Marek Baterowicz: ŚWIĄTECZNY  ZAKALEC
data:30 marca 2018     Redaktor: GKut

W wielkanocnych ciastach polityczne fatum zaserwuje nam chyba świąteczny zakalec,  chociaż ostrożny optymizm prezesa PiS-u mógłby nas uspokoić...

fot.3obieg.pl
 

Czy jednak można z całkowitą beztroską przyjąć jego słowa otuchy ? Jarosław Kaczyński ma nadzieję ( wydaje mu się ), że mimo „gorzkich następstw”  rdzeń reformy sądownictwa zostanie zachowany. Przyznaje też, że ta cena za kompromis z Brukselą jest znacząca i gorzka. I dodaje, że i premier Wiktor Orban też musiał kluczyć...Być może, ale nie śledziliśmy tych węgierskich uników i zakrętasów, więc musimy wierzyć na słowo. Sądzę jednak, że moglibyśmy dokonać małej korekty wypowiedzi prezesa. Czy chodzi naprawdę o „gorzkie następstwa” ? Czy raczej o „gorzkie ustępstwa” wobec Brukseli ? Niestety, to są właśnie ustępstwa, a jeżeli ustępuje tylko jedna strona to trudno nazywać to kompromisem.

    Jak pamiętamy Jarosław Kaczyński chciał Polski suwerennej, ale zewsząd sypią nam piasek w tryby – a to z Brukseli, a to z Izraela, troszkę z USA ( lecz nie jest to lobby ściśle amerykańskie!), a nawet z Ukrainy co nieco. Ruscy też próbują na wszelkie sposoby, ale mogą znacznie mniej niż kiedyś. Tyle że nas łupią na cenie gazu po fatalnym kontrakcie zaakceptowanym przez Pawlaka. I jeszcze gazrurą podwodną blokują nam porty. Ale najbardziej boli, gdy od środka tę naszą nieukończoną III RP rozbija dalej i gnębi wymiar niesprawiedliwości, który broni aferzystów i jest oazą dla cynicznych i wypasionych misiów defraudacji. W dziejach tzw. III RP nie rozliczono ani jednej afery, a były ich dziesiątki, dlatego przesłuchiwani w komisjach Amber Gold, warszawskiego ratusza a ostatnio afery hazardowej hardo podnoszą głowy albo w ogóle ignorują wezwania. I wychodzą za sowitą kaucją. Czekają na powrót PO, na kolejną „amnestię” dla ich grabieży...Liczą na zahamowanie reformy Temidy, bo przecież już mamy te ustępstwa wobec Brukseli, a pałac prezydencki kontynuuje dyskretne „piłowanie” gałęzi pod ministrem Ziobro, który jest głównym motorniczym tej reformy. Tej antypolskiej dywersji nie sposób zbyć milczeniem, tym bardziej że prezydent początkowo deklarował udział w  reformie sądów... – a zatem co się dzieje ?  Trwa chyba dalszy proces „hamowania” rządu PiS-u, nazywany restrukturyzacją. Czy pałac prezydencki stał się ostoją dla „elit” III RP jak sugerował dr Targalski i inni publicyści i blogerzy ?  Inne zjawiska jakby popierały tę hipotezę. Rząd Dobrej Zmiany nie może wyegzekwować praworządności, oto aferzyści chodzą wolno, a patriotów jak Zygmunt Miernik i Adam Słomka pod byle pretekstem pakuje się za kratki! I to na święta wielkanocne, ponura groteska...

    Nie tylko kasta sędziowska zapomniała o Dekalogu, ale i w dużym stopniu kasta kapłanów, bo  część purpuratów przypomina ślepców, którzy nie odróżniają ani barw, ani dobra od zła. Na tę straszliwą chorobę cierpią na szczęście nie wszyscy hierarchowie, lecz niestety  głos tych nielicznych ma fatalny rezonans i niesie się zbyt szeroko. Ci purpuraci zapomnieli, że mieli stać na straży Dekalogu – podobnie jak i sędziowie – a dziś w dodatku nie widzą różnicy między patriotyzmem a targowicą! I, o dziwo, nie popierają mocno reformy Temidy, gdyż zapomnieli, że funkcją sądów jest umacnianie Dekalogu, ponieważ nie wystarczy mówić o przykazaniach z ambony, ale i strzec ich sankcjami w kodeksach. Inaczej mówiąc część biskupów zapomniała, że człowiek jest istotą słabą i że SPRAWIEDLIWY wymiar sprawiedliwości jest potrzebny dla przestrzegania Dekalogu w społeczeństwie. Tylko niezależne sądy – które z takim trudem przywraca rząd PiS-u borykając się z oporem układu i dywersją Dudy – mogą ocalić i przywrócić sens przykazań. Czy nie widzą tego i hierachowie Kościoła ? Jaki to cień padł na ich źrenice ?

   Nie dziwi więc mnie kolejny apel pana Jerzego Binkowskiego  ( na witrynie Solidarnych2010.pl z dnia 17 marca br. ), który stawia dramatyczne pytania: „Z kogo sobie robi żarty Episkopat Polski ?...”  I pisze dalej: „Biskupi, jeżeli chcą nazwać się Episkopatem Polski, muszą opowiedzieć się za osobami, które nie wypowiadały nikomu wojny...” – tymczasem homilie niektórych hierarchów  współbrzmią czasem przypadkowo(?)z agresywną bufonadą targowiczan, wrogów polskości i Polski. Zbyt pochopnie klękają też przed fałszerzami i autorami antypolskich kalumnii w rodzaju „profesora” Grossa, które nabierają potem cech nowej doktryny opartej na pomówieniach, służących perfidnej „pedagogice wstydu”. Niestety, ma rację pan Binkowski pisząc, że większość biskupów w Polsce zapomniała, że są ojcami narodu! I że powinni opiekować się najsłabszymi, a wskazać też która strona ZDRADZA. Ale widocznie, skażeni już polityczną poprawnością, nie widzą, że źle pojęta „europejskość” jest zagrożeniem dla Polski i dla chrześcijaństwa. I oczywiście dla Kościoła, dlatego episkopat powinien stać po stronie narodu. I - dodaje Autor tego apelu – „księżą Biskupi nie mogą być z boku. Nie mogą być trzecią stroną, gdy chodzi o życie wieczne...”. I kończy swój list tym dramatycznym pytaniem: „Wygodnie jest Episkopatowi Polski nie dostrzegać różnicy między zaangażowaniem patriotycznym a zdradą narodową? Dlaczego?”.

   Obawiam się, że nasi biskupi nie są nawet „trzecią stroną” ( bo to implikuje bodaj neutralność), ponieważ niektórzy z nich ( jak biskup Pieronek, a incydentalnie inni ) wypowiadają się nie jak Polacy, ale niczym „peerelczycy” ( może i masoni ?) oślepieni fałszywym światłem np. „jedwabnego” dogmatu.  Podzielam też spostrzeżenia pana Binkowskiego, że dramatyczne doświadczenia utraty suwerenności powinny stać się sygnałem alarmowym. A w 100-lecie odzyskania Niepodległości po rozbiorach zbyt dużo ustępstw z naszej strony oddaje pole naszym adwersarzom, redukując znacznie i tak niewysoki potencjał naszej suwerenności. Dzieje się tak, gdyż boimy się walczyć o polską rację stanu, a jednostronne ustępstwa uważamy za mądre kompromisy, co wypada rejestrować chyba w księdze głupoty. Nie zapomnijmy, że ustępstwa na terenie obozu w Auschwitz  ( usunięto karmelitanki i krzyże) oddały to miejsce wpólnej kaźni narodowi wybranemu, co zakłamuje historię. Dziś nowe ustępstwa, już w skali kraju (jak zmiany w ustawie IPN) doprowadzić mogą do dalszej degradacji naszej suwerenności. A mieliśmy przecież budować Polskę suwerenną i praworządną!

                                                                                                         Marek Baterowicz

[Od Redakcji:

Zachęcamy do nabycia, wydanej przez nasze stowarzyszenie, książki Marka Baterowicza - opowieści o stanie wojennym- ZIARNO WSCHODZI W RANIE

Szczegóły: TUTAJ]

 

Marek Baterowicz (ur. 1944) jako poeta debiutował na łamach „Tygodnika Powszechnego” i „Studenta” (1971). Debiut książkowy - „Wersety do świtu” (W-wa,1976); tytuł był aluzją do nocy PRL-u. W 1981 r. wydał poza cenzurą zbiór wierszy pt. „Łamiąc gałęzie ciszy”. Od 1985 roku na emigracji, od 1987 w Australii. Autor kilku tytulów prozy(M.in "Ziarno wschodzi w ranie"-1992 w Sydney i 2017 w Warszawie) oraz wielu zbiorów poezji, jak np. „Serce i pięść” (Sydney, 1987), „Z tamtej strony drzewa” (Melbourne, 1992 – wiersze zebrane), „Miejsce w atlasie” (Sydney, 1996), „Cierń i cień” (Sydney,2003), „Na smyczy słońca” (Sydney, 2008). W 2010 r. we Włoszech ukazał się wybór wierszy - „Canti del pianeta”, następnie "Status quo" (Toronto, 2014), zbiór opowiadań – „Jeu de masques” (Nantes,2014),"Nad wielką wodą" (Sydney,2015) oraz e-book jego powieści marynistycznej, osadzonej w XVI wieku „Aux vents conjurés”.





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.