Prawda o stanie wojennym w książce Marka Baterowicza - cd.
data:20 stycznia 2018     Redaktor: GKut

Oto kolejne fragmenty, wydanej nakładem Stowarzyszenia Solidarni 2010,  książki Marka Baterowicza ""Ziarno wschodzi w ranie".

fot. Stanisław Składanowski
 
[Przypominamy! Osoby, chcące nabyć lekturę, mogą wysłać zamówienie pod adres: ziarno@solidarni2010.pl
Szczegóły: TUTAJ]

 
***
 

Po południu przyszła córka pani Oli, przepraszając, że jej matka nie mogła zająć się Dominiką. Była silnie przeziębiona, a także w stanie szoku po nocy spędzonej w areszcie. Przedwczoraj – opowiadała – moja matka, jak zwykle wypuściła psa na spacer. I swoim zwyczajem stanęła w bramie kamienicy. Tym razem była już w szlafroku i płaszczu narzuconym na ramiona. Godzina była późna, parę minut po jedenastej, ale matka nie spacerowała po chodniku. Stała w bramie i patrzyła na planty Dietlowskie, gdzie nasz pies biegał po śniegu. Nie sprawiał nam kłopotu, ale lubił biegać wieczorem, w ciemnościach. Miał wtedy więcej swobody, by ukryć psikusy. Lubił straszyć koty, które nocą wychodziły ze swoich kryjówek – ciągnęła Ola. Moja matka stała spokojnie w bramie, a że było mroźno, zagwizdała na psa, bo chciała już wrócić do domu. Nagle przed kamienicą zatrzymał się milicyjny wóz, wyskoczyli i do niej... Żądają dowodu... Matka tłumaczy im, że dowód ma w domu, bo zeszła na dół tylko po to, żeby wypuścić psa... I że nie stała na chodniku, a tylko w progu bramy! Nie chcieli nawet słuchać, proszę sobie wyobrazić, szarpią ją i wloką do samochodu... Bez dowodu o tej porze, godzina policyjna jest, popamiętasz ty k… No i zabrali matkę. Zawieźli na komisariat, wrzucili do celi z wybitą szybą w oknie, a jakie są mrozy, sam pan wie… Ostro tam wiało. Spędziła matka całą noc, pod jakimś podartym, zarzyganym kocem… Brud i smród. Trzęsła się z zimna, biedaczka, i teraz leży chora. Dopiero rano ją puścili, spisali i jeszcze zrobią jej kolegium za to, że bez dowodu była na ulicy po godzinie policyjnej… Pies wrócił sam i skomlał pod drzwiami… Ale dopiero rano go usłyszałam. Ojciec też spał jak kamień. Nic nie wiedzieliśmy, że matkę zabrali – dopiero jak wróciła, zapłakana i chora… To nie ludzie, ale bestie… Oni są bez sumienia, żeby tak postąpić z człowiekiem.

 

 
***
 

I wtedy do Jana podszedł starszy człowiek. Otworzył dłoń, leżało w niej piórko ptaka.

– Przepraszam pana – spytał niemal szeptem – co robić jak ptak zgubi pióro...? Czy zostawić w tym samym miejscu? Czy można zabrać? Niech pan powie...

Jan wstrzymał oddech i spojrzał z uwagą na starca. W jego bladoniebieskich oczach nie było ani śladu kpiny. Pytanie, jakie zadał Janowi, rzeczywiście musiało drążyć mu serce. Cała jego postać zamieniła się w znak zapytania, pochylony do przodu z ręką trzymającą piórko.

Jan odparł niepewnie:

– No wie pan, to chyba pióro gołębia, a gołębie – jak słyszałem – nie przywiązują wagi do jednego zgubionego piórka. One lecą dalej i gruchają jak dawniej... Może pan to piórko zabrać sobie na pamiątkę...

Zza rogu nagle wyłonił się patrol. Czterech milicjantów prawie zderzyło się z Janem i starszym człowiekiem. Otoczeni przypadkiem, stali, wpatrując się w piórko gołębie.

– Co to obywatele tak oglądają? – zapytał szorstko dowódca patrolu – i dlaczego na rogu?

Starszy człowiek uniósł wyżej dłoń z piórkiem i patrzył z wyrzutem w oczach, jakby nie rozumiejąc, że posiadanie ptasiego pióra mogło być wykroczeniem przeciwko prawu. Oficer roześmiał się.

– Na gołębie się poluje? A pozwolenie jest?

– Za pozwoleniem... – zaczął starzec.

– No, rozejść się i żeby mi tu nie było żadnych zgromadzeń...

 

 
Marek Baterowicz (ur. 1944) jako poeta debiutował na łamach „Tygodnika Powszechnego” i „Studenta” (1971). Debiut książkowy - „Wersety do świtu” (W-wa,1976); tytuł był aluzją do nocy PRL-u. W 1981 r. wydał poza cenzurą zbiór wierszy pt. „Łamiąc gałęzie ciszy”. Od 1985 roku na emigracji, od 1987 w Australii. Autor kilku tytulów prozy(M.in "Ziarno wschodzi w ranie"-1992 i 2017) oraz wielu zbiorów poezji, jak np. „Serce i pięść” (Sydney, 1987), „Z tamtej strony drzewa” (Melbourne, 1992 – wiersze zebrane), „Miejsce w atlasie” (Sydney, 1996), „Cierń i cień” (Sydney,2003), „Na smyczy słońca” (Sydney, 2008). W 2010 r. we Włoszech ukazał się wybór wierszy - „Canti del pianeta”, następnie "Status quo" (Toronto, 2014), zbiór opowiadań – „Jeu de masques” (Nantes,2014),"Nad wielką wodą" (Sydney,2015) oraz e-book jego powieści marynistycznej, osadzonej w XVI wieku „Aux vents conjurés”.
Zobacz równiez:





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.