Marek Baterowicz: PIKNIK  LITERACKI
data:17 maja 2018     Redaktor: GKut

     Z okazji imienin Jana Kochanowskiego w warszawskim Ogrodzie Krasińskich szykuje się piknik literacki, chociaż w kilka dni po imieninach mistrza z Czarnolasu, bo 30 czerwca celebrowany.

 

Gastronomicznym figlikom towarzyszyć będzie recytacja „Pieśni świętojańskiej o Sobótce”, którą Kochanowski gloryfikuje  życie na wsi : „Wsi spokojna, wsi wesoła...”. Nic dziwnego, i on sam żywot ziemiański pod lipą sobie upodobał. Ten dłuższy poemat – rozpisany na głosy dwunastu panien – jest i laudacją przyrody ( zwłaszcza pieśń panny szóstej i dwunastej ), ale też odwołuje się do poezji ludowej, choć trudno ocenić w jakim stopniu, gdyż nie znamy dzisiaj prawie folkloru z XVI wieku. Ustalono jednak, że w pieśni panny ósmej, pasącej woły,  Kochanowski pisząc o stracie dziewiczego wianka musiał znać starą pieśń ludową i jej refren: „Żeby mnie kto wołki znalazł/ dałabym mu wianek zaraz”.  Natomiast pieśń panny dziewiątej oparta jest na starożytnym podaniu o przemianie kobiety w słowika: „A ona niewinna córa/ obrosła w słowicze pióra; / i dziś wdzięcznym głosem cieszy / kto się kolwiek w drogę śpieszy”. Pochwała wsi i wiejskiego żywota godna jest uwagi dziś, gdy pestycydy zabijają nie tylko uprawy, ale i słowiki. Na polach Francji panuje cisza, bo wszystkie ptaki wyniosły się z terenów zatrutych firmą Monsanto,  reklamowaną przez Unię Europejską. A ludzie chorują na raka, rodzą się zdeformowane dzieci. Tak oto pestycydy niszczą przyrodę i człowieka. Co napisałby dziś Kochanowski w obronie wsi?   Aktualność jego spuścizny uderza i w innych dziełach jak np. w „Odprawie posłów greckich”, by przytoczyć tylko te wersy:”...noc idzie, noc podejźrzana./ Wielki ogień ma powstać, tak wielki ogień/ że wszystko jako w biały dzień widać będzie / ale nazajutrz zaś nic widać nie będzie.” ( 554-558).  Czy nie jest to obraz ziemi spustoszonej nuklearną eksplozją ?  A fraszki mistrza Jana mówią o odwiecznych przywarach człowieka. Jako tłumacz Kochanowski zasłynął przede wszystkim wspaniałym przekładem psalmów, do których skomponował muzykę Mikołaj Gomółka.

    Podczas tego pikniku będzie i miejsce dla innego poety, dla Zbigniewa Herberta jako że Sejm ustanowił go patronem roku 2018. Obok wystawy rysunków i rękopisów autora wierszy o Panu Cogito aktorzy będą recytować  utwory poety, któremu podstępnie „ukradziono” nagrodę Nobla forsując kandydaturę poetki znanej z rymów dla Stalina  i hołdu dla Armii Czerwonej. Nobla załatwiono jej r. 1996, może w podzięce za wiersz „Nienawiść” ogłoszony w „Gazecie Wyborczej” w r.1992, którym Szymborska wzięła udział w ataku na rząd Jana Olszewskiego. Układ post-komunistyczny nie trawił też  antytotalitarnych aluzji z twórczości Herberta jak ta:

                                 Rów w którym płynie mętna rzeka

                                 nazywam Wisłą. Ciężko wyznać:

                                 na taką miłość nas skazali

                                 taką przebodli nas ojczyzną.

                                                                     (  Prolog  z „Wyboru wierszy”, PIW 1983, str.128)

                      Cenzura przepuściła te wersy, a przecież jest w nich czytelna aluzja nie tylko do stalinowskiej nocy, ale i do całego peerelowskiego reżimu, który skazał Polaków na nową okupację, masowe czystki i mordy, katowanie patriotów w UB i więzieniach, rozstrzeliwanie nawet gimnazjalistów, a także na deportacje do łagrów sowieckich, a te trwały do roku 1947. Nie lepiej było po śmierci Stalina, opłakanego przez Szymborską i innych partyjnych literatów. Od roku 1956 mordowano Polaków „falowo”, to znaczy przy kolejnych zrywach wolnościowych, zwykle inicjowanych przez robotników  gnębionych przez PZPR, partię nominalnie „robotniczą”, a nawet „zjednoczoną”, przede wszystkim jednak „umoczoną” we krwi narodu. Jednocześnie mordowano skrytobójczo tych, którzy opierali się dyktaturze i sowietyzacji kraju. Wody Wisły nie były krystaliczne, nieraz jej nurt przyjmował ciała zamordowanych: „taką przebodli nas ojczyzną”, ale reżim lansował piosenkę z fałszywym refrenem” „ukochany kraj, umiłowany kraj”... stąd sarkazm Herberta w tych słowach: „na taką miłość nas skazali”.  Z jego utworów warto przypomnieć tu „Przepaść pana Cogito” , która „ idzie za nim jak cień...”/ uciążliwa jak egzema/ przywiązana jak pies/ za płytka żeby pochłonęła/ głowę ręce i nogi”...A jednak Herbert w następnej zwrotce ostrzega:

                                                          kiedyś być może

                                                           przepaść wyrośnie

                                                           przepaść dojrzeje

                                                           i będzie poważna

       I tak się stało. Ta metafizyczna „przepaść” pana Cogito to również peerelowska przeszłość, której nie rozliczono, nie zasypano. Przeciwnie, pielęgnowano ją grubą kreską, a towarzyszy klepano poufale po plecach w kuluarach „unii wolności”. Wyrosła zatem dość szybko owa „republika kolesiów” demoralizując przemiany po roku 1989, przenosząc wirusa korupcji z PRL-u do tzw. III RP i owa „przepaść” jest dzisiaj ogromnym ciężarem, szaleje w niej „totalna opozycja”, a jej arogancję wspierają relikty PRL-u z byłego LWP ( armii Kremla) oraz unijni komisarze troskliwie badający naszą praworządność, co stanowi pogwałcenie suwerenności Polski. Troskę tych egzaminatorów nakręca sam Tusk i inni przedstawiciele PO w Unii Europejskiej, boją się przecież osądzenia afer i tragedii Tupolewa, łącznie z tajemniczą grą Tuska i Arabskiego w rozdzieleniu wizyt na katyńskich grobach. Z kolei i lewacy z Brukseli chcą za wszelką cenę pozbyć się prawicowego rządu w Warszawie, tych strasznych nacjonalistów, którzy nie chcą ulżyć Frau Merkel i przyjąć narzucanej  kwoty uchodźców. Podobnie jak i Węgrzy, oskarżani przez lewaków o faszyzm, ale też i sami uchodźcy wolą prosić o azyl w Niemczech czy w Szwecji, gdzie zasiłki socjalne są o wiele wyższe niż nad Wisłą. Doskonale, bo owi imigranci przynoszą narkotyki, gwałty i kradzieże a także skłonności do zamachów. Nawet jeśli tylko mały procent uchodźców można obarczyć winą za te przestępstwa,  ostrożność wobec imigrantów bez papierów jest  rozsądną prewencją. Pierwszym obowiązkiem polskiego rządu jest ochrona naszego społeczeństwa.

       Herbert ( choć dziadek przybył z Anglii) stał po stronie tysiącletniej Polski, oddał więc hołd zakatowanym przez ubeckich sadystów patriotom. W „Przesłuchaniu Anioła” pisze:  „ język waha się / między wybitymi zębami /a wyznaniem / wieszają go głową w dół...”. Nie zapomnijmy cierpień zamęczonych i niezłomnych, choćby dlatego, że prezydent nie uznał za stosowne przeprosić w imieniu III RP za te zbrodnie. Przepraszał tylko za wygnanie Żydów w r.1968, jednorazowy eksces reżimu ( nie narodu!), pomijając zbrodnie bliskie definicji ludobójstwa dokonane także w PRL-u i będące organiczną cechą ustroju, okrutnym constansem tamtej epoki. Ten unik prezydenta budzi konsternację, a furia totalnej opozycji – pozbawionej skrupułów - wobec prób naprawy RP budzi obawy, że czeka nas nowy okres martyrologii.

                                                                                                              Marek Baterowicz

                              

 

[Od Redakcji:

Zachęcamy do nabycia, wydanej przez nasze stowarzyszenie, książki Marka Baterowicza - opowieści o stanie wojennym- ZIARNO WSCHODZI W RANIE

Szczegóły: TUTAJ]

 

Marek Baterowicz (ur. 1944) jako poeta debiutował na łamach „Tygodnika Powszechnego” i „Studenta” (1971). Debiut książkowy - „Wersety do świtu” (W-wa,1976); tytuł był aluzją do nocy PRL-u. W 1981 r. wydał poza cenzurą zbiór wierszy pt. „Łamiąc gałęzie ciszy”. Od 1985 roku na emigracji, od 1987 w Australii. Autor kilku tytulów prozy(M.in "Ziarno wschodzi w ranie"-1992 w Sydney i 2017 w Warszawie) oraz wielu zbiorów poezji, jak np. „Serce i pięść” (Sydney, 1987), „Z tamtej strony drzewa” (Melbourne, 1992 – wiersze zebrane), „Miejsce w atlasie” (Sydney, 1996), „Cierń i cień” (Sydney,2003), „Na smyczy słońca” (Sydney, 2008). W 2010 r. we Włoszech ukazał się wybór wierszy - „Canti del pianeta”, następnie "Status quo" (Toronto, 2014), zbiór opowiadań – „Jeu de masques” (Nantes,2014),"Nad wielką wodą" (Sydney,2015) oraz e-book jego powieści marynistycznej, osadzonej w XVI wieku „Aux vents conjurés”.

                                        

                                

 






Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.