Okiem Shorka - rekonstrukcja rządu
data:10 stycznia 2018     Redaktor: Shork

W tygodniu, nowo powołany premier, Mateusz Morawiecki dokonał rekonstrukcji rządu


Prawem nowego premiera, jest powoływanie ministrów. To jego rząd, on jest szefem i zgodnie ze swoją strategią, powołuje ministrów. Byliście kiedyś premierami? Pewnie nie. Dyrektorami? Kierownikami? Liderami? To nie to samo. Dyrektor, kierownik, czy lider wchodzi na pewien stan zastany. Musi operować tym co ma. Co innego gdy prezes wzywa  podwładnego, wyznacza mu cel, pozwalając dobrać i środki, i zespół. Strategia determinuje środki, środki determinują zespół. Jeżeli strategia zakłada bezwarunkowe posłuszeństwo i zaufanie, więc w skład zespołu nie wchodzą osoby zbyt samodzielne, zbyt operatywne, jak Antoni Macierewicz, czy Anna Streżyńska. Takie które wychodzą przed szereg, przedkładając swoje zadania główne nad równomierne obciążenie zespołu. Tych dwóch ministrów nie zostało z całą pewnością odwołanych za karę. W ogóle powinniśmy porzucić myślenie, że ktoś może być odwołany za karę, lub powołany w nagrodę. To mity propagowane przez durne seriale telewizyjne, do których piszą scenariusz mierni dorobkiewicze opłacani przez strategów wyznaczających kierunek zgodnie z doktryną. Oboje wymienionych przeze mnie ministrów wydobyło, przeorganizowało i rozpędziło swoje resorty, sporo wyprzedzając pozostałych. No może za wyjątkiem Ziobry, którego działania rozciągnięte są bardziej w czasie.
Pozostawili swoje resorty stabilne, z wyznaczonym kierunkiem rozwoju.
Pozostali odwołani ministrowie byli po prostu nieudolni. Nie rozwiązali żadnych ważnych problemów, ich służba była zachowawcza. Paraliżowani byli też za błędy, które opozycja wyolbrzymiała niebotycznie. Tę właśnie najnormalniejszą decyzję opozycja postrzega jako swój sukces. Zabawne.
Aż dziwne, że w tej grupie nie znalazł się Gliński, którego postrzegam jako najbardziej pasywnego przedstawiciela rządu. Rusza się tylko tracony kijem. Nie jest z całą pewnością żadną szarą eminencją, po prostu Mateusz Morawiecki nie ma mieć żadnej władzy nad Polską Kulturą w dobie rewolucji estetycznej, na czele której postawiono Kurskiego.
A skoro nad tak ważnym elementem kontrolę sprawuje bezpośrednio ktoś wyżej postawiony, Morawiecki nie ma nic do gadania. Podobnie jak resort Szkolnictwa Wyższego, resort Kultury został chwilowo odstawiony do kolejki gdzie po obrabianej po uprzednim wyjęciu z kolejki właśnie, kaście prawników atmosfera robi się gęsta i duszna.
Teki swoje nadal dzierżą Minister Edukacji i Minister Rodziny. Obie te Panie są w połowie drogi, a ich sukcesy oceniane są dostatecznie, może ze względu na spore oddalenie w czasie skutków i rozciągnięcie również w czasie reform obu resortów. Tu Morawiecki wyszedł z założenia: zaczęłyście to i skończcie, dopiero wtedy ocenimy. Ministerstwa, które nadzorował bezpośrednio, z całą pewnością premier przekazał zastępcom. Nie następcom, ale zastępcom. Z całą pewnością będzie miał na nie oko, więc może doczekamy się, aby któreś z nich odważnie zaczęło realizować gospodarcze obietnice przedwyborcze, których legislacja gdzieś utkwiła. Chodzi przede wszystkim o obiecane wyegzekwowanie od banków sprawiedliwości dla „frankowiczów” i ulgi dla mikroprzedsiębiorstw, które nadal obowiązują przepisy niewiele mniej restrykcyjne od tych, które obowiązujące są dla koncernów. Powiązany z bankami Morawiecki, widocznie nie miał za bardzo możliwości się tym zająć, bo banki mimo nałożonych na nie obowiązków, nadal rżną głupa.
Na koniec nieco zabawna konkluzja. Oczekiwaliście jakieś nagrody za to, że głosowaliście na PiS? Myśleliście, że rządy będą pod wasze dyktando? Widzieliśmy program wyborczy. Były w nim określone i cele, i metody. Niektóre pojawiły się dopiero w kampanii wyborczej i te zostały zrealizowane w pierwszej kolejności, bo tak się właśnie robi. Tego wymaga polityka, czyli sztuka osiągania kompromisów. Nie podoba wam się? Mnie też nie.
Być może dlatego, że kiepski ze mnie demokrata.
 
Ale parafrazując obrońców serialu „Korona Królów” jest lepiej niż było, a przy takim budżecie nie można się było niczego lepszego spodziewać i to dobry krok we właściwym kierunku.
 
Co mnie oczywiście wkurza, ale chwilowo nic na to nie mogę poradzić.





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.