Śp. Janusz Zakrzeński: Żyje i obcuje między nami...
data:14 lipca 2012     Redaktor:

Kościół św. Katarzyny na warszawskim Służewie wzbogacił się o piękną tablicę ? epitafium pamięci tego wybitnego aktora, znakomitego pedagoga i gorącego patrioty, a także uroczego, życzliwego człowieka. Niezapomnianego.

W wigilię 85 rocznicy koronacji obrazu Matki Boskiej Ostrobramskiej, którą otaczał wielką czcią, w jego kościele parafialnym ks. proboszcz Józef Maj odprawił mszę św. koncelebrowaną w intencji śp. Janusza Zakrzeńskiego oraz wszystkich ofiar tragicznie zakończonej pielgrzymki do Katynia.

W swojej homilii ks. Maj wspomniał, że on także miał lecieć 10 kwietnia 2010 roku do Smoleńska, ale jego życie w cudowny sposób uratowała Matka Boża, której nową ikonę można teraz oglądać w kościele. Zamiast do Katynia w ostatniej chwili ksiądz poleciał do Afryki, gdzie znaleziono akurat odpowiednią deskę pod to malowidło, którą należało pilnie odebrać.

Wzruszającym momentem było odsłonięcie i poświęcenie tablicy pamiątkowej, autorstwa Jerzego Tepera, ufundowanej przez panią Barbarę, wdowę po śp. Januszu Zakrzeńskim i ich syna Marcina. Tablicy bardzo udanej pod każdym względem.

Uroczystość zakończył koncert pieśni patriotycznych.

Serdecznie zachęcamy do zapoznania się ze wspomnieniami o Januszu Zakrzeńskim, które zamieszczamy tu dzięki uprzejmości pana Jana Kasprzyka, prezesa ZG Związku Piłsudczyków, autora starannie wydanej publikacji rozdawanej podczas uroczystości oraz jej współorganizatora.

Ks. prałat Józef Maj.

O Januszu Zakrzeńskim ? słowo proboszcza

Było w nim coś bardzo starego czego nie zdołały złamać ani okoliczności wojny ani powojenne nijaczenie Polaków ? osobiste, indywidualne utożsamianie się z Narodem. Całym sobą mówił "Polonus sum". Był głęboko wierzącym i praktykującym katolikiem, ale doprawdy nie wiem co w nim było bardziej kreatywne osobowościowo wiara, czy to swobodne funkcjonowanie w dziedzictwie polskim, którego integralną częścią jest wiara katolicka.

Wyraźnie był rozpieszczony przez księży, którzy kochali go powszechnie i autentycznie za to jego tak naturalne i godne uosabianie tego co katolickie i polskie. Nie wiem czy w historii polskiej sceny istniał, istnieje inny aktor, który ze swym słowem i talentem był tak często zapraszany na parafie jak Zakrzeński. Stąd choć miałem do Niego pretensje, choćby dlatego, że zaniedbuje własną parafię i pojawia się u św. Katarzyny tylko w najważniejszych momentach, to złościć się nań nie potrafiłem, bo z właściwym sobie humorem i urokiem uprzedzająco wyjaśniał: proszę księdza no czy ja mogę nie pojechać do Powsina, albo: nie mogę nie być u Hasa (tj. u św. Michała) albo: ?czy mogę nie być w Chmielniku, to jest moje miejsce na tym wielkim świecie, albo: przecież ksiądz nie chce, żebym zaniedbał Busko, albo: przecież muszę być w Zakopanym, czy ksiądz rozumie co znaczy mieć żonę góralkę?, albo: nic ksiądz nie poradzi, że lgnę do Mogilna, a to za Bolesława Śmiałego itp., itp.

Wzruszył mnie przed laty, gdy wracając od mego stryjecznego brata Jana Maja, Jego dalszego sąsiada, spotkałem Pana Janusza na spacerze z psem i usłyszałem zza pleców jego charakterystyczny głos: ?wiem, że ksiądz ma żal do mnie, że nie przychodzę, ale niech ksiądz wie, że dzień w dzień co najmniej zdrowaśkę a często cała dziesiątkę na różańcu ofiarowuję za parafię, ale w tym tygodniu to przyjadę na ziemniaki z kwaśnym mlekiem. I rzeczywiście, co najmniej z dwumiesięcznym opóźnieniem, ale przyjechał, a mleko kwaśne autentycznie tego dnia było.

Przez ponad trzydzieści lat naszej, sądzę, że wolno mi powiedzieć, bliskiej i serdecznej znajomości zwrócił się do mnie tylko raz z prośbą i to nie w swojej sprawie, bo poprosił o pomoc dla środowiska dążącego do upamiętnienia "KL-Warschau". Nie jako prośbę traktuję inne słowa do mnie przezeń wypowiedziane: jak mnie zabraknie to niech ksiądz nie zapomni o Marcinie, czyli o synu.

Osobistą formą jego modlitewnego wypowiadania się przed Bogiem był różaniec. Nie zapomnę jego widoku ze spaceru z psem na "Łąkach Służewskich". Spotkałem go stojącego pośród jesiennych badyli mazowieckiej łąki w środku Warszawy z różańcem w ręku i wodzącego wzrokiem za rozbrykanym psem niby reymontowskiego Borynę. Nie był to codzienny widok, widok mężczyzny, znaczącego uczestnika życia publicznego, powszechnie cenionego aktora, człowieka o żywym intelekcie oddanego tak modlitwie. Niecodzienny był też nasz dyskurs tego jesiennego popołudnia i jakże ważne było też to Jego wyznanie jakie wówczas usłyszałem: proszę księdza proboszcza na Jasnej Górze od młodych lat czuję się jak w domu, ale sercem lgnę do Ostrej Bramy. Nie dlatego, że aktorsko utożsamiam się z Piłsudskim ale czuję, że Pan Bóg, tam w Wilnie, w tym Obrazie położył moc, którą jeszcze na Polskę wyleje.

Byłem wielokrotnie świadkiem ludzkiej sympatii do Niego, oczywiste, że podłechtywało to jego "ego", ale odbierał ją w sposób naturalny i jakby z lekkim dystansem, jakby dając do zrozumienia, że nie do końca wie, czy to jest sympatia do niego czy do tego świata wartości, który sobą reprezentuje. Wiedział dobrze, że idzie w poprzek sztucznie kreowanej u nas modzie na kosmopolityzm. Nota bene kupowanej zadziwiająco łatwo przez różne "elity" "nowooświecone grupy" czy różne "półświatki", ale jakby tym właśnie faktem utwierdzany trzymał mocno w ręku polski sztandar. W rozmowach o nim wśród parafian ten aspekt jego obecności pośród nas był często podkreślany i ludzie go za to cenili, nawet tacy co przeszli różne meandry zaangażowania w rzeczywistość  komunistyczną, a to było ważne, bo przecież pośród takiego środowiska zamieszkał.

Jego język, nawet w życiu codziennym, nosił znamię szlachetności. Żył wypowiadanym słowem, a na scenie najczęściej było to słowo niosące wartości wysokiej kultury polskiej. Kiedy rozmawiałem z Nim podczas jednej z kolęd o jego zajęciach z klerykami warszawskimi, zapytałem Pana Janusza, czy daje mu ta praca satysfakcję. No i się zaczęło, mówił nieprzerwanie, chyba z pół godziny, a powtarzanym kilkakrotnie motywem wiodącym odpowiedzi było, że jedynym antidotum na ?ten językowy chłam telewizyjny w naszych obecnych warunkach są chociaż poprawne językowo kazania księży.

U Państwa Zakrzeńskich, jak to bardzo często bywa w "starych małżeństwach", raz po raz pojawiała się potrzeba ustalania różnicy zdań, odrębności opinii, rzadko kontrowersje pochodzące z im tylko wiadomych źródeł. W mojej obecności najczęstszym tematem ich droczeń małżeńskich był stosunek do "Radia Maryja" i Telewizji "Trwam". Pani Barbara jest gorącą zwolenniczką obu tych środków masowego przekazu, Pan Janusz komentował: ja już w tej kwestii skapitulowałem, to już u niej nieuleczalne, a później: ?ale w jednym to się z nią zgadzam, gdyby nie ojciec Rydzyk, to mielibyśmy teraz w Polsce medialny obraz nowej jedności partyjnej, ale mam kłopot, bo nie wiem jak się ta partia nazywa.

W swej karierze zawodowej raz jeden zagrał w filmie bezpośrednio związanym z parafią służewską. Film pod reżyserią Romana Wionczka, zatytułowany Tajemnice Enigmy, poświęcony jest historii rozszyfrowania przez polskich i francuskich matematyków ? kryptologów tajemnic szyfru niemieckiej "Enigmy". Siedzibę Biura Szyfrów Oddziału II Sztabu Głównego Wojska Polskiego, gdzie te prace były realizowane, położoną na terenie parafii służewskiej, poświęcił proboszcz parafii św. Katarzyny ks. Kanonik Adam Wyrębowski, mój poprzednik, który otoczył życzliwą opieką tak obiekt, jak i pracujących w nim ludzi, włącznie z całym wątkiem konspiracyjnym tej sprawy. Janusz Zakrzeński wcielił się w postać pułkownika Karola Gwido Langera, szefa polskiego radiowywiadu, związanego też z parafią służewską, a kierującego, dowodzącego całością tego wielkiego dzieła, wręcz o historycznym znaczeniu. Nie znam losu inicjatywy nakręcenia filmu o Lotnikach Brygady Pościgowej, a więc w znacznej części o naszych parafianach, w którym rolę Marszałka Józefa Piłsudskiego zamierzono powierzyć Januszowi Zakrzeńskiemu.

W moim osobistym mniemaniu upamiętniamy dziś w naszym, w jego kościele parafialnym, człowieka, który miał odwagę i umiał być sobą, który wbrew wszystkim przeciwnościom potrafił wypracować osobowość głęboko zakorzenioną w polskim kształcie katolicyzmu. Wiem na pewno, że traktował to jako swe najważniejsze osiągniecie życiowe. Wiem na pewno, że był z tego dumny, choć nigdy w życiu na te dwa tematy nie rozmawialiśmy ze sobą. Dla mnie radością było to, że był moim parafianinem, że w latach kiedy Rodzina Zakrzeńskich mieszkała w Busku między naszymi rodzinami były bliskie i życzliwe relacje.

Materiał filmowy Nr 1

Jan Kasprzyk.

Mistrz polskiej mowy ? wspomnienie o Januszu Zakrzeńskim

Żaden z historyków, czy publicystów nie zrobił dla popularyzacji postaci Józefa Piłsudskiego tak wiele jak wielokrotny odtwórca roli Marszałka Janusz Zakrzeński. Panie Marszałku ? powiedziała mu ze łzami w oczach starsza kobieta uczestnicząca w uroczystości Święta Niepodległości w 2008 r. ? byłam na Pana pogrzebie w 1935? Przy Januszu Zakrzeńskim współczesność zacierała się z historią?

Janusz Zakrzeński urodził 8 marca 1936 r. w majątku na Przededworzu na Ziemi Kieleckiej, w rodzinie ziemiańskiej o bogatych tradycjach patriotycznych. Przykład domu rodzinnego tak mocno zakorzenionego w polskim doświadczeniu niepodległościowym XIX i XX wieku, wywarł niezatarte piętno na jego postawie życiowej i oddaniu sprawom ojczystym. Był na wskroś przesiąknięty duchem polskiego romantyzmu, w którym głęboka, mistyczna niemal, wiara w Boga, łączy się z nieprzebraną miłością do Ojczyzny, jej historii, kultury i języka. Zawsze podkreślał, że naród, aby osiągnąć szczęście, musi wspierać się na trzech filarach: wierze w Boga, służbie Ojczyźnie i oddaniu rodzinie. Tej dewizie był wierny przez całe życie.

Z rodzinnego majątku komuniści wyrzucili rodzinę Zakrzeńskich tuż po wojnie. Modrzewiowy dwór na Przededworzu rozszabrowano. Ojciec ? szwoleżer wsławionego w bojach 2 Pułku Szwoleżerów Rokitniańskich, trafił do ubeckiego więzienia. Rodzina przeniosła się na Ziemie Zachodnie. I tam Janusz Zakrzeński rozpoczął, przerwane po roku, studia medyczne. Trochę jak Piłsudski, który też przez rok studiował medycynę na Uniwersytecie w Charkowie.

Los sprawił, że został aktorem. Ukończył Państwową Wyższą Szkołę Teatralną w Krakowie w 1960 r., a swą służbę polskiej kulturze rozpoczął na deskach Teatru im. Juliusza Słowackiego rolą Hektora w Troilusie i Kresydzie Wiliama Szekspira. Był jednym z najpopularniejszych aktorów młodego pokolenia, podziwianych na krakowskiej scenie także przez częstego gościa wystawianych spektakli - kardynała Karola Wojtyłę. Od 1967 r. związany był z warszawskim Teatrem Polskim, gdzie stworzył najwspanialsze kreacje: zawadiackiego Janosika w Na szkle malowane, porywczego Cześnika Raptusiewicza w Zemście, zadziornego Czepca w Weselu, frasobliwego św. Józefa w staropolskiej Grze o Narodzeniu i Męce, czy Majora w Damach i huzarach. Był też niezapomnianym Tewje Mleczarzem w Skrzypku na dachu, a śpiewana przez niego pieśń Tewjego Gdybym był bagaczem, przeszła do historii polskich realizacji tego dzieła.

Podziwiano go za wiele ról filmowych i radiowych. Był aktorem wszechstronnym, odnajdującym się i spełniającym zarówno w rolach tragicznych, jak i komediowych. Przeszywał grozą i niepokojem jako Eryk von Hollstein w Czarnych chmurach, czy Hans Frank na ławie oskarżonych w Epilogu norymberskim. Ale później ogarniał widza niebywałym wręcz ciepłem, gdy stawał nad brzegami Niemna jako Benedykt Korczyński w ekranizacji powieści Elizy Orzeszkowej Nad Niemnem. Jak często powtarzał, zagrał w tym filmie? swego ojca i swych przodków. Tą rolą oddał hołd polskiemu ziemiaństwu, którego pamięć tak bardzo sponiewierała komunistyczna propaganda. I za tę rolę publiczność pokochała go szczególnie. Podobnie zresztą jak za te role, którymi przypominał bohaterów historycznych: za Napoleona w Popiołach, Witkacego w Tumorze Witkacego, płk Gwido Langera w Tajemnicy Enigmy i wreszcie za Marszałka Józefa Piłsudskiego, począwszy od Polonii Restituta, a skończywszy na wystawianych wielokrotnie w kraju i zagranicą Pasjansach Pana Marszałka.

Postać Marszałka była mu szczególnie bliska. A ponieważ stawał się Piłsudskim nie tylko na scenie, czy na planie filmowym, ale także podczas gromadzących wielotysięczną publiczność widowiskach plenerowych, rekonstrukcjach historycznych, spotkaniach w szkołach i na uroczystościach, można śmiało powiedzieć, że dla popularyzacji postaci ojca naszej Niepodległości uczynił znacznie więcej niż setki historyków, czy publicystów. Gdy pojawiał się w szarym strzeleckim mundurze i maciejówce, można było dotknąć historii, bo przy nim, jako Marszałku, zacierała się granica między historią a współczesnością. Wielokrotnie podkreślał, że zgodnie z dawnymi prawidłami sztuki aktorskiej, postaci nie można grać, trzeba się nią stawać.  Był bardzo wyczulony na prawdę sceniczną, której uczyła go w krakowskich latach Bronisława Lenk-Janikowska, odtwórczyni roli Isi w prapremierze Wesela Stanisława Wyspiańskiego z 1901 r. Prawda sceniczna ? powtarzał - to sposób wypowiadania tekstu tak, aby nie była to deklamacja. I tę prawdę pokazał w roli Marszałka. Z ogromnym pietyzmem śledził wszelkie relacje, filmy, fotografie dotyczące Marszałka, nawet te odnoszące się do ubioru, sposobu chodzenia, czy mówienia. Wielu aktorów grało Piłsudskiego. On starał się nim być. Przygotowywał się do tej roli wiele miesięcy i lat, aż wreszcie wszedł w tę postać. Opisał to bardzo ciekawie w książce Moje spotkania z Marszałkiem, gdzie wspominał spotkania z ludźmi, którzy opowiadali mu, jaki był Piłsudski. Bo rozmawiał o Dziadku i z nestorem nurtu niepodległościowego gen. Borutą-Spiechowicza, i ze starowinką zbierającą przed wojną chrust w Sulejówku. Jeden z najwybitniejszych historyków polskich prof. Zbigniew Wójcik napisał w słowie wstępnym do książki Moje spotkania z Marszałkiem: Każdy kto obserwował karierę aktorską Janusza Zakrzeńskiego, nie ma żadnej wątpliwości, że żaden z polskich aktorów, którzy wcielili się w rolę Józefa Piłsudskiego, a było ich kilku, nie odtworzył tej postaci tak znakomicie, jak uczynił to Pan Janusz. Sądzę, że mam prawo tak mówić, należę bowiem do nielicznych już żyjących, którzy w dzieciństwie znali Marszałka i spotykali go wielokrotnie. Pan Janusz zagrał Marszałka tak, jakby go sam widywał często.

Janusz Zakrzeński podzielał również poglądy Marszałka na politykę, rozumianą wyłącznie jako bezinteresowną służbę państwu. Dawał temu wyraz pracując w Radzie Programowej Związku Piłsudczyków, w dyskusjach i spotkaniach z kombatantami, sybirakami, którzy obdarzyli go tytułem "Ambasadora Sybiraków", z młodzieżą szkolną, z harcerzami, strzelcami. Wielokrotnie w Kielcach uczestniczył w uroczystościach powitania Marszu Szlakiem "Kadrówki", gdzie przypominał słowa wypowiadane przez Piłsudskiego. Czynił to z taką mocą i siłą przekonywania, że brzmiały niezwykle współcześnie.

Sprawy kultury i czystości języka ojczystego były dla Janusza Zakrzeńskiego ogromnie ważne. Rozmiłowany w poezji Słowackiego i Wyspiańskiego, starał się zarażać tą miłością młodzież. Organizował warsztaty teatralne, wykładał kulturę słowa i bycia oraz retorykę w Wyższym Seminarium Duchownym w Warszawie i w Wyższej Szkole Menedżerskiej. Tłumaczył, jak wielka jest potęga słowa podczas spotkań ze studentami Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu oraz w audycjach emitowanych w Radio Maryja i Telewizji Trwam. Był cenionym pedagogiem i wykładowcą. Jako człowiek o nienagannych manierach założył też Akademię Dobrych Obyczajów, gdzie wychowywał młode pokolenie według najlepszych, sprawdzonych, przedwojennych prawideł, w jakich sam dorastał.

Ostatnie tygodnie życia Janusz Zakrzeński poświęcił przygotowaniom do obchodów jubileuszu 50.-lecia twórczości artystycznej. Miał on się odbyć w Belwederze 14 maja 2010 r?

10 kwietnia 2010 r. Janusz Zakrzeński udał się w swą ostatnią ziemską podróż do Katynia. Był dumny, że spotkał go zaszczyt udziału w delegacji, której przewodniczył Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej prof. Lech Kaczyński i która miała złożyć hołd polskim oficerom ? ofiarom zbrodni sowieckiego ludobójstwa. Podczas uroczystości Janusz Zakrzeński miał przypomnieć wśród katyńskich drzew fragmenty pamiętników polskich oficerów zamordowanych przez Rosjan w 1940 r. Z pewnością odczytałby te dokumenty ? świadectwa zbrodni ludobójczej ? z wielką mocą, siłą i wiarą w słowo. Bo był niekwestionowanym Mistrzem Polskiej Mowy.

* * * * * *

Pozostała nam pamięć i ogromna wdzięczność wobec wielkiego aktora, wspaniałego pedagoga i wychowawczy, romantyka oddanego bez granic sprawom Kościoła, Ojczyzny i Rodziny, człowieka rozmiłowanego w polskiej kulturze, stojącego zawsze po stronie dobra, prawdy i piękna. I pozostały słowa, jakie Marszałek Józef Piłsudski wypowiedział nad trumną Juliusza Słowackiego w 1927 roku: Są ludzie i są czyny ludzkie, tak silne i tak potężne, że śmierć przezwyciężają. Że żyją i obcują między nami.

Materiał filmowy Nr 2

 

news: ZAK_03705.jpg
Janusz Zakrzeński w swoim ogrodzie

news: ZAK_03699.jpg
Kościoł Św. Katarzyny w Warszawie

news: ZAK_03632.jpg
Warta honorowa

news: ZAK_03639.jpg
Mszy św. koncelebrowanej przewodniczył ks. prałat Józef  Maj

Odsłonięcie tablicy epitafijnej śp. Janusza Zakrzeńskiego
Materiał filmowy Nr 3

news: ZAK_03652.jpg
Odsłonięta i poświęcona tablica-eptafium

news: ZAK_03683.jpg



Pani Barbara Zakrzeńska z synem Marcinem
Nie zabrakło obrońców krzyża sprzed Pałacu Namiestnikowskiego i ks. St. Małkowskiego

news: ZAK_03656.jpg
Ikona Matki Bożej która uratowała życie ks. Majowi


Po mszy św. i poświęceniu tablicy odbył się koncert pieśni patriotycznych. Wystąpili: pani Małgorzata Ajdukiewicz oraz Chór Reprezentacyjny Zespołu Artystycznego Wojska Polskiego w mundurach legionowych. Pani Ajdukiewicz zaśpiewała "Warszawiankę" i "Rozkwitały pąki białych róż"

Materiał filmowy Nr 4

Materiał filmowy Nr 5


Koncert pieśni patriotycznych
Materiał filmowy Nr 6

 



news: ZAK_03706.jpg
Do zobaczenia...

 

Tekst i zdjęcia: Monika Beyer

Współpraca: Grzegorz Kutermankiewicz



Materiał filmowy 1 :

Materiał filmowy 2 :

Materiał filmowy 3 :

Materiał filmowy 4 :

Materiał filmowy 5 :

Materiał filmowy 6 :






Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.