpierw szukając "warchołów" i "chuliganów", którzy zakłócili "dialog partii z narodem", a potem karząc ich – możliwie najsurowiej, by potwierdzić tezy partyjnej propagandy – podkreśla dr Kutkowski.

Zgodnie z życzeniem Gierka w całej Polsce zaczęły odbywać się wyreżyserowane wielotysięczne wiece poparcie na polityki władz PRL. Propagandowa kampania nienawiści przetoczyła się przez prasę, radio i telewizję. Wobec radomian działacze partyjni używali różnych określeń. - Żałosnej maści warchoł”, „męt”, „osobnik z kręgu bandytyzmu i przestępczości”, „element, któremu wszyscy uczciwi Polacy winni okazać najgłębszą pogardę i potępienie – to tylko niektóre z nich.

 

Ważny moment w historii

Kulminacją kampanii był wiec zorganizowany 30 czerwca 1976 r. w Radomiu. Na stadion klubu sportowego „Radomiak” zwieziono delegacje z kilku ościennych województw. Na trybunach zasiadło ok. 35 tys. ludzi, ze szturmówkami i tysiącami propagandowych transparentów („Towarzysz Gierek naszym wzorem”, „Niech żyje KC PZPR”). Za postawę radomian przepraszał ówczesny prezydent tego miasta Tadeusz Karwicki. W jego przemówieniu znalazło się wszystko to, czego oczekiwała partyjna centrala: akty potępienia „warchołów i chuliganów” i słowa przeprosin pod adresem „pozostałych uczciwych Polaków”. W podobnym tonie były inne odczytywane z kartek przemówienia. W przerwach siedzący w pierwszej ławce aktyw partyjny skandował „Gierek – Polska!”, „Robotnicy "Waltera", jaka wasza godność”.

W ocenie prof. Dudka protest w 1976 r. w Radomiu jest ważnym momentem w historii powojennej Polski. - Po pierwsze: Czerwiec’76 dzieli na dwie części epokę rządów Gierka, później zaczyna się równia pochyła, jak się okazuje - nie tylko dla ekipy Gierka, ale całego systemu komunistycznego w PRL – zauważa historyk. - Mimo stanu wojennego i na moment "zakonserwowania" tego ustroju, system komunistyczny tak naprawdę znajdował się już w fazie rozkładu, który po raz pierwszy objawił się w 1976 r. na ulicach Radomia, później w skali całego kraju rewolucją solidarnościową, a następnie gniciem systemu w stanie wojennym i w latach kolejnych – podkreśla Dudek. W jego ocenie do 1976 r. system komunistyczny się rozbudowywał, nawet w sensie pewnego poparcia społecznego. - Rok 1976 jest wyraźnym punktem zwrotnym, w którym wszystko się załamało, choć dogorywać miało jeszcze trzynaście lat – zauważa prof. Dudek.

 

***

25 czerwca 1976 r. na ulice Radomia w proteście przeciwko planowanym przez rząd podwyżkom cen żywności wyszło 20-25 tys. ludzi. Doszło do starć z milicją i oddziałami ZOMO. Według badaczy IPN zatrzymano 654 osoby. Tzw. sądowym trybem postępowania objęto 255 osób, a orzeczone kary pozbawienia wolności sięgały 10 lat.

W związku z udziałem w proteście pracę straciło ok. 900 radomian, przede wszystkim pracowników Zakładów Metalowych. Tragiczną konsekwencją protestów było bezprawne bicie zatrzymanych na tzw. ścieżkach zdrowia (szpalery milicjantów bijących ludzi pałkami), które stały się swoistym symbolem Czerwca'76. Zaczęły się także represje wobec uczestników protestu i ich rodzin. Z pomocą ruszyli im przedstawiciele powstałego we wrześniu Komitetu Obrony Robotników.

 

za: polskieradio.pl

 






Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.