Marek Baterowicz: TRZY KŁAMSTWA
data:14 lutego 2018     Redaktor: GKut

z daleka lepiej widać....

 

                                              

W dziejach naszego kraju po r.1989 trzy gigantyczne kłamstwa  stworzyły niestety fundamenty owej III Rzeczypospolitej ( nigdy nie ukończonej), a – jak wiadomo – na kłamstwach nie sposób zbudować państwa prawa i demokracji. Kłamstwo pierwsze zafundowano nam wraz z okrągłym stołem, poprzedzonym libacją w Magdalence.

Wmawiano Polakom (a kto głupi, to uwierzył), że demokratyczną i praworządną III RP da się urządzić bez lustracji i bez osądzenia zbrodni PRL-u, bez walki z korupcją i kastami. Sędziowie mieli się zlustrować sami ( głosił pewien profesor), a służby specjalne tym bardziej, choć tu zachowano pozory śmiechu warte. Podobnie było z prokuratorami, bo tych negatywnie zweryfikowanych dość szybko przywracano do pracy. Po obaleniu rządu Olszewskiego i Macierewicza w r.1992 ex-komuniści wrócili na fali ugruntowanej grubej kreski, a po eksperymencie prezydentury Bolka nadeszły dwie kadencje innego TW, towarzysza „Ola”, i pełny rozkwit PRL-bis zacementowany konstytucją uchwaloną pod dyktando peerelczyków, czyli ludzi z PZPR i ze służb specjalnych dawnego reżimu.

Jednocześnie pewne kręgi zadbały i o to, by naszą suwerenność podminować i z innej strony, a służyła temu tzw. „polityka wstydu” oparta na fałszowaniu historii. Liderem tej antypolskiej akcji był (i jest) J.T. Gross (zwany profesorem), a jego książki są jadowitą ekspresją drugiego kłamstwa, którym truje się naród polski. W tym zakłamywaniu historii bierze  udział środowisko „Gazety Wyborczej” , a pismo Michnika nawet wyprzedziło Grossa w antypolskiej agresji, bo już w roku 1994 na łamach tej gazety opublikowano serię perfidnych kalumnii głoszących, iż rzekomo jednym z celów powstania było ...mordowanie Żydów. Tak to Adam Michnik uczcił 50-tą rocznicę Powstania Warszawskiego i nie poniósł za to żadnych konsekwencji, to co najmniej dziwne.  Obok innych kłamców J.T. Gross jest niewątpliwie najbardziej zaciekłym wrogiem Polski, a jego słynne „jedwabne” kłamstwo stało się dogmatem (!) i doczekało się pochopnej ekspiacji ze strony hierarchów Kościoła. Pochopnej, bo ekshumację w tej sprawie przerwano i nie udowodniono winy Polaków, a zresztą całą akcją dowodzili Niemcy, co jednoznacznie wskazuje sprawców zbrodni. A jednak i dziś mamy polityków, którzy jak mantrę powtarzają sentencję o winie Polaków, co graniczy ze złośliwym absurdem, bo garstka ludzi biorąca udział w tym pod przymusem nie stanowi o narodowej winie. Ciekawe jakby się zachował i  Gross, gdyby mu przyłożono lufę do skroni i rozkazano podpalić stodołę? Tylko święci jak Maksymilian Kolbe mieliby odwagę odmówić. Jest to oczywiste, a jednak  premier Morawiecki, minister Czaputowicz czy Prezydent powtarzają z całą powagą to „jedwabne” kłamstwo, nie mają odwagi zaprzeczyć i stanąć w obronie narodu. Nie odebrano polskiego odznaczenia Grossowi, jego dogmat zamyka prawie wszystkim usta, a wymienieni wyżej politycy chyba nie są przywódcami Polski, ale jakiegoś Grosslandu. A przecież nie po to otrzymali ministerstwa, by obrażać Polaków i wspierać antypolonizm poprzez dalsze lansowanie Grossa. Manipulowanie historycznymi faktami ułatwiało to, że za rządów PO-PSL zlikwidowano w szkołach przedmiot historii. Ale dzisiaj historii przywrócono należny jej status, zerwano z wygaszaniem historii i polskości, a logikę wspomniani politycy studiowali na wyższych uczelniach. Skąd więc to uporczywe trzymanie się „jedwabnego”  dogmatu? Chodzi tu przecież o kilka osób, zaszantażowanych przez Niemców, które zmuszono do akcji wbrew ich woli.  Natomiast – jak słusznie zauważyła dr Ewa Kurek – Żydzi upowszechniają na świecie stodołę w Jedwabnem, lecz przemilczają własne zbrodnie czyli denuncjowanie Polaków do wywózki na Sybir, a robili to masowo i bez przymusu, współpracując z NKWD na kresach po 17 września 1939 r. ( E. Kurek, „Polacy i Żydzi: problemy z historią", Lublin, 2015, str. 211 ).

    Trzecim kłamstwem – uderzającym w nasz honor i niepodległość – jest smoleńska „katastrofa”. Trzeba wielkiego tupetu, aby z oczywistego zamachu na prezydenckiego Tupolewa zrobić zwykły wypadek. Rosyjski raport MAK urąga prawom fizyki, jest niespójny i fałszuje dane z czarnych skrzynek. Podobnym bublem jest raport Millera. W niejednej publikacji czytamy, że dostępne poszlaki wskazują na to, że pod Smoleńskiem doszło do ataku Rosji na Polskę, ale nie można pominąć tego, że to działania Tuska doprowadziły do rozdzielenia wizyt premiera i Prezydenta, a zatem stworzyły warunki do zamachu. Kolejną manipulacją Tuska było oddanie śledztwa Rosjanom, za co też powinien stanąć przed Trybunałem Stanu. Tusk dopuścił się bowiem zdrady dyplomatycznej, ściganej z art.129 kodeksu karnego, ale na razie chroni go korupcja w sądach.

    Przyczyną tragedii były eksplozje na pokładzie samolotu, a rosyjscy kontrolerzy lotu za wszelką ceną sprowadzali samolot poniżej bezpiecznej wysokości i oszukiwali pilotów, zapewniając ich, że są na kursie i na ścieżce, podczas gdy tak nie było. Ostateczny raport zespołu Macierewicza powinien już dawno ujrzeć światło dzienne, ale może obowiązki w MON na to nie pozwoliły. Ujawnienie światu prawdy o smoleńskiej „katastrofie” czyli ukazanie udokumentowanego scenariusza zamachu jest naszym narodowym obowiązkiem, natomiast zaniechanie tego sprawi, że – jak to ujął Gadowski – skarlejemy jako naród. Przedłużające się mniemanie o „katastrofie” (i to w opinii światowej) jest niestety dowodem bezradności państwa polskiego, jego słabości na arenie międzynarodowej, za czym stoi chyba niski stopień naszej suwerenności.

Wymienione wyżej trzy kłamstwa są źródłem polskiej zapaści, podkopują naszą niepodległość, są wyrazem korupcji i chaosu w wymiarze sprawiedliwości, a ostatecznie służą tylko peerelczykom oraz zewnętrznym wrogom Polski.  A Polacy powinni nareszcie kłamstwa te obalić, skompromitować fałszywych ekspertów, odsłonić protektorów tych antypolskich tendencji ( np. z dawnych służb i z byłej prokuratury wojskowej ) a światu ukazać prawdę o Polsce, o III RP i o Smoleńsku. A jeszcze Polska musi walczyć z rozległą falą kłamstw, które przedstawiają obozy zagłady, zakładane przez Niemców, jako „polskie”. To szarganie polskości trwa w mediach całego świata od pół wieku, a Reduta Obrony Imienia ma ręce pełne roboty. Wydaje się, że jakieś diabelskie moce sprzysięgły się przeciwko Polsce, która przecież nikomu nie zagraża i pragnie jedynie móc decydować o swoich sprawach w ramach oczyszczonego wymiaru sprawiedliwości. Bez niezawisłych sądów demokracja byłaby dalej fikcją, tak jak to było w PRL-u i po roku 1989 wskutek panoszenia się „nadzwyczajnej kasty” sędziów, skorumpowanych do szpiku kości. Nie brakowało wśród nich i pospolitych złodzieszajków czy prezesów sądów kolaborujących z mafiami. Powolny proces czyszczenia tego bagna budzi protesty owej kasty dotąd nietykalnych przestępców, którzy mieli czelność nazywać się sędziami. Weryfikacja posuwa się wolno, minister Ziobro wymienił dopiero około 20% sędziów z owej kasty, która stosuje obstrukcję wobec poczynań rządu. Zdumiewa powolność tego procesu ? No cóż, państwo polskie jest słabe, nieudolne i jeszcze skorumpowane. A madame Gersdorf – ku uciesze totalnej Targowicy – wzywa do oporu i trwania na z góry wyznaczonych pozycjach. Niepokoją też słowa ministra Czaputowicza, który nie wyklucza modyfikacji ustaw o sądach, byle tylko zadowolić unijnych komisarzy z Junckerem na czele. Grozi nam zatem porzucenie reformy Temidy?

                                                                                                                 Marek Baterowicz

 

***

[Od Redakcji:

Zachęcamy do nabycia, wydanej przez nasze stowarzyszenie, książki  Marka Baterowicza ZIARNO WSCHODZI W RANIE

Szczegóły: TUTAJ]

 

Marek Baterowicz (ur. 1944) jako poeta debiutował na łamach „Tygodnika Powszechnego” i „Studenta” (1971). Debiut książkowy - „Wersety do świtu” (W-wa,1976); tytuł był aluzją do nocy PRL-u. W 1981 r. wydał poza cenzurą zbiór wierszy pt. „Łamiąc gałęzie ciszy”. Od 1985 roku na emigracji, od 1987 w Australii. Autor kilku tytulów prozy(M.in "Ziarno wschodzi w ranie"-1992 w Sydney i 2017 w Warszawie) oraz wielu zbiorów poezji, jak np. „Serce i pięść” (Sydney, 1987), „Z tamtej strony drzewa” (Melbourne, 1992 – wiersze zebrane), „Miejsce w atlasie” (Sydney, 1996), „Cierń i cień” (Sydney,2003), „Na smyczy słońca” (Sydney, 2008). W 2010 r. we Włoszech ukazał się wybór wierszy - „Canti del pianeta”, następnie "Status quo" (Toronto, 2014), zbiór opowiadań – „Jeu de masques” (Nantes,2014),"Nad wielką wodą" (Sydney,2015) oraz e-book jego powieści marynistycznej, osadzonej w XVI wieku „Aux vents conjurés”.
 





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.