Marek Baterowicz: ANNO DOMINI 2018
data:28 grudnia 2017     Redaktor: GKut

z daleka lepiej widać....

 

Mimo artykułu 7, uruchomionego przez UE, w Nowy Rok wkraczamy z radością i nadzieją, bo nareszcie ruszy reforma wymiaru sprawiedliwości, która przede wszystkim da fundament dla dokończenia konstrukcji III RP i usunie peerelowskie relikty z sądownictwa i prokuratury, uzdrowi niebezpieczną kastowość w departamencie Temidy i przywróci sądy obywatelom, dotychczas manipulowane przez korporacje. Mówiła o tym bezkompromisowo w Sejmie premier Beata Szydło, co z pewnością nie spodobało się układowi trzymającemu wpływy, ale za to jej mocne wystąpienie mogło ostatecznie przekonać prezydenta o konieczności rychłego podpisania ustaw o sądownictwie. Pani Beata była z pewnością – obok ministra Ziobry – wielką bohaterką i duszą tej  jakże koniecznej reformy, za którą potępiono nas w Brukseli i która tak irytuje Merkel i Macron’a. Ale damy radę. Tu warto wspomnieć popierający nas artykuł w „Le Figaro” (21 grudnia br.) podważający zarzuty UE wobec Polski, a przy okazji wytykający Brukseli bezczynność, gdy rzeczywiście w innych krajach ( jak Hiszpania czy Malta) pewne wydarzenia łamały demokrację. Autor artykułu Patrick Edery (prezes Partenaire Europe) ironizuje następnie na temat pięciu „przykazań” czy zaleceń ujętych w formie ultimatum, które Bruksela raczyła skierować pod adresem Warszawy. Dodajmy, że owe zalecenia są brutalną ingerencją w wewnętrzne sprawy suwerennego państwa, wymuszone jakoby potrzebą rzekomej obrony wspólnych wartości unijnych. Gdyby wziąć na poważnie te unijne roszczenia, okazałoby się, że Bruksela broni układu bezprawia panującego  od roku 1945, a po roku 1989 poddanego tylko mutacji, która bynajmniej nie uzdrawiała wymiaru sprawiedliwości, lecz nawet umacniała dawne patologie i korupcję. Tymczasem – jak wskazuje Edery – „celem naszej reformy jest zdekomunizować ostatni bastion polskiej władzy, czego nie uczyniono po upadku muru,  odnowić też władzę sądowniczą, uważaną za nepotyczną”. Edery przypomina też, że na 25 sędziów z KRS aż piętnastu nominowano w łonie KRS-u bez żadnej kontroli obywateli - daje więc do zrozumienia, że KRS była instytucją o charakterze mafijnym. Przekazanie wyboru tych 15-tu sędziów w ręce posłów oznacza demokratyzację i postęp  praworządności – nie widzi tego Bruksela?  Darujmy już sobie inne aberracje Brukseli ( znamy je z obszaru naszych blogów ) czy uporczywe popieranie Trybunału Konstytucyjnego, który działa niczym organizacja polityczna, a nie sądowa,  i to „przeciwna legalnie wybranej władzy”. Wreszcie – konkluduje Edery – Komisja UE domaga się „zaniechania aktów i deklaracji publicznych kwestionujących prawomocność władzy sądowniczej”. Innymi słowy, jeżeli jakiś poseł Sejmu uważa, iż dotychczasowa władza sądownicza jest skorumpowana, to nie miałby prawa tego powiedzieć, gdyż tym samym naraziłby kraj na sankcje unijne!  Autor artykułu określił też Timmermansa komisarzem politycznym, dodając, że  reprezentuje on małą partyjkę, która w Holandii ma zaledwie poparcie 5,7 % wyborców.

I pyta: « Pourquoi martyriser la Pologne? »  (dlaczego skazywać Polskę na męczeństwo?)  A dalej pisze, że „dla dobra Europy Polska nie powinna się poddać”. Artykuł 7 wymaga zresztą jednomyślności, a Węgry już zapowiedziały, że nie poprą zarzutów Brukseli. Mogą i wyłamać się też inne kraje nie akceptujące podważania suwerenności. Edery zadaje też ważne pytanie: „Jaki właściwie jest cel UE? Stworzyć nowego Eurpejczyka bez ziemi, bez korzeni i bez ograniczeń w jego prawach ? Osłabić państwa, a nas pozbawić tożsamości?” . Ale kończy optymistycznie: „ W ciągu trzech ostatnich stuleci Polska przetrwała cesarstwa i dyktatury, które chciały ją pogrążyć. To samo będzie zapewne z tą nową technokracją liberałów”. ( „Le Figaro”, 21.XII.2017). I z tą dawką optymizmu rozpocznijmy nowy rok.

Myślę, że głos Patricka Edery powinien dotrzeć pod nasze strzechy, a nawet stać się lekturą obowiązkową tych biskupów, którzy nie czują polskich spraw i „milczeniem przyzwalają na nieuczciwe, bezpardonowe ataki nienawiści...” – jak pisał niedawno pan Jerzy Binkowski w swym mądrym i dramatycznym tekście „Gdybym był biskupem”  (TUTAJ).

A bywa i gorzej, bo niektórzy (jak np. bp Pieronek zbliżony mentalnie do Niesiołowskiego) w niegodziwy sposób traktują historyczną misję rządu PiS-u, który broni tysiącletniej Polski.  Albo jak kardynał Nycz, kokietują PO, partię skorumpowana i antypolską. Słusznie zatem pytał autor tego wpisu: „Ktoś lub coś trzyma polskich biskupów „za twarz”. Nie jestem pewien czy mają twarz” ( koniec cytatu). Powinni dostać pocztą wydruk całego tekstu pana Binkowskiego...A Patrick Edery okazał się lepszym patriotą niż niejeden członek polskiego Episkopatu! Z Nowym Rokiem życzmy więc i odnowy naszego Kościoła, jego honor ratują na szczęście np. arcybiskup Jędraszewski czy ks. Małkowski, który słusznie twierdzi, że nadal w Polsce trwa stan wojenny, gdyż nie można ujawnić sprawców tylu zbrodni. A ostatnio arcybiskup Głódź podczas pasterki mówił odważnie, że „polskich spraw nie rozstrzygnie ani ulica, ani zagranica. Ani ręka podniesiona w Brukseli na Polskę, ani poklask dla decyzji, które negują suwerenność naszego ustawodawstwa” (od razu podniósł się krzyk w „Gazecie Wyborczej”, agenturze post-stalinizmu ). Abp Głódź złamał „strategię polskich biskupów chowających wzorem strusia głowę w piasek...” – jak pisał pan Binkowski - a może zapoznał się z jego listem otwartym? Są i inni odważni pasterze (np. abp Marek Jędraszewski czy bp Wiesław Mering), oby Duch Święty zstąpił jednak i na tych biskupów, którzy milczą albo kluczą, kokietując opozycję, jak kardynał Nycz albo Prymas...

Za kilka godzin noc Sylwestrowa i już Nowy Rok tupie za drzwiami – życzę wszystkim czytelnikom POMYŚLNEGO 2018 AD i obyśmy doczekali (pomimo tylu przeciwności) naprawdę niepodległej i uzdrowionej Ojczyzny!

Marek Baterowicz

 

Marek Baterowicz (ur. 1944) jako poeta debiutował na łamach „Tygodnika Powszechnego” i „Studenta” (1971). Debiut książkowy - „Wersety do świtu” (W-wa,1976); tytuł był aluzją do nocy PRL-u. W 1981 r. wydał poza cenzurą zbiór wierszy pt. „Łamiąc gałęzie ciszy”. Od 1985 roku na emigracji, od 1987 w Australii. Autor kilku tytulów prozy(M.in "Ziarno wschodzi w ranie"-1992 i 2017) oraz wielu zbiorów poezji, jak np. „Serce i pięść” (Sydney, 1987), „Z tamtej strony drzewa” (Melbourne, 1992 – wiersze zebrane), „Miejsce w atlasie” (Sydney, 1996), „Cierń i cień” (Sydney,2003), „Na smyczy słońca” (Sydney, 2008). W 2010 r. we Włoszech ukazał się wybór wierszy - „Canti del pianeta”, następnie "Status quo" (Toronto, 2014), zbiór opowiadań – „Jeu de masques” (Nantes,2014),"Nad wielką wodą" (Sydney,2015) oraz e-book jego powieści marynistycznej, osadzonej w XVI wieku „Aux vents conjurés”.
 
Zobacz równiez:





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.