Agalaura: Patologia plus?
data:30 kwietnia 2018     Redaktor: Agnieszka

Waldek ma żonę i piątkę dzieci. Oboje są bezrobotni. Ciężka sytuacja, prawda? Waldek ledwo skończył podstawówkę, a później posiedział trochę z kumplami na ławce, bo co miał robić? Waldek jest leniwy, do ciężkiej pracy nie pójdzie, a dobrze płatnej nie dostanie, bo nie chciało mu się uczyć. Ale Waldek nie jest głupi. Wziął ślub z koleżanką i narobił dzieci. Państwo Kowalscy DOSTALI na początek mieszkanie socjalne, bez czynszu oczywiście, DOSTAJĄ również co miesiąc 1100zł zasiłku dla bezrobotnych, 2000zł z 500+ i 500zł zasiłku socjalnego, bez dodatków.

 
 
 

Z pomocy społecznej i Caritasu DOSTAJĄ ubrania, jedzenie, węgiel, sprzęt RTV i AGD, pomoce szkolne dla dzieci i kolonie oraz zajęcia pozaszkolne. Waldek nie robi nic, bo nie musi. Czasami jak znudzi mu się przepijanie z kolegami nie swoich pieniędzy, to pojedzie na kilka miesięcy do Holandii na sadzonki, gdzie niewiele robiąc DOSTANIE 1000 euro miesięcznie. Oczywiście na czarno. Jego żona jak się bardzo nudzi, to zajmuje się robieniem paznokci i fryzur koleżankom, oczywiście też na czarno, oraz sprzedawaniem znajomym nadwyżek wszystkiego, co DOSTAJĄ z Caritasu, albo tego czego nie potrzebują, a i tak dostają. Dzięki nowemu rządowi Waldek nie płaci podatków, bo wzrosła kwota wolna, od przyszłego roku będzie miał darmową opiekę medyczną, mimo że nie jest ubezpieczony, a w przyszłości emeryturę obywatelską, mimo że nie płaci składek. Waldek czasami lubi pośmiać się z tych, którzy sponsorują mu życie, a po piwku nawyzywa ich od złodziei. Waldek wie, na kogo będzie znowu głosował...

Taka to bajeczka krąży sobie od kilku dni po Internecie. Są nawet tacy, co twierdzą, że Waldka znają. I uważają, że jedynym lekiem na powyższe jest rezygnacja z jakiejkolwiek pomocy socjalnej, a pomagać sobie powinni ludzie między sobą, bez udziału czy pomocy państwa.

Uważam, że takie spojrzenie na sprawę jest błędne, a realizacja takich pomysłów zafundowałaby nam cofnięcie się w społecznym rozwoju. Dlaczego?

Jeśli pomoc miałaby przychodzić wyłącznie od innych ludzi, to byłaby od nich zależna – od ich humorów, nastrojów, chęci lub jej braku. Osoba potrzebująca musiałaby prosić dzień w dzień o grosze na chleb, być może musiałaby żebrać klęcząc pod kościołem czy sklepem. Nie byłaby pewna niczego, nie tylko jutra, ale nawet i dzisiaj, a idąc po ulicy wiedziałaby, że wszyscy w niej widzą tę żebraczkę czy tego żebraka. Stygmatyzacja na dobre… nie mówiąc już na przykład o osobach, które o pomoc nie mają czasu prosić, bo opiekują się ciężko chorym członkiem rodziny. Nie mają czasu stać pod kościołem…

Pomoc odgórna, centralna, państwowa (z założenia) funkcjonuje inaczej. Nie stygmatyzuje, nie zmusza do żebrania, pozwala na trochę względnego spokoju i na robienie planów. Bo te niewielkie kwoty czy też bony przychodzą stale, co miesiąc, w tej samej wysokości. Można zaplanować, spodziewać się, wiedzieć. I chodzić po ulicy nie wstydząc się tego, że wszyscy widzą zamiast człowieka – żebraka. Tego typu pomoc oferowana umiejętnie pozwala na więcej godności.

Kolejnym argumentem przeciwko pomocy centralnej jest stwierdzenie, że jesteśmy do niej zmuszani – do pomagania tym, którym pomagać nie chcemy. Jednak uważam, że należy na to spojrzeć inaczej – jak na ubezpieczenie. Płacimy składki i podatki po to, by w razie potrzeby dostać również odpowiednie świadczenie. A często mimo najszczerszych chęci nieszczęście wydarzy się niezależnie od zainteresowanych i kończy się piękne, łatwe życie, a zaczyna to pełne trudów i łez. I co wtedy? Tylko głupi przyzna, że zawsze, absolutnie zawsze poradzi sobie bez niczyjej pomocy. Czy ubezpieczając dom denerwujemy się, że z naszych składek opłacany jest remont domu nieodpowiedzialnej osoby, która spowodowała pożar papierosem? Raczej nie, prawda? Można jeszcze argumentować, że te podatkowe ubezpieczenie nie jest dobrowolne. I tak, i nie. Jest ceną i warunkiem życia w danym społeczeństwie i jeśli komuś nie odpowiada, ma zawsze kilka możliwości. Może zmienić społeczeństwo na inne, takie, które zaoferuje odpowiadające mu warunki, może w ogóle ze społeczeństwa zrezygnować udając się do dżungli czy na bezludną wyspę. Można też nie obrażać się na polityków i spróbować stanąć obok nich w staraniach o zmianę świata na lepsze.

Zobacz równiez:





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.