Mirosław Kokoszkiewicz dla Warszawskiej Gazety: Panie Prezydencie! Larum grają!
data:24 listopada 2017     Redaktor: Agnieszka

Autor i bloger odnosi się do obecnej patowej sytuacji pomiędzy rządem a prezydentem w sprawie reformy sądownictwa.

„Andrzej Duda portret” autorstwa Michał Józefaciuk - →Ten plik jest fragmentem innego pliku: Anna Komorowska Bronisław Komorowski An
 
 
 
Na początku autor porządkuje pojęcia nazywając rzeczy po imieniu - mamy obecnie do czynienia z konfliktem Kaczyński - Duda, co niepokoi i dezorientuje wyborców "dobrej zmiany". Po drugie pozornie skomplikowana kwestia całej reformy dla Mirosława Kokoszkiewicza wygląda prosto: od początku istnienia III RP nie udało się osądzić i skazać zdrajców, komunistycznych zbrodniarzy i złodziei narodowego majątku. I nic się nie zmieni nadal, jeśli nie nastąpi radykalna reforma sądownictwa - instytucjonalna i kadrowa, bo sam - nawet najsprawniejszy - aparat ścigania i - nawet wzorowa - prokuratura zawsze będą trafiać na mur sądów, które będą stały po stronie zdeprawowanych i zdegenerowanych elit III RP wydając korzystne dla nich wyroki. O to też chodzi totalnej opozycji - aby sądownictwo pozostało w obecnej formie i chroniło ich interesy.
 
Krajowa Rada Sądownictwa powstała przecież przy Okrągłym Stole i świętować powinna 20 kwietnia, bo właśnie wtedy w 1990 roku TW "Wolski", inaczej Wojciech Jaruzelski, ówczesny prezydent, wręczył pierwsze nominacje mianowanym przez KRS sędziom sądów rejonowych, wojewódzkich i wojskowych. Do dziś nic się nie zmieniło jeśli chodzi o faktyczne i najważniejsze zadania KRS: komuniści w 1989 roku postanowili, że sądy III RP nie będą służyć polskiemu społeczeństwu, tylko mają nad tym społeczeństwem panować. I stąd mamy dzisiejszą "kastę nadzwyczajnych ludzi".
 
Następnie autor pyta: czy aby pan prezydent zdaje sobie rzeczywiście sprawę, o co naprawdę toczy się ta walka? I odpowiada: tak, ponieważ jeszcze na początku tego roku Andrzej Duda mówił: Wiem, że wprowadzane przez rząd PiS reformy napotykają na ostry sprzeciw dotychczasowych elit. Ale chcę powiedzieć wyraźnie, nie zatrzymamy się, nie zatrzyma nas żaden jazgot. A jeśli ktoś będzie próbował nas zatrzymać, to liczę na was, zgromadzonych w żagańskim pałacu i wszystkich mieszkańców Polski. Liczę, że gdy będzie potrzeba wyjdziecie na ulicę i wyrazicie swój pogląd. Zbierzecie się i przyjdziecie pokazać wasze poparcie.
 
I cóż się stało, że dzisiaj, mając w pamięci powyższe słowa, winniśmy iść przed Pałac Prezydencki i zaprotestować, zapytać, czy prezydent zmienił zdanie o tragicznym stanie polskiego sądownictwa? Dwa lata temu przecież, podczas rocznicy rzezi Wybrzeża, słyszeliśmy z jego ust: Oprawcy Grudnia '70 odeszli bezkarni. Dziś ze wstydem pochylam głowę nad tą III RP. III RP nie zdała egzaminu sprawiedliwości, uczciwości i gospodarności. Co się stało więc, że dzisiaj prezydent ustala tym ludziom egzaminy poprawkowe? A co myśli dzisiaj Andrzej Duda o Jarosławie Kaczyńskim, o którym mówił dwa lata temu: Przede wszystkim chcę pogratulować i złożyć wyrazy szacunku i podziwu panu premierowi Jarosławowi Kaczyńskiemu, prezesowi PiS. Każdy, kto z uwagą obserwuje scenę polityczną nie ma dzisiaj wątpliwości co do jednego: otóż z całą pewnością jest pan wielkim politykiem i wielkim strategiem. Ale ja muszę dodać jeszcze jedno: z całą pewnością jest pan także wielkim człowiekiem. Świadectwa pana wielkości są jednoznaczne. Podjął pan wielkie ryzyko, kiedy wraz z władzami PiS zdecydował pan, że ja będę kandydatem na prezydenta. A potem podjął pan kolejne ryzyko, wystawiając na kandydata na premiera panią Beatę Szydło. Trzeba wielkiej odwagi i determinacji; żeby czegoś takiego dokonać, trzeba być rzeczywiście wizjonerem.
 
Co mamy myśleć - pyta dalej Kokoszkiewicz - o tym, że w swoich projektach ustaw Andrzej Duda korzystał z rad prof. Michała Królikowskiego, o którego projekcie mówił jeszcze w 2013 roku jako poseł: Obawiam się, że moje zastrzeżenia do pana projektu są zasadne [...] Państwo szykujecie pułapkę, tym razem prawnokarną, żeby bronić władzy, którą dzisiaj w rękach ma Platforma Obywatelska. Ta władza będzie broniona w taki sposób, że ludzie będą lądowali w więzieniu, a potem będą lądowali w zakładzie psychiatrycznym, ponieważ są, jak wiemy, sędziowie na telefon i domyślam się, że są również prokuratorzy na telefon. Wszystko da się zrobić. ?
 
Dziś mamy do czynienia z ułagodzoną wersją Andrzeja Dudy, który temperuje swój zapał w budowie IV RP:  Z Prawem i Sprawiedliwością różnimy się co do metod, ale nie co do celów. Zmiana musi być głęboka, ale nie musi być rewolucyjna. Nieprzypadkowo ja zawsze byłem w PiS politykiem umiarkowanym. (...) Nie zgodzę się, aby Krajowa Rada Sądownictwa była wybrana w całości głosami jednej tylko partii. To jedno zastrzeżenie. Niepokoi to autora tekstu, bo przecież partia, która z woli narodu otrzymała władzę, powinna mieć możliwość wykonywania reform, które nam wszystkim obiecała. Andrzej Duda zachowuje się jak nawiedzony krupier w kasynie, który do zgarniającego całą pulę gracza mówi, że się nie zgadza na to, żeby zwycięzca zabrał ze stołu wszystkie żetony i twierdzi, że bez porozumienia z przegranymi i starym zasiedziałym kierownictwem kasyna on mu tych żetonów nie wymieni na gotówkę. - komentuje obrazowo Kokoszkiewicz.
 
Autor przyznaje wprost, że w zaistniałym sporze popiera całkowicie Jarosława Kaczyńskiego. Czemu przypisuje on więc zachowanie prezydenta? Nie widzi w Andrzeju Dudzie farbowanego lisa, a wyjaśniając swoje obserwacje przywołuje historię Witka Długosza z filmu Krzysztofa Kieślowskiego "Przypadek". Chłopak rzuca studia medyczne i chce wyjechać do Warszawy. Na peronie próbuje dogonić odjeżdżający właśnie pociąg. Dalej Kieślowski przedstawia nam trzy możliwości: Witek dogania pociąg, spotyka w nim działacza PZPR i wstępuje do partii. W alternatywnym zakończeniu Witek nie dogania pociągu, zatrzymują go SOK-iści, skazują na prace społeczne, podczas których poznaje on opozycjonistę, do którego działalności się dołącza. W trzecim zakończeniu Witek również nie zdąża na pociąg, ale spotyka na peronie dawną miłość, wraca na studia, bierze ślub i zakłada rodzinę, pozostając neutralnym politycznie. Mirosław Kokoszkiewicz ma nadzieję, że Andrzej Duda w swoim pociągu Kraków-Warszawa-Pałac Prezydenckinie spotkał kogoś z obozu dawnej PZPR, który omamił go wizją "III RP TAK, wypaczenia NIE". A nawet jeśli, to ze złych wpływów można się zawsze wyzwolić, zmieniając towarzyszy podróży.
 
Wierzę, że prezydent Andrzej Duda zrozumie w końcu, że racja jest po stronie „wielkiego człowieka, polityka, wizjonera i stratega” jak sam nazywał Jarosława Kaczyńskiego. Dzisiejsza postawa prezydenta jakby wpisywała się w warunki stawiane przez salon III RP, który przeczuwając klęskę, na kilka miesięcy przed wyborami na łamach „Gazety Wyborczej” piórem Waldemara Kuczyńskiego dyktował, co musiałoby się stać, aby „Chamy” i „Żydy” zaakceptowały wybór Polaków i uchroniły prawicowy rząd przed próbami jego obalenia. Oto te warunki „Dziadka” Waldemara: Musi istnieć płaszczyzna uznawana, respektowana przez wszystkie strony. Tą płaszczyzną musi być uznanie istniejącego państwa polskiego, jego pełnej prawomocności. […] Odejście od zamiaru burzenia III Rzeczpospolitej i budowania na jej miejscu innego państwa. […] Odejście od zamiarów odsuwania z życia publicznego przy użyciu narzędzi władzy tzw. elit, czyli dowolnie wybranych ludzi i środowisk uważanych za twórców i obrońców owej III RP.
 
Panie prezydencie odwagi. Nadszedł czas na frontalną szarżę kończącą to niepotrzebnie przeciągające się oblężenie ostatniej reduty III RP. Trzeba uporządkować szybko nasze wewnętrzne sprawy, bo nad Rzeczpospolitą gromadzą się inne tym razem zewnętrzne zagrożenia. Wiem, że są ludzie, którzy dzisiaj modlą się o porozumienie na linii Kaczyński-Duda. Porozumienie w duchu szybkiej budowy IV RP, a nie reanimacji trupa III RP. Parafrazując słowa księdza Kamińskiego z „Pana Wołodyjowskiego” wygłoszone z ambony nad katafalkiem z trumną małego rycerza zawołam: >>Panie Prezydencie! Dla Boga, panie Prezydencie! Larum grają! wojna! nieprzyjaciel w granicach! a ty się nie zrywasz? Szabli nie chwytasz? Na koń nie siadasz? Co się stało z tobą, żołnierzu? Zaliś swej dawnej przepomniał cnoty, że nas samych w żalu jeno i trwodze zostawiasz? Kościoły, o Panie, zmienią na meczety i koran śpiewać będą tam, gdzieśmy dotychczas Ewangelię śpiewali. Niezbadane Twoje wyroki, lecz kto, o Panie! teraz opór mu stawi? Ty, dla którego nic nie jest w świecie zakryte, Ty wiesz najlepiej, że nie masz nad naszą jazdę! Która Ci, Panie, tak skoczy, jako nasza skoczyć potrafi? Takichże obrońców się pozbywasz, za których plecami całe chrześcijaństwo mogło wysławiać imię Twoje? Ojcze dobrotliwy! nie opuszczaj nas! okaż miłosierdzie Twoje! ześlij nam obrońcę! ześlij sprosnego Mahometa pogromcę, niech tu przyjdzie, niech stanie między nami, niech podniesie upadłe serca nasze, ześlij go, Panie!...<< - kończy Mirosław Kokoszkiewicz.
 
 
 
red. na podst.
Zobacz równiez:





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.