Marek Baterowicz: BALLADY  DLA  NIEPODLEGŁEJ
data:13 czerwca 2018     Redaktor: GKut

z daleka lepiej widać....

 

   W 100-lecie Niepodległości ukazał się nowy album Lecha i Bożeny Makowieckich (znanych i w Australii) z inwokacją do Niepodległej.  Jest on – jak to określił sam Lech –  śpiewaną lekcją historii stulecia odradzania się Rzeczypospolitej i obejmuje znane z innych dysków ballady oraz nowe utwory jak np. „Rok 966”, który przypomina wcześniejsze triumfy jak bitwę pod Grunwaldem, gdzie „Krzyżakom wyrwaliśmy kły”. Niestety kły odrosły im szybko dzięki koncyliacyjnej polityce Jagiellonów. I dzisiaj widać pewną bierność i nadmierną ostrożność naszych polityków, co tłumaczy się zależnością od Unii Europejskiej. Nie usprawiedliwia to jednak rozcieńczania reformy Temidy, bo to doprowadzi do zwycięstwa korupcji i przedłużenia ruiny sądownictwa. Ballady z tego dysku są istotnie emanacją tęsknoty Polaków za Wolnością, lecz  nie zabrakło i ballady o tęsknocie za Sprawiedliwością, a była ona gwałcona notorycznie od roku 1945 i stan ten trwa niestety do dzisiaj, do Roku Pańskiego 2018. Dlatego w „Modlitwie” powraca ten refren: „Obudź się Polsko ma/ niech opadnie kłamstwa mgła.../powstań z kolan Polsko/ daj nam sprawiedliwość !”. A wyrazem owej tęsknoty za Sprawiedliwością mogłaby być  i ballada  o Ince, śpiewana przepięknie przez Bożenę Makowiecką, której  głos – pełen ukrytego żaru i intensywnych wibracji – powraca solo i w innych balladach jak „Hymn o domu”, „Ech, wojenko...”, „Mój dom, mój świat” i właśnie „Modlitwa”.  Zarówno jej interpretacje jak i ballady śpiewane dramatycznie przez Lecha Makowieckiego to artystycznie wycyzelowane klejnoty, w których fantastyczne tło snuje fortepian ( Mariusz Dubrawski), albo gitara (Lech) czy skrzypce (Leszek Bolibok) i niekiedy w nostalgicznych tonach skrzypiec brzmią jakby celtyckie motywy – czy szukać w tym echa muzyki Celtów zamieszkujących południową Polskę w zamierzchłych czasach ?    Oczywiście jest poruszający marsz, poświęcony Marszałkowi i Legionom. Jego tytuł „Honor i Gniew” mówi sam za siebie, gdy dziś w tzw. III RP panuje  uniżoność i strach: nasi przywódcy boją się reagować na szkalowanie narodu polskiego i na zagraniczne ingerencje w ustawy uchwalone przez suwerenny Sejm. Rząd odpowiada półgłosem, tylko Ruch Narodowy i Reduta Obrony Imienia reagują na antypolskie kalumnie.  Nie wystarczy widocznie smoleńskie przebudzenie Narodu z ballady „Mój dom, mój świat...”.      Ten dysk ballad jest mocną pigułką patriotycznych odwołań, triumfów  jak pod Monte Cassino, ale i traumatycznych hołdów dla ofiar ludobójstw w Katyniu czy na Wołyniu. Nie brakuje ballady dla bohaterów Powstania Warszawskiego, w którym Lech Makowiecki widzi „senny koszmar”. Jest i ballada o rotmistrzu Pileckim ( Hitler go nie skruszył/ bał się jego Stalin...), który zstąpił i do oświęcimskiego piekła.   Ballada „Ostatni Zayazd” to hołd dla ułańskich pokoleń, za to „Marsz Najemnika” jest sarkastycznym obrazem „wyzwolicieli” z Armii czerwonej i katów narodu, mordujących „żołnierzy wyklętych”.  Makowiecki nie zapomniał i o ofiarach zatopionego okrętu ORP „Orzeł” i wcielił się w ostatniego żywego marynarza, starając się odtworzyć nam jego agonalne przebłyski. Wreszcie ostatnia ballada „Zostaję!” mówi o jego determinacji pozostania w Ojczyźnie („pomiędzy dżumą a cholerą...”), by wysprzątać Kraj dla przyszłych pokoleń.

       W reklamie  CD Lech Makowiecki pisze, że ten zbiór ballad i pieśni ukazuje wybrane wydarzenia z „naszego dochodzenia do Wolności”. Inny bard Andrzej Kołakowski też wydał dysk „A kto chce być wolnym”! Koncept więc godny aklamacji, tylko czy naprawdę do tejże Wolności już doszliśmy ?  Początek był fatalny i, aby nie posądzono mnie o jakieś widzimisię, powołam się na książkę prof. Marka Chodakiewicza „Transformacja czy niepodległość?” (2014), w której ten wybitny historyk konkluduje, iż w wyniku zdrady elit przy okrągłym stole nigdy Polsce nie udało się wyrwać ze zniewolenia, jakim był narzucony przemocą system komunistyczny. Tym samym Polska w r.1989 zamiast odzyskać niepodległość weszła jedynie na drogę transformacji bez roszczeń do niepodległości. Przetrwały w tej nieukończonej  III RP liczne przeżytki PRL-u i kasty dalej deprawujące sądy, prokuraturę, a reforma Temidy podjęta w r.2016 przez rząd PiS-u napotyka na nieustanne przeszkody  nie tylko ze strony totalnej opozycji i Platformy Odszczepieńców, winnej korupcji i znanej z tolerancji dla afer. Oliwy do ognia dolewa ingerencja Unii Europejskiej ( zapewne za podszeptami Tuska i aferzystów z PO, którzy schronili się w Brukseli), ale i dwuznaczna postawa prezydenta Dudy, który wetował ustawy o sądach, by potem przyjąć ich złagodzoną wersję. Dzika opozycja i „nadzwyczajna kasta” – czując pobłażliwość Dudy – sieją dalej ferment i rzucają kłody pod reformę Temidy. Słowa z ballady „Modlitwa” ( powstań z kolan Polsko/ daj nam sprawiedliwość ) wyrażają więc nadal palącą potrzebę uzdrowienia Rzeczypospolitej, złapanej ponadto w kleszcze mediów, które znajdują się głównie w obcych rękach, zwłaszcza niemieckich. Pisze o tym szeroko Leszek Sosnowski w nr.5/ 2018 krakowskiego „Wpisu” wytykając rządowi milczenie wokół repolonizacji mediów, obiecanej w kampanii wyborczej, a być może niewykonalnej. Autor ilustruje to też zestawieniem portali, z czego wynika że przewaga portali wrogich obozowi patriotycznemu jest olbrzymia. Prowadzą one antypolską wojnę, a sterowane są przez te same ośrodki, które sterują tzw. totalną opozycją. A zatem margines  Wolności jest ograniczony, obóz patriotów skazany jest na dreptanie w miejscu, podczas gdy pełną swobodę działań mają peerelczycy, którzy z błogosławieństwem Brukseli  atakują Polaków, rząd PiS-u i jego misję ocalenia tysiącletniej Polski. Wśród tych peerelczyków są zaciekli wrogowie Polski jak np. rzecznik praw obywatelskich Bodnar ( dawno powinien ustąpić!), znany z antypolskiej kalumnii o współudziale Polaków w Zagładzie, a ostatnio pomawiający rząd o zamiar ...sfałszowania wyborów samorządowych. Jeśli wysokie stanowiska w państwie zajmują zdrajcy stan i tak częściowej niepodległości będzie zagrożony. Odebrano nam już suwerenność na terenie obozu w Oświęcimiu. A jaka jest rola Prezydenta RP ? Wiele wskazuje, że bardziej dba on o BBN czy Polin niż o Polskę, którą trzeba odbudować po dwukrotnej zapaści - tej z wojny a następnie z epoki PRL-u. Pod tym względem po roku 1989 nie zrobiono nic, okres do roku 2015 został zmarnowany, a nawet był on bliski katastrofy jak udokumentowało to wydanie „Wygaszania Polski” ( Biały Kruk, 2015). Rząd PiS-u boryka się z furią peerelczyków, a do tego Bruksela traktuje Polskę niczym swoje ranczo, które Warszawa wynajmuje w Unii Europejskiej. Pisałem o tym niedawno w „Ochłapach suwerenności” i naprawdę zbyt liczne są znaki, że nasz marsz do Wolności – o którym mówi Lech Makowiecki – jeszcze się nie skończył. Tak jak niegdyś ścigano i mordowano żołnierzy niezłomnych tak dzisiaj niszczy się tych, którzy akcentują potrzebę niepodległości, a układ postkomunistyczny nie cofał się przed zbrodnią, czego dowodem był smoleński zamach. I słowo Ojczyzna dalej kojarzy się z blizną jak śpiewa Makowiecki. A rząd – po zmianach wymuszonych przez prezydenta – działa jakby zaszczuty tajemniczą siłą, co rozzuchwala wrogów Polski. Brakuje Komendanta, to pewne, ale jaki knebel zaciska usta naszym dyplomatom ?  Między bohaterami ballad dla Niepodległej duetu Makowieckich a tymi, co sabotują Dobrą Zmianę istnieje głęboka przepaść.  To niedobry znak, bo z braku niepodległości polski dom nie będzie bezpieczny jak kołyska. I czy w chaosie i bezprawiu nasz bard zdoła „wysprzątać” Ojczyznę ? Sytuacja staje się dramatyczna, bo ilekroć patrioci robią reformę RP antypolskie węże z sykiem podnoszą głowy. Bodaj w balladach dla Niepodległej timbre głosu Lecha Makowieckiego jest rękojmią prawości i dodaje nam otuchy, by przetrwać oblężenie złych mocy i wreszcie dojść do Wolności. Nie wyobrażam sobie polskiego domu bez jego ballad i pieśni, a każda z nich jest muzyczną niespodzianką – świetne melodie, rytmy i  aranżacje zapadają w serce, także przesłania tych ballad nagranych dla Niepodległej w nieustannym połogu. Jej narodziny już blisko ?

                                                                                                                         Marek Baterowicz

                                                                                                                  

[Od Redakcji:

Zachęcamy do nabycia, wydanej przez nasze stowarzyszenie, książki Marka Baterowicza - opowieści o stanie wojennym- ZIARNO WSCHODZI W RANIE

Szczegóły: TUTAJ]

 

Marek Baterowicz (ur. 1944) jako poeta debiutował na łamach „Tygodnika Powszechnego” i „Studenta” (1971). Debiut książkowy - „Wersety do świtu” (W-wa,1976); tytuł był aluzją do nocy PRL-u. W 1981 r. wydał poza cenzurą zbiór wierszy pt. „Łamiąc gałęzie ciszy”. Od 1985 roku na emigracji, od 1987 w Australii. Autor kilku tytulów prozy(M.in "Ziarno wschodzi w ranie"-1992 w Sydney i 2017 w Warszawie) oraz wielu zbiorów poezji, jak np. „Serce i pięść” (Sydney, 1987), „Z tamtej strony drzewa” (Melbourne, 1992 – wiersze zebrane), „Miejsce w atlasie” (Sydney, 1996), „Cierń i cień” (Sydney,2003), „Na smyczy słońca” (Sydney, 2008). W 2010 r. we Włoszech ukazał się wybór wierszy - „Canti del pianeta”, następnie "Status quo" (Toronto, 2014), zbiór opowiadań – „Jeu de masques” (Nantes,2014),"Nad wielką wodą" (Sydney,2015) oraz e-book jego powieści marynistycznej, osadzonej w XVI wieku „Aux vents conjurés”.





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.