Organizatorzy przyjęli nas wspaniale, wszystko mieliśmy zapłacone, a Jayda była gościem honorowym Marszu. Marsz rozpoczął się 11 listopada 2017 - wyruszyliśmy sprzed Dworca Kolejowego we Wrocławiu Głównym i szliśmy aż do Rynku na Starym Mieście. Podczas całej imprezy nastrój był wspaniały, pomimo padającego deszczu nikt się nie poddawał i maszerowali wszyscy dalej dzielnie.
Zgrzyt nastąpił wtedy, kiedy "lewacy" chcieli zakłócić marsz, próbując wszcząć burdy - ale to im udało się jedynie w niewielkim stopniu - demonstracje i antifę przegradzali policjanci w pełnym rynsztunku bojowym.
Marsz zgromadził około 5 do 6 tysięcy ludzi - na pewno nie była to - jak próbował przedstawiać to proniemiecki Onet.pl - neonazistowska legalna demonstracja. Kto był faszystą? - chyba te młode kobiety i dzieci w wózkach...
Na Rynku z samochodu przemawiali między innymi Jacek Międlar, Piotr Rybak i Jayda Fransen z tłumaczeniem na polski przez Jacka Międlara.
Bylem bardzo zbudowany postawą uczestników Marszu - większość stanowiły kobiety i dzieci. Nie zabrakło także ludzi w starszym wieku, którym niejednokrotnie trzeba było pomagać w marszu.
Zgrzyt nastąpił na lotnisku we Wrocławiu, gdzie Jayda była doprowadzona na kontrolę osobistą z powodu wpisu, jaki został wysłany z Wielkiej Brytanii do wszystkich lotnisk europejskich. Chodziło o to, że jest bojowniczką walki z islamem, a to bardzo nie podoba się władzom brytyjskim.
Lot do podlondyńskiego Stansted odbył się bez problemów.
Horror dla mnie zaczął się na Stansted, dlatego że bramka nie otworzyła się – miałem nadzieję, że się otworzy. Pracownica lotniska poleciła mi udać się do funkcjonariusza Border Control - niestety nie zostałem przepuszczony, w eskorcie strażnika granicznego udałem się do odgrodzonego pomieszczenia, gdzie miałem oczekiwać na decyzję.
Zaczęło się "maglowanie" - poproszono mnie o kartę wstępu na pokład oraz zaczęło się zadawanie pytań. Pierwszym pytaniem było to - dlaczego byliśmy we Wrocławiu na Marszu Niepodległości? Dlaczego podróżowałem w towarzystwie Jaydy Fransen z Britain First?
Wszystko wiedzieli na temat Jacka Międlara i Piotra Rybaka. Funkcjonariusz zapytał mnie, czy będę miał gdzie mieszkać, gdy będę deportowany do Polski... pomyślałem, że deport mam w kieszeni. Powiedziałem im, że podam ich do sądu, jeśli mnie deportują!!!
Mam insurance number (ubezpieczenie społeczne w Wielkiej Brytanii, red.), płacę podatki i mam potwierdzenie adresu, a tylko dlatego poleciałem z powrotem prosto do Londynu, że muszę być o 8.00 w pracy w poniedziałek, w innym wypadku poleciałbym przez Dublin i nie mogliby mnie sprawdzić.
Pytali mnie, dlaczego wspomagam Britain First. Powiedziałem, że zobaczyłem skalę niesprawiedliwości w Wielkiej Brytanii i muszę zacząć także dokładać swoją cegiełkę do pracy na rzecz poprawy sytuacji. Na przykład - Polaków deportuje się za drobne przestępstwa, a prawdziwych mafiosów zostawia się na Wyspie. Zobaczyłem także, jak działają islamskie gangi, które porywają i gwałcą tysiące dziewcząt, a policja w imię politycznej poprawności nic nie robi.
Bardzo im było nie w smak, ale musieli mnie wypuścić. Myślałem, że brytyjskiej służbie granicznej chodziło o wywiad, gdzie kontrowersyjnie wypowiadałem się na temat Angeli Merkel, ale nie padło ani razu nazwisko Merkel, a tylko Wrocław i Britain First. Z kolei Piotr Rybak został aresztowany, trafił na miesiąc i 20 dni za kratki. Lewica widać ma mocne układy - i pieniądze...