Bożena Ratter: Nie musimy nic mówić, wystarczy głos zamordowanych
data:23 lutego 2018     Redaktor: AK

„Wynieśliśmy ze szkoły właściwą wiedzę o tym, że byliśmy ofiarami 2-ch totalitaryzmów, niemieckiego i sowieckiego, że były niemieckie obozy koncentracyjne, niemieckie obozy śmierci. Nikomu nie przyszło do głowy, że ta prowadzona od 30 lat pedagogika wstydu doprowadziła do tego, że również my sami sprzyjaliśmy fałszywej edukacji - wypowiedź wojewody lubelskiego w programie  "Polski punkt widzenia".

 
 
Naszą fałszywą narracją i zaniedbaniami, chociażby w nazwach muzeów, edukowaliśmy obcokrajowców, którzy odwiedzali nasz kraj tysiącami. I mamy efekt w postaci oskarżeń o to, że jako polski naród odpowiedzialni jesteśmy za holocaust. Ta niewiedza spowodowała, że w polskich, oficjalnych nazwach muzeów, utrzymywanych za nasze pieniądze, ale pokazujących niemieckie zbrodnie na narodzie żydowskim, polskim, ormiańskim, romskim i wielu innych, nie mamy nic niemieckiego, nic wskazującego na Niemców jako konstruktorów na skalę przemysłową, niemieckich obozów śmierci.
 

Postulat wojewody lubelskiego by zmienić wreszcie to zakłamanie, nic nie mówiące o Niemcach, jako twórcach obozów śmierci, spotkał się z histerią środowisk lewackich i co dziwne, niektórych pracowników muzeów. „A ja tylko apeluję o zmianę na taką, jaka była przez lata wojny używana np. Konzentrationslager Lublin – muzeum niemieckiej zagłady Konzentrationslager Bełżec - muzeum niemieckiej zagłady, Konzentrationslager Sobibór– muzeum niemieckiej zagłady itp. Pismo wysłałem do pana Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego i ku mojemu zdziwieniu, już nazajutrz na stronie ministerstwa pojawiła się notka, iż nie ma takiej potrzeby. Jak to nie, to jest KONIECZNE! Natomiast Minister Piotr Gliński widzi potrzebę utworzenia muzeum getta warszawskiego.
 

Dwa pomysły ministra, w tym szpital żydowski przerobić na muzeum getta – po co ? – pyta dr Ewa Kurek, historyk, która 30 lat bada temat relacji polsko-izraelskich we współpracy z historykami żydowskimi i w oparciu o źródła.  Mamy już Muzeum Żydów Polin  w Warszawie! To tam powinien być dział poświęcony  gettu warszawskiemu, dział poświęcony ratowaniu Żydów, dział poświęcony judenratom i policji żydowskiej – tu przyjeżdżają tysiące i nie ma o tym słowa! Te kłamstwa, które się sączą z Muzeum Żydów polskich są sączone za nasze podatki i w nas, Polaków, godzą! A może te pieniądze poświęci na budowę muzeum martyrologii Polaków na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej, gdzie wymordowano 200 000 ludzi? – kontynuuje dr Ewa Kurek. Wciąż ten sam błąd popełniają politycy, nie konsultują swoich decyzji z rzetelnymi historykami, którzy od lat zajmują się danym tematem, czym szkodzą nam Polakom i państwu.
 

Zamiast wydać i rozpowszechnić w niemieckim, hebrajskim, francuskim i innych językach świata, choćby tylko trzy, z tysiąca źródeł  żydowskich, wskazujących kto był sprawcą  shoah, pan Minister chce zafundować jeszcze jedno miejsce skandalicznej narracji, która w ostatnich dniach przynosi skandaliczne efekty!
 

Nie musimy nic mówić, wystarczy głos zamordowanych żydów, który świadczy o skali kolaboracji Żydów z Niemcami, jak choćby Kroniki  Emanuela Ringelbluma,  Kronika Getta łódzkiego ze wstępem Lucjana Dobroszyckiego czy wiersz Icchaka Kacnelsona „ Pieśń o zamordowanym narodzie żydowskim” – doradza dr Ewa Kurek.
 

Patrzyłem na to zza okna, widziałem morderców bandy –
O, Boże, widziałem bijących i bitych, co na śmierć idą…
I ręce załamywałem ze wstydu… wstydu i hańby –
Rękoma Żydów zadano śmierć Żydom – bezbronnym Żydom!
 

Minister MKiDN nie jest zainteresowany utworzeniem w centrum Warszawy Muzeum Historii Polski z  Ziemiami Wschodnimi RP (zwanymi Kresami), na których ginęły tysiące biednych, chasydzkich żydów, o których pamięć nie upomina się Muzeum Polin. Ziem Wschodnich RP, na których mordowane były tysiące Polaków przez cara, zbrodniarzy niemieckich, sowieckich i ukraińskich,  elita  klasy europejskiej i światowej, która oddawała siły, majątki, honory i życie dla istnienia i obrony Polski, emisariusze Polski jakże inni od obecnych „emisariuszy” w UE i świecie, czyli V kolumna dziennikarzy, literatów, publicystów, wspieranych naszymi pieniędzmi. Pamiętajmy o tych, którzy przez 120 lat zaborów zachowali dla nas Polskę, której nawet dzieci gotowe były bronić!
 

Nie znalazłam w planach MKiDN obchodów 100-lecia walk o Obronę Lwowa, walk o prastare polskie miasto Lwów.
 

Nadeszła pamiętna w dziejach Lwowa noc z czwartku na piątek z 31 października na 1 listopada roku 1918. Miasto było pogrążone w głębokim śnie... nie spali natomiast pracujący gorączkowo przy pomocy pruskich i austriackich organów konspiratorzy, nie spali oficerowie Rusini, nie spali żołnierze po koszarach, gdzie ich szeregowano podług narodowości, uzbrajano późniejszych, „ukraińskich herojów”, rozbrajano zaś innych. Z kolei oświadczono „uzbrojonym”, iż wschodnia Galicja została przeistoczoną w udzielne państwo zachodnio-ukraińskie z „Ukraińską Rada Narodową” na czele”.
 

To cytat z reprintu pracy z 1926 r. (W obronie Lwowa i Kresów Wschodnich), „która przekazuje pamięci potomnych nazwiska i czyny tych prawych synów i cór Polski, którzy na widok orężnych zakusów o władzę nad prastarymi Piastów i Jagiellonów dzielnicami w latach 1918-1919 tworzyli z piersi swoich niezdobyty wał ochronny, wypisywali na sztandarze hasło „Nie damy ziemi skąd nasz ród!”.
 

„Pierwszym i najwalniejszym obowiązkiem narodu - żyć pragnącego - czcić bohaterów swoich. Obowiązek to kardynalny; od spełnienia jego zależy przyszłość narodu. Pokolenia bowiem, wychowane w chlubnej tradycji własnego narodu zdolne są zrozumieć i pojąć szczytną jego przeszłość, mogą wyłowić z niej cele, ideały i drogi do ich spełnienia, przejąć się dziejową rolą, napełnić się godną pochwały dumą narodową, dążyć do prześcignięcia przodków w ofiarnej służbie dla Ojczyzny.
 

Odkrywać i potomności przekazywać czyny bohaterów naszych rzeczą - historji i historyków, pamiętnikarzy i tych wszystkich, którzy na własne oczy czyny ich oglądali.
 

Pochwały i naśladawania godną inicjatywa Straży Mogił Polskich Bohaterów przekazania pamięci nazwisk i czynów świętych bohaterów naszych, poległych w twardych i ciężkich bojach o polskość Lwowa i przynależnej doń ziemicy.(…)
 

Czynni i żyjący mogą być jedynie twórcami, szerzycielami i wykonawcami woli narodu, umarli a za życia wielcy stają się cenionemi drogowskazami narodu, polegli w ofiarnej służbie dla wspólnej, świętej sprawy stają się z chwilą swej śmierci i stać się winni przedmiotem czci i kultu całego narodu.( Słowo wstępne, Czesław Mączyński)
 

„Wiekopomna w dziejach wskrzeszanej Polski obrona Lwowa, jaka zajaśniała pełnym blaskiem bohaterstwa w ostatnich dwóch miesiącach roku 1918 i w pierwszej połowie 1919 roku i uwieńczyła skronie grodu wawrzynem i mianem polskiej Saragossy, rozsiała mnogie kurhany i mogiły po okolicznych połach, łąkach i lasach, na peryferjach, a także wewnątrz miasta, które w czasie pierwszych tytanicznych zmagań bezbronnej prawie młodzi z nawałą uzurpatorów było rozdzielone terytorjalnie na dwie wrogie części.
 

Gdy oba cmentarzyska miejskie, zajęte chwilowo przez t. z, Ukraińców, nie były dostępne dla zwłok rycerskiej dziatwy naszej i innych ofiar wichury wojennej, grzebano poległych i zmarłych z ran po polskiej stronie frontu bojowego bądź na prowizorycznych cmentarzykach, założonych w tym celu w pobliżu tymczasowych fortec, jak np. szkoły im. Sienkiewicza, w ogrodzie gmachu Politechniki, obok szkoły kadeckiej, bądź też na samem miejscu zaszczytnej śmierci. Po wyparciu uzurpatorów z murów stolicy wschodniej Małopolski zajęła się sprawą „Bożej roli” dla obrońców Lwowa reprezentacja miasta i z patriotyczną ofiarnością zamanifestowaną już dawniej wobec uczestników walk o wolność Polski z lat 1830-1881, tudzież 1863-1864, wyznaczyła komisyjnie na cmentarzu Łyczakowa odrębne miejsce, stoki wzgórza od strony Pohulanki, pod kurhany „najzasłużeńszych tej ostatniej doby”. Szeregi mogił pierwotnej licznej braci z pod znaku Marsa zwiększyły się niebawem zastępem nowych mogił bohaterów z epoki krwawych rozpraw z nawałą bolszewicką, a całość stanowi dziś święte pole, uroczy zakątek wiecznego spoczynku naszych „Orłów i Orląt”(...)
 

Wznosi się tam niepoślednia wiązanka grobów. Widnieje ich w długich szeregach nieomal 2000, w tem 134 nieznanych z nazwiska poległych pomordowanych przez rozkiełzane iście hordy Ukraińców i bolszewików. Zastępom tym przoduje stu kilkudziesięciu podoficerów i kilkadziesiąt kobiet. Z niewymownym pietyzmem czczą niektóre rodziny pamięć bliskich ich sercu rycerzyków, te też kurhany są nieraz kobiercami barwnego kwiecia. Nad grobami „nieznanych” objęły opiekę niektóre szkoły i drużyny harcerskie.
 

Wśród plejady drogich sercu każdego Polaka mogił grobowych, których imienny wykaz z pierwszej epoki obrony Lwowa zapełnia karty dalszych rozdziałów księgi, wybijają się na czoło nazwiska trzech osobistości o niezwykłej ofiarności i pierwszorzędnych zasługach. Są niemi; Aleksander Wincenty Jan i Góry hr. Skarbek, Wacław Iwaszkiewicz i Tadeusz z Cienia Pomian Cieński, pierwszy przywódca duchowy, drugi wódz oręża, trzeci godny pierwszego towarzysz.
 

Skarbek był potomkiem jednej z najstarszych rodzin szlacheckich, pieczętującej się klejnotem Abdank, osiedlonej pierwotnie na Kujawach. Rodzina ta dostarczyła Rzeczypospolitej Polskiej sześciu senatorów. W minionem stuleciu znanem było zaszczytnie w całej Polsce nazwisko Fryderyka Skarbka, dziada Aleksandra, członka Ministerstwa za czasów Księstwa Warszawskiego, profesora ekonomii na uniwersytecie warszawskim, autora licznych dzieł i rozpraw, pracownika na polu humanitarnem, tudzież nazwisko Stanisława Skarbka, uczestnika rucha narodowego w roku 1809, twórcy wielkiego zakładu dobroczynnego dla sierót i starców w Drohowyżu, tudzież pierwotnego gmachu teatralnego we Lwowie. Urodził się Aleksander Skarbek w roku 1874 w Jordanowicach obok Grodziska pod Warszawą". (Józef Białynia Chołodecki).
 

Stefan Korboński jako uczeń udał się z Częstochowy do Lwowa, by dołączyć do walczących. Często z tych samych rodzin szlacheckich, ziemiańskich, wielkopańskich, (ale i chłopskich czy mieszczańskich) Polacy walczyli w czasie powstań podczas zaborów, w I wojnie , w wojnie bolszewickiej, obronie Lwowa, we wrześniu 1939 roku gdy Niemcy i ZSRR na Polskę napadli, pomagali lub byli żołnierzami Państwa Podziemnego, o ile nie zostali zesłani wcześniej  pozbawieni majątku, zamordowani lub zesłani na Sybir,  a ci co przeżyli wojnę w wyniku nacjonalizacji oraz walki z "wielkopańską i kułacką" Polską siedzieli w katowniach UB. Często oprawcy zyskali w PRL i III RP to, co oni przez wieki wypracowali i posiadali, z wyjątkiem miłości do Polski i gotowości Jej służenia.
 

Bożena Ratter
Zobacz równiez:





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.