Marek Baterowicz: GLOSA  ANTY-PANGLOSSA
data:02 grudnia 2017     Redaktor: GKut

z daleka lepiej widać....

fot.fronda.pl
 

Glosa ta dotyczy listu trzech koryfeuszy polskiej myśli, każdy z nich inaczej ją przędzie, lecz schodzą się w pół drogi w owym liście otwartym do polityków (TUTAJ),  którzy dziś rządzą Polską z woli wyborców... (czy jednak autorzy tego listu nie widzą, że niestety woli wyborców czyli Polaków coraz mocniej przeciwstawia się wola UKŁADU panującego w tzw. III RP od 1989 i być może prezydenckie weto dla ustaw uzdrawiających obłożnie chorą Temidę było pierwszym symptomem tego stanu rzeczy ?). Trzej sygnatariusze listu utyskują, że „padają w ostatnim czasie coraz gwałtowniejsze słowa” i widzą je w nieuczciwych sugestiach i pomówieniach wobec Prezydenta i w atakach wobec pani Romaszewskiej, osoby „wyjątkowej” (czy nadal?) jak to określili. Wydaje się, że jest w tym sporo przesady, bo analizy i zastrzeżenia blogerów i publicystów wobec poczynań Dudy od chwili weta nie wykraczały najczęściej poza granice dobrych obyczajów, a prawo do komentowania politycznych piruetów Prezydenta należy do kanonu demokracji. To samo można rzec o listach otwartych do Prezydenta, których było sporo i też nie zawierały inwektyw, a tylko wyrażały troskę o reformę państwa. Natomiast owe „gwałtowniejsze słowa” padły z ust samego Prezydenta i to pod adresem Antoniego Macierewicza, najlepszego po roku 1989 ministra MON-u, i właśnie to budzi ogromne podejrzenia.

Co kryje się bowiem za prezydencką nagonką na tak znakomitego ministra? Sygnatariusze listu wymienili wprawdzie wielkie zasługi pana Antoniego Macierewicza dla Ojczyzny, także martyrologię jego rodziny, ale ani słowem nie wspomnieli o jego osiągnięciach w odradzaniu polskiej armii, zdegradowanej za rządów PO-PSL. Zakup systemu rakiet „Patriot” jest tego ostatnim dowodem. A nieopatrzne słowa Andrzeja Dudy (także niesprawiedliwe, jak dodają) tłumaczą wyłącznie „falą agresji” skierowaną rzekomo wobec Prezydenta przez publicystów w sieci i w pismach. Prezydent niby odreagował. Po fali agresji? Dziwny to zarzut, naród ma wszelkie prawo wyrażać swoje obawy co do posunięć nawet głowy państwa, agresji zaś tam nie było, co najwyżej gorycz i zwątpienie. Sławetna już fraza Dudy o „ubeckich metodach”, rzucona odruchowo do przechodnia na ulicy, zdradza niestety ogromną animozję do ministra Macierewicza i prezydent wyrzucił ją niejako z głębi swoich trzewi, co daje certyfikat szczerości. Jako prezydent pan Andrzej Duda zapomniał się tu niesłychanie, zapomniał też o buddyjskim przykazaniu: „Ten, kto chce dobrze rządzić swoim krajem, powinien się najpierw nauczyć panowania nad sobą”. Obraźliwe słowa wobec wielkiego patrioty i ministra tak zasłużonego powinny doczekać się przeprosin ze strony Prezydenta, ale jakoś sygnatariusze listu nie podnoszą takiej potrzeby. Wyraził ją natomiast ex-premier Jan Olszewski, który w 1992 r. padł ofiarą innego „prezydenta” , kiedy wspomniany wyżej postkomunistyczny UKŁAD obalił jego rząd i plany lustracji oraz dekomunizacji w pączkującej zaledwie III RP. Podobnie dzisiaj układ ten (choć nieco rozwodniony, lecz dalej mocny) od kilku miesięcy blokuje naprawę Rzeczypospolitej. Niestety, nie jest to Najjaśniejsza Rzeczpospolita – jak utrzymują trzej koryfeusze – a bez żadnej przesady NAJCIEMNIEJSZA Rzeczpospolita, przeżarta nadal post-peerelowską agenturą, „prawniczą” mafią i toczona rakiem takiej korupcji, że nie dają jej rady komisje śledcze, a aferzyści śmieją się w kułak i dogadują się po kryjomu z prokuratorami i sędziami. Siedzą co najwyżej płotki. Grube ryby trzęsą ratuszami, nie tylko w stolicy. Latami niszczono też uczciwych biznesmenów, bo byli spoza układu. Status quo nikczemności trwa dalej, a postawa Andrzeja Dudy od kilku miesięcy blokuje Dobrą Zmianę. Trzej koryfeusze stracili kontakt z rzeczywistością, mylą się też, sądząc, że prezydent ma poparcie 9 milionów obywateli, bo od dnia weta liczba ich spada szybko. Sondaże bywają zawodne. Żałosną sytuację Kraju widać gołym okiem, a trzej koryfeusze wzywają do zatrzymania spirali wzajemnych pomówień zamiast apelować o naprawę Najciemniejszej? I to wyłącznie Prezydent jest bez skazy? Nie sądzę, od dnia weta działa przeciwko próbom naprawy państwa, a zaproszenie Donalda Tuska na Święto Niepodleglości było policzkiem dla narodu, choć uradowało targowiczan. Nie bardzo rozumiem dlaczego Prezydent zaprosił osobę indagowaną w prokuraturze i wobec której od lat trwa postępowanie wytoczone w sprawie organizacji lotu do Smoleńska i oddania śledztwa Rosjanom. Raz jeszcze trzeba wyrazić głębokie zdziwienie, że Prezydent zaprosił ( i to na takie Święto!) anty-Polaka i człowieka, który jest jednym z katów Polski, albowiem był reżyserem przygotowań do smoleńskiej rzezi. To trzeba przypominać rodakom codziennie. Kokos26 zaproszenie Tuska nazwał słusznie „amnestią dla zdrajcy”...A jakim jest prawnikiem pan Andrzej Duda, jeśli korzysta z rad starszej pani, która w przeciwieństwie do niego nie obroniła jeszcze doktoratu z prawa. Studiowała kiedyś fizykę, powinna była raczej doradzać Einsteinowi! Na pustkowiu nieukończonej III RP rozkwita nam Republika Romaszewska?

Na marginesie należy wyjaśnić termin „anty-Panglossa”. Jak czytelnicy zgadują jest to aluzja do wolteriańskiego bohatera ze słynnej powiastki „Kandyd czyli optymizm”. Pangloss był preceptorem Kandyda i uparcie dowodził, że wszystko jest jak najlepiej. Dziełko Woltera było satyrą na optymistyczną filozofię Leibniza, dlatego po wielu mało pomyślnych perypetiach Kandyd dojdzie do wniosku, że optymizm to „obłęd dowodzenia, że wszystko jest dobrze, kiedy nam się dzieje źle”. I mnie trudno jest być optymistą, gdy widzę sypanie piasku w tryby naprawy tej Najciemniejszej Rzeczypospolitej. A zatem dryfuję w stronę „anty-Panglossa”, ogarnia mnie pesymizm. Ma on pewne zalety, bo nie pozwala przysnąć, gdy pewne persony zaczynają nam sabotować projekt uzdrowienia państwa. Na polu pesymizmu nie jestem odosobniony, niedawny wywiad z dr Jerzym Targalskim dla Frondy ( 17.XI.br) przynosi trudne do odparcia argumenty: „...prezydent słucha nakazów nowych sojuszników i (...) dąży do przejęcia całej władzy i do zmarginalizowania i podporządkowania sobie PiS-u” i dalej: „Duda wszedł w sojusz z elitami III RP przesiąkniętymi bezpieką (...) czyli musi gwarantować status quo i zgadzać się na zmiany pozorowane...” A w kwestii ataków na Macierewicza uważa, że ten minister jest gwarancją, iż Wojsko Polskie pozbędzie się spadku po Sowietach i dlatego tak bardzo układ postkomunistyczny naciska na Prezydenta, by Macierewicza usunięto. Układ boi się też prawdy o Smoleńsku. Dodałbym tu, że dymisja Macierewicza pozwoliłaby układowi wykorzystać wojsko do zamachu stanu na rząd PiS-u.

Pesymistą okazał się i Stanisław Janecki w Klubie Ronina ( 27 listopada), zwykle obiektywny. Tym razem jednak zagubił się w analizach, wykraczających zanadto do przodu, a zatem mało prawdopodobnych. W dodatku jego ocena, że rząd obecnie za bardzo zajmuje się swoimi sprawami jest chybiona, bo nieustannie trwa praca nad reformą państwa, utrudnianą przez Prezydenta ( patrz świetny artykuł Kokoszkiewicza: „Hamulcowy od Timmermansów”), a jeżeli nawet reforma zwolniła, to tylko z winy Dudy, który sparaliżował misję PiS-u i udziela mało przyjaznych dla rządu wywiadów. Wreszcie dywagacje Janeckiego o rzekomej potrzebie zmian w rządzie jest całkowicie mylna: mamy świetny rząd i najlepszy od roku 1989, to raczej pałac prezydencki wymaga retuszów, a na polu BBN nawet oczyszczenia. Niestety tam skupiły się peerelowskie relikty i zatruwają głowę Prezydenta, który przysięgał Narodowi, a nie Układowi panoszącemu się w Najciemniejszej Rzeczypospolitej. Misją PiS-u jest to, aby ją rozjaśnić, uczynić ją właśnie Najjaśniejszą, lecz post-komunistyczny układ jest jak ośmiornica: osacza i paraliżuje wysiłki rządu, a pałeczkę dyrygenta tej egzekucji dzierży Duda.

Zagrożeń nie możemy lekceważyć, dlatego wolę „kraczących pesymistów”, niż tych, co nas usypiają i Najciemniejszą Rzeczypospolitą przedstawiają filuternie jako Najjaśniejszą. Przysypana tonami nieczystości wznosi do nas ręce i błaga o ratunek, niechże więc Prezydent nie wyłamuje się z ekipy ratowników idących z pomocą.

Marek Baterowicz

 

Marek Baterowicz (ur. 1944) jako poeta debiutował na łamach „Tygodnika Powszechnego” i „Studenta” (1971). Debiut książkowy - „Wersety do świtu” (W-wa,1976); tytuł był aluzją do nocy PRL-u. W 1981 r. wydał poza cenzurą zbiór wierszy pt. „Łamiąc gałęzie ciszy”. Od 1985 roku na emigracji, od 1987 w Australii. Autor kilku tytulów prozy oraz wielu zbiorów poezji, jak np. „Serce i pięść” (Sydney, 1987), „Z tamtej strony drzewa” (Melbourne, 1992 – wiersze zebrane), „Miejsce w atlasie” (Sydney, 1996), „Cierń i cień” (Sydney,2003), „Na smyczy słońca” (Sydney, 2008). W 2010 r. we Włoszech ukazał się wybór wierszy - „Canti del pianeta”, następnie "Status quo" (Toronto, 2014), zbiór opowiadań – „Jeu de masques” (Nantes,2014),"Nad wielką wodą" (Sydney,2015) oraz e-book jego powieści marynistycznej, osadzonej w XVI wieku „Aux vents conjurés”.
 
 
 
 
 
 
 
 





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.