Patriotyzm był uważany za cnotę i obowiązek
data:22 listopada 2017     Redaktor: Shork

Felieton Bożeny Ratter

Polska ma tradycje państwowości ponad tysiąc lat a przez te lata zmieniała kształt, wielkość, i nie leżała wciąż w tym samym miejscu jak inne kraje Europy. W epoce Jagiellońskiej była wielkim mocarstwem europejskim, od Morza Czarnego do Bałtyku i liczyła  milion dwieście tysięcy km, cztery razy więcej niż dzisiaj. W tym państwie był kiedyś Kijów, Charków, Smoleńsk ale już za czasów Wazów, Polska stała się mniejsza, aż przestała jako państwo istnieć. Warszawa stała się miastem rosyjskim,  Poznań niemieckim a Kraków i Lwów austriackim. Nie było państwa ! Absolutny fenomen w historii Europy, żeby duży naród nie miał państwa, to się jeszcze nie zdarzyło. Aż pojawili się politycy, którzy państwo potrafili przywrócić. Granica została ustalona na Dniestrze i Zbruczu. Minęło 20 lat i znowu, wskutek decyzji odwiecznych wrogów, Polskę przesuwają na mapie jak klocek, o 250 km od lini Dniestru i Zbrucza do linii Bugu. W tym pasie ziemi leży około 200 miast, tysiące wsi, zamków, pałaców, klasztorów, cmentarzy, w których my byliśmy tam po 500 , 600 lat. Zostawiliśmy tam wyraziste ślady, rodzili się tam wielcy Polacy. – tymi słowami profesor Stanisław Nicieja zainaugurował Sympozjum Biografistyki Polonijnej „Lwowianie w świecie”. Historię części  Polski, którą sukcesywnie nam zabierano, opisuje Stanisław Nicieja w tomach Kresowej Atlantydy  aby każdy Polak wiedział, co myśmy na tych ziemiach zostawili i jacy wspaniali Polacy tam się rodzili, jak o wielkość i niepodległość Polski walczyli  i jak wspaniale te ziemie zagospodarowali. A czekała ich zagłada.

Losy polskiego ziemiaństwa w określonym w tytule czasie,  omawiano podczas Ogólnopolskiej Konferencji Naukowej, która w dniach 17–18 listopada 2017 r. odbyła się w Warszawie:  „Zagłada ziemiaństwa polskiego na dawnych ziemiach wschodnich Rzeczypospolitej w latach 1917–1921. Wybrane problemy” . Koncepcję sesji oraz układ merytoryczny przygotował p. Michał Kwilecki, członek Oddziału Dolnośląskiego PTZ, a ze strony IPN wspomagali go: prof. Marcin Kruszyński i dr Tomasz Osiński. Wielkie było zainteresowanie obecnych na konferencji świadków historii, którzy do próby bilansu przedstawionego przez prelegentów w oparciu o dokumenty, publicystykę tamtego okresu a przede wszystkim wspomnienia, dokładali swoje doświadczenia, spostrzeżenia i krytyczne oraz korygujące uwagi. Bo temat jest olbrzymi i niestety, zupełnie pominięty do dzisiaj w badaniach naukowych z uwagi na obecną wciąż propagandę komunistyczną. Czas przywrócić pamięć o polskim ziemiaństwie, którego udział w walce o odzyskanie niepodległości i o zamożną, mądrą Polskę jest nie do przecenienia.

„W domu moich rodziców nie było żadnych szowinistów, dlatego interesowaliśmy się żywo każdym ruchem niepodległościowym naszego kraju. Wciąż się o tej Polsce u nas mówiło a niemal się śniło. Sprawa Polski była na ustach wszystkich i każdy chciał doczekać tej błogosławionej chwili, gdy wojsko polskie będzie na ulicach naszych miast a orzeł biały na amarantowym tle znajdzie się na wszystkich naszych sztandarach. Chwila ta zdawała się być bliższa i ku temu zmierzały wysiłki naszych mężów stanu u nas i na całym świecie” – pisała w pamiętniku Maria z Paygertów, urodzona w 1896 r w Sidorowie na Podolu. Maria w 1917 roku poślubiła  Jana Bobrzyńskiego, syna Michała Bobrzyńskiego, profesora historii prawa polskiego i niemieckiego na UJ i aktywnego działacza politycznego w Galicji, oraz  Zofii z Cegielskich, córki Hipolita Cegielskiego. Gdy zamieszkali w Warszawie, Maria założyła dwa ekskluzywne sklepy z artykułami pościelowymi. Handlu uczyła się od podstaw.

Określony w temacie konferencji zakres czasowy to  szczególnie trudny okres końca Wielkiej Wojny, rewolucji rosyjskiej i batalii o wschodnią granicę Polski. To czas chaosu i bezwzględnej rozprawy z faktycznymi i wyimaginowanymi wrogami nowego porządku w rewolucyjnej, komunistycznej Rosji. Z przedstawionych referatów i wspomnień wynika, jak różny był stosunek robotników rolnych do  rewolucyjnych haseł głoszonych przez marksistowskich propagandystów. W swoim pamiętniku Maria zwróciła uwagę, iż  w Galicji Wschodniej „chłopi zamiast sztucznej bliskości mieli swoje dobrze zagospodarowane, kilkuhektarowe gospodarstwa rolne, a ze strony dworu sprawiedliwe podejście  do tego podziału. Nie poddali się w miesiącach  rewolucji żadnym agitacjom komunistycznym. Obawy ziemian i okrutne doświadczenia wynikały z wojny ukraińskiej”. A jak ziemianie nabywali i powiększali swoje majątki opowiedziała pani Maria Brodzka – Bestry opisując los jednego z majątków Krażowskich herbu Świeńczyc na Łotwie. Krażowscy mieszkali na Żmudzi od 1501 roku w powiecie rosieńskim. Utracili majątek w XIX wieku. Wincenty Krażowski, ożeniony z Heleną ze Stankiewiczów w 1882 roku, chciał założyć nową siedzibę dla rodziny.  Po ukończeniu studiów w Dorpadzie, w latach 1880-1910 pracował jako lekarz weterynarii zatrudniany przez ziemian hodujących bydło. Dzięki temu zdobył środki na zakup ziemi z jeziorem i dworem. Sąsiadami były na ogół rody niemieckie za wyjątkiem Platerów. Jan Stankiewicz odziedziczył niewielki folwark. Był leśnikiem, oszczędny i pracowity stale dokupował ziemię od starowierców i w ten sposób dorobił się jeziora i 180 ha ziemi. Jeszcze przed wojną z bolszewikami, wskutek przejścia frontu Wielkiej Wojny, wiele z tych dworów zostało spalonych. Dlatego Wincenty Krażowski postanowił odbudować zabudowania już murowane w 1918 roku. Do ocieplenia budynku użył torfu.

Senator Jan Maria Jackowski przedstawił sylwetkę prałata Jana Gnatowskiego, wybitnego pisarza i niezwykłego księdza, urodzonego w 1855 roku w rodzinie ziemiańskiej, w majątku w Skarżynówce  na Podolu. Matka jego Joanna, pochodziła z gałęzi Opackich, która osiedliła się na Podolu w majątku  kupionym z ziem klucza Sieniawskich. Jan studiował w Politechnice w Rydze i na wydziałach filozofii UJ i Uniwersytetu Wiedeńskiego a w latach 1884-1888 studiował teologię w Insbrucku. Kilka lat później został tajnym szambelanem papieża Leona XIII, pełniąc jednocześnie obowiązki sekretarza nuncjatury monachijskiej Był nie tylko cenionym kapłanem ale uznanym pisarzem i publicystą. Wielowymiarowość zainteresowań  i aktywności, jego praca duszpasterska, dorobek literacki i publicystyczny, działalność społeczna, otwarty umysł oraz znajomość społecznych , kulturowych i religijnych realiów współczesnej Europy, zaliczają go do grona najwybitniejszych przedstawicieli polskiej inteligencji przełomu XIX / XX w. Jan Gnatowski wychowywał się w rodzinie  i środowisku społecznym w realiach represji popowstaniowych w zaborze rosyjskim. Jego ojciec, brat i wielu członków rodziny zesłani byli na Syberię za udział w powstaniu styczniowym. Za wszelką  cenę starano się utrzymać majątek ziemski jako podstawę bytu, jak również dla podtrzymania stylu życia ziemiańskiego i polskiego. Patriotyzm był uważany za cnotę i obowiązek, wiara katolicka stanowiła o polskości, gdyż dla władz carskich katolik oznaczał przede wszystkim Polaka. Etos domu ziemiańskiego szczególnie pielęgnowano właśnie w środowisku kresowym Polski. To środowisko już u progu II RP znalazło się w bardzo trudnym położeniu materialnym i społecznym, zostało pozbawione domów rodzinnych i majątków, o które przez pokolenia walczyło a także przeżyło traumę rewolucji bolszewickiej. Nawet przedstawiciele najzamożniejszych kręgów pracowali jako drobni urzędnicy, kanceliści, nauczyciele języków obcych, muzyki, pracownicy najemni w majątkach ziemskich. Wygnanie było tym bardziej gorzkie, że mieszkańcy centralnej Polski nie przeżywali takiej gehenny i nie bardzo rozumieli przybyłych Polaków z Polski Kresowej, którzy jako pierwsi przedstawiciele warstwy ziemiańskiej w XX wieku na własnej skórze przekonali się, jak wielka może być skala strat w polskiej własności ziemskiej w wyniku bolszewizmu, stalinizmu i komunizmu. Czas zmienić pogląd utrwalony przez propagandę PRL i postPRL, iż ziemianie zostali pozbawieni majątków w latach 1944-1945 w wyniku dekretu PKWN, gdy tymczasem dużo wcześniej na Ukrainie i w części Wielkiego Księstwa Litewskiego, ziemianie nie tylko utracili swą własność przekazywaną i rozwijaną od pokoleń, ale jeszcze zapłacili daninę krwi. Te straty były ogromne, setki tysięcy istnień ludzkich, miliony hektarów i infrastruktury. „Z krwi, łez wygnańców, wyrosła nasza literatura sybirska, której wysokie znaczenie dla narodu, zupełnie wyjątkowe w dziejach wszystkich ludów Europy, ocenił i scharakteryzował Adam Mickiewicz. Podobna do niej, nowa gałąź literatury, jakiej żaden inny naród posiadać nie będzie, wyrasta na naszych oczach w latach ostatnich ”– tak Stanisław Estreicher w 1925 roku podsumował trzy napisane przez Polki pozycje literatury faktu (w tym Pożoga Zofii Kossak Szczuckiej ), które przedstawiły klimat tamtych lat, nastroje tej grupy społecznej, a także ich dramatyczne przeżycia na południowo wschodnich rubieżach I RP.

Jan Gnatowski od 1905 roku mieszkał w Warszawie ale doskonale znał realia wydarzeń na kresach wschodnich Polski. W 1920 roku w Warszawie było sporo osób z Kijowszczyzny, Podola i Wołynia, w tym członkowie jego najbliższej rodziny, od których miał dokładne informacje o „burzy od wschodu”. Między innymi zamieszkał u niego znany kijowski lekarz, dr Tadeusz Ruszczyc z rodziną, twórca terapii dla niepełnosprawnych w Zakładzie dla niewidomych w Laskach. Żona jego, spokrewniona z Janem opowiedziała o szczegółach zniszczenia rodzinnego majątku w Chodorowie i Jakimówce, w której spędził ks Jan Gnatowski część dzieciństwa po powstaniu styczniowym, gdy jego ojciec i brat byli na Syberii. „Białe i czarne duchy” to wspaniałe studium Polaków zamieszkałych na wschodnich rubieżach Polski, którzy musieli je opuścić wskutek „burzy ze wschodu”.

„Tym, co w istotny sposób wyróżniało warstwę ziemiańską – a o czym się dziś zapomina lub rozmyślnie fałszuje się historię - było poczucie odpowiedzialności za Ojczyznę i za rodzinę oraz poczucie honoru i własnej godności. Tego, że Ojczyźnie trzeba służyć, że trzeba o nią walczyć i ginąć za nią, gdy zajdzie potrzeba, Polacy uczyli się od ziemian. Zupełną niemal białą plamą w historii najnowszej jest zakres pomocy udzielanej przez polskie dwory Armii Krajowej. Bez zaplecza, jakie bohaterowie Polski Podziemnej znajdowali w majątkach, a przede wszystkim bez sieci bardzo ścisłych osobistych kontaktów, bez heroicznej postawy wielu ziemian, nie mogłaby utrzymać się struktura tak dobrze zorganizowana jak AK (asami wywiadu AK były przedstawicielki ziemiańskiej elity wyedukowane w Krzemieńcu, na "uniwersytecie" Tadeusza Czackiego). Współczesna historiografia odsłania częściowo tę wielką epopeję, wojenną, tę bohaterską kartę polskiego dworu noszącą wojenny - i powojenny - kryptonim „Uprawa – Tarcza” – tę wypowiedź z ksiązki Ewy Polak – Pałkiewicz pt.  „Rycerze Wielkiej Sprawy” dedykuję Prezydentowi i członkom polskiego rządu (również przedstawicielom w UE) oraz organizacjom przygotowującym uroczystości 100- lecia odzyskania Niepodległości Polski. Już czas byśmy stanęli w prawdzie z rzeczywistością, którą przez wiek niszczyli wyznawcy marksistowskiej ideologii, o czym pisze Ewy Polak – Pałkiewicz:

„Komunistom rzeczywiście chodziło o to, by wyrugować z życia narodu tworzone przez szlachtę i ziemiaństwo wzorce kulturowe, wrośnięte w polską ziemię dzięki temu, że układ dwór - majątek - wieś był tak bardzo w naszej historii i gospodarce trwały. Walka toczyła się także o pamięć przeszłości, o prawdę. Ziemiaństwo dziedziczyło wielowiekowe tradycje rycerstwa i szlachty, zapisane w naszej historii wspaniałymi kartami. Warto zwrócić uwagę, że komuniści, tak samo jak dawniej zaborcy, posługiwali się metodą rozniecania zawiści wobec ziemian. Zawiść była zawsze skuteczniejsza niż argumenty ideologiczne. Postawę zawiści wywoływał sam fakt niedostępności pewnych dóbr materialnych, pochodzeniowych. I oto dziś jeszcze, niekiedy, trwa owa zawiść, w trzecim pokoleniu wychowanym na ideologii reżimu sowieckiego, że ktoś ma pochodzenie, herb, nazwisko - to wszystko, co nadal postrzegane jest jako wartość. Najlepszym dowodem na to jest fakt, że ludzie wychowani przez sowiecki aparat nie są w stanie oddać nawet tych małych, zniszczonych dworów prawowitym właścicielom”.

Potomkowie ziemian do dzisiaj poczucie odpowiedzialności za Ojczyznę i za rodzinę oraz poczucie honoru i własnej godności traktują za nadrzędne. Świadczy o tym również wzruszająca wypowiedź uczestnika konferencji, który jako emigrant miał przyjemność poznać polską powojenną "dyplomację" w RPA, przesiąknięta ubeckimi służbami, zainteresowaną tylko czytaniem jedynej słusznej  ideologicznej GW i kompletnym brakiem dbałości o interes Polski. Co będzie z Polską, nie mamy dyplomatów na miarę Edwarda Raczyńskiego - zakończył z troską łamiącym się głosem wypowiedź.


Bożena Ratter





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.