Bożena Ratter: Follow-up należy do dyplomatów i urzędników
data:15 stycznia 2018     Redaktor: Agnieszka

System działania jest następujący: jeśli politycy czy rząd nakreślają pewne cele i mają dobre porozumienie ze swoim partnerem, czyli premierem innego kraju, ministrem innego kraju, to wtedy cała ta praca codziennych kontaktów, wprowadzania tego w życie, to tzw. follow-up należy do dyplomatów i urzędników.

By Alan Light - Praca własna oryginalnego przesyłającego, CC BY-SA 3.0, commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=20299
 
 
 
 
Jeżeli dyplomaci są nielojalni (byłem świadkiem, gdy ambasador jednego z krajów grupy wyszehradzkiej torpedował wizytę polskiego ministra w jego kraju, ponieważ ten ambasador miał korzenie sprzed 1989 roku i mimo, że jego rząd chciał zaprosić polskiego ministra, on to torpedował), a  taką mamy sytuację w Polsce, to gdy często ministrowie,  rząd, kierownictwo polityczne osiąga sukcesy zagraniczne, osiąga pewne porozumienia, które trzeba wprowadzić w życie i w codziennych negocjacjach wypracować przez dyplomację i urzędników, to my nie mamy instrumentów -  wyjaśnia były ambasador przy UE Dariusz Sobków w Radiu Maryja. Dlaczego w Pradze i na Słowacji są ciągle ambasadorzy z głębokimi, strukturalnym korzeniami PRL-skimi? Lista jest zresztą bardzo długa, to są setki osób. Jeżeli tego nie naprawimy, jeżeli nie będziemy mieli ludzi, którzy będą pracować dla tego rządu, to jak ten rząd ma realizować swoje zadania - kontynuował Dariusz Sobków.
 
Od lipca roku 1932 miała Polska podobny pakt ze Związkiem Sowieckim. Była więc od wschodu formalnie zabezpieczona. Słabą stroną układu z partnerem nie budzącym zaufania był brak ścisłego określenia co w stosunkach międzypaństwowych stanowi agresję, czyli tak zwanej definicji agresora. Zagadnienie to było przedmiotem dyskusji na terenie genewskim z udziałem przedstawiciela Moskwy. Opracowano projekt takiej definicji…W czerwcu wybrałem się z żoną na wakacje, które mieliśmy spędzić w Vichy…Po niespełna tygodniu zostałem odwołany i wysłany przez ministra do Londynu, gdzie obradowała międzynarodowa konferencja gospodarcza i gdzie zebrał się spory areopag dygnitarzy z różnych części Europy. Celem mojej misji było zbadanie widoków powodzenia układu o definicji napastnika, obejmującego Związek Sowiecki i wszystkich jego zachodnich i północnych sąsiadów….Zabrałem się bezzwłocznie do roboty i wnet doszedłem do przekonania, że grunt był podatny, tak ze strony rosyjskiej jak i europejskich sąsiadów ZSRR…Dałem znak Centrali o sprzyjających warunkach i uzyskałem od ministra zgodę na przystąpienie do konkretnych negocjacji. Toczyły się one po części w gabinecie ambasadora sowieckiego przy tzw. alei milionerów na zachodnim krańcu Kensingtońskiego ogrodu (wspomnienia Edwarda Raczyńskiego). Jak widać Dariusz Sobków i polski dyplomata Edward Raczyński myślą podobnie. Matką Edwarda Raczyńskiego była Róża Raczyńska, była to pani niezwykłego rozumu i niezwykłego charakteru. Jej moc odbiła się na wychowaniu wnuków.
 
Wychowanie twarde, szkoły krakowskie – z dużej fortuny malutkie tylko, studenckie pensyjki…Gdy zaczęła się wojna, jeszcze w 1915 roku pani Róża udała się do Piłsudskiego i powiedziała mu, że od niej zależy, czy cała grupa jej synów, wnuków, bratanków i siostrzeńców ma iść do Legionów. Niech zaczekają - miał powiedzieć Piłsudski - przydadzą się gdzie indziej”. Ale już w 1918 roku Jaś nikogo nie  pytał i na nic nie czekał, chodziło mu najbardziej o to, by być pierwszym na liście ochotników z Wilna” (ks. Walerian Meysztowicz Gawędy o czasach i ludziach).
 
Może warto przeegzaminować kandydatów na dyplomatów z ich lojalności wobec Polski i umiejętności dyplomatycznych (ale nie pozyskiwanych na przyspieszonych kursach dyplomatycznych w celu uzyskania intratnej posady). I może warto pamiętać o tych i tysiącach podobnych postaciach z Wilna, Lwowa, Grodna w 100-lecie Odzyskania Niepodległości.
 
W listopadzie 2017r.  minister Witold Waszczykowski rozmawiał we Lwowie o problemach mniejszości polskiej. Ukraińcy nie chcą oddać kościoła św. Marii i Magdaleny. Jest w nim dom muzyki kameralnej i organowej, a toalety urządzono w dawnej kaplicy chrzcielnej.  Podczas wizyty w więzieniu na Łąckiego na pytanie, czy napis na tablicy, iż lata 1918-1939 to czas okupacji polskiej, uzyskał odpowiedz twierdzącą od dyrektora muzeum. Na cmentarzach polskich w najlepszym razie uprawiane są ogrody, zacierane są ślady polskości nawet w odniesieniu do szczątków ludzkich. Ku zaskoczeniu ministra polscy konsulowie na terenie całej Ukrainy twierdzili, że współpraca na szczeblu lokalnym układa się dobrze. Marcin Hałaś w rozmowie w Lwowskiej Fali też twierdził, że jest pozytywny stosunek Ukraińców do Polaków, ponieważ menu w słynnej knajpie Atlas we Lwowie już jest w języku polskim. 2 tygodnie temu byłam w Świnoujściu, w każdym zakładzie gastronomicznym menu jest w języku niemieckim, nawet szyldy sklepów dwujęzyczne, nie mówiąc o opisie zaułków Świnoujścia. Świadczy to o umiejętności przyciągania turystów i uzyskiwania korzyści finansowych z ich pobytu. Gdyby w knajpie Atlas był w wielu językach opis tej polskiej knajpy, w wielonarodowościowym polskim mieście Lwów:
 
Był to lokal ponadnarodowy, ponadpolityczny i ponadwyznaniowy, prawie, że eksterytorialny. Siadywał tu razem i pił i przekomarzał się tradycyjny poeta-kataryniarz z awangardowym młodzikiem czy ponurym futurystą, malarz akademicki z niezrozumiałym abstrakcjonistą siedział obok rewolucjonisty i komunisty pochodzącego z ziemiańskiej lub bogatej żydowskiej rodziny, dalej lub nawet z nimi bratał się sanacyjny generał i profesorowie uniwersytetu, politechniki czy eksportówki, księża, redaktorzy, brat-łata (…) był ów lokal i szkołą życia, akademią literatury, dobrego tonu, dowcipu, miejscem konkursów krasomówczych, aktorskich, koncertów, dysput artystycznych, spotkań codziennych i nadzwyczajnych, szpitalem położniczym kawałów i powiedzonek, stanowił świat dla siebie. Ach, ileż tam było cudnych typów? Co piątku do Atlasa schodzili się profesorowie i lekarze po posiedzeniach lekarskich, we czwartki w małej sali urzędowali studenci niemieccy, od 5 do 7 wieczorem „demokratyczny stół” z Bartelem patrzył, jak przy stole mecenasa Pierackiego zbierali się endecy, a „Zespół Stu” z Mękarskim, Stahlem, Hrabykiem i Piestrzyńskim, skupiający się wokół „Słowa Polskiego”, patrzył na stolik króla Lwowa Henryka Zbierzchowskiego, który tu więcej czasu spędzał niż w biurze, redakcji i domu łącznie (…) Każdy lokal ma swe osobliwości i zwyczaje. Karykatury robione przez Sichulskiego, Procajłowicza, Grusa, Artura, Szyka, Kondora, Bickelsa i Makułę oraz malowidła pędzla Dębickiego i Wygrzywalskiego na ścianach - z wierszykami obecnych to poetów i kund - były sławne na całą Polskę. Zachwycali się później nimi, za czasów rosyjskich, Korniejczuk i graf Aleksy Tołstoj. W tym lokalu można było zamówić wiersz na imieniny narzeczonej czy babci, sonet miłosny dla najdroższej, fraszkę, slogan, obraz lub przemówienie na pogrzeb, a co ciekawsze, czasem można tu było w ten sposób zapłacić za konsumpcję.
 
Bohema artystyczna okresu międzywojennego, Kiepura, Kasprowicz, Staff, Tuwim, Hemar, Solski, Schiller, Swinarski, Jaracz, Frycz, Ćwiklińska, Eichlerówna, Wiluś Rappaport, to tylko niektóre nazwiska znanych Polaków, którzy spotykali się w Atlasie, niezwykłej knajpie literacko artystycznej prowadzonej przez  Edzia Tarlerskiego.
 
Był ów lokal i szkołą życia, akademią literatury, dobrego tonu, dowcipu, miejscem konkursów krasomówczych, aktorskich, koncertów, dysput artystycznych, spotkań codziennych i nadzwyczajnych, szpitalem położniczym kawałów i powiedzonek, stanowił świat dla siebie - tak pisze o Atlasie Andrzej Chciuk w swej książce  „Ziemia księżycowa”. „Nierzadko cały lokal z wszystkich sal śpiewał hymn knajpy autorstwa Zbierzchowskiego:
 
Gdy ciemność zapada
I światła latarń zapłoną
Do naszych serc się zakrada
Jakaś tajemna moc..
 
Często ten hymn śpiewała Taiko-kiwa, słynna śpiewaczka japońska, co uległa urokowi tego miasta i tej knajpy”
Zobacz równiez:





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.