14-letnia Czesława Kwoka została przywieziona do Auschwitz 13 grudnia 1942 roku jako jedna z osób w pierwszym transporcie z Zamojszczyzny. 3 miesiące trwała jej obozowa gehenna, tuż przed Wielką Nocą zrobiono jej śmiercionośny zastrzyk. Na wszystkich zdjęciach, na których się pojawia, widać ślady bicia i maltretowania dziewczynki.
Ostatnie zdjęcia zrobił jej Wilhelm Brasse, zmuszony do bycia obozowym fotografem. Zapamiętał dziewczynę, którą dostrzegł wtedy w tłumie więźniów.
– To zdjęcie dziewczyny więźniarki szczególnie pamiętam, bo wyglądała rozbrajająco, taka młodziutka w ubiorze więźnia. Kiedy po niemiecku wywoływano numery więźniów, ta dziewczyna tego nie rozumiała, za co była bita pejczem przez esesmankę. Bito też ją w twarz – mówił po latach na planie filmu „Portrecista”.
Dzisiaj zdjęcia obozowe Brassego zostały profesjonalnie pokolorowane przez Brazylijkę Marine Amaral.
– Niezwykle trudno było mi patrzeć na twarz Czesławy w trakcie pracy nad zdjęciem, wiedząc co się z nią stało – opowiadała o swojej pracy Amaral.– Chciałam jednak dać Czesławie szansę, aby opowiedziała swoją historię, która jest też opowieścią tak wielu innych ofiar.
Życie i los 14-letniej Czesławy zawiera w sobie los tysięcy dzieci wysiedlonych z Zamojszczyzny, ale także los setek tysięcy młodych Polaków, Żydów czy Romów, którzy znaleźli się w niemieckich hilterowskich obozach zagłady.
Na zdjęciach Brassego widać strach, grozę i przerażenie. Popękane wargi, zaschnięte plamy krwi. Siniaki, bruzdy, stłuczenia. I oczy tej młodej dziewczynki. Oczy, które są najsilniejszym oskarżeniem, jakie można sobie tylko wyobrazić. Pełne lęku, bólu i cierpienia. To oczy 14-letniego polskiego dziecka, które zlikwidowano zastrzykiem z fenolu.
W czasie wojny życie straciło znacznie ponad dwa miliony polskich dzieci. - pisze Ceyrowski.