Okiem Shorka - Stan(d)y kultury
data:15 listopada 2017     Redaktor: Shork

Genezą poniższej okruszyny literackiej, jest nie tyle istnienie w środowisku kultury osoby obnoszącej się z lżeniem w niewybrednych słowach kobiet, ale raczej zdumiewająca obrona takiego zachowania przez  kobiety właśnie. Agnieszka Holland wręcz uznała takie zachowanie  (klepanie w tyłek i komplementowanie biustu)za wizytówkę inteligenta. Wybaczcie, ale takiego testu na inteligencję nie będę przechodził.


 
 
W klubowy gwar wdarło się kilka obcych nut, na które siedzący przy stoliku usytuowanym pośrodku nie zwrócili uwagi, pochłonięci spijaniem monologu z ust niechlujnie ubranego mężczyzny w średnim wieku, który balansując na krześle,  monotonnym głosem ciągnął jakąś opowieść.
 
 
Dwóch panów rozstawiło kilku standów, później łysol podał starannie złożoną marynarkę swojemu towarzyszowi i wstąpił do kręgu który właśnie powstał. Podszedł do gadającego nieprzerwanie gościa i głośno zapytał
- To pan nazwał Iksińską dziwką?
Siedzący przy stolikach dookoła areny skierowali uwagę na centrum.
Nie umknęło to zagadniętemu. Zadowolony z szerszej widowni, usiadł wygodniej i odparł również nieco głośniej.
- A co? Alfonsa przysłała? Powinna mi właściwie dopłacić, ale niech będzie moja strata. Dwadzieścia złotych wystarczy?
Zaczął grzebać po kieszeniach. Towarzysząca mu brzydka brunetka zaśmiała się, zasłaniając usta. Za to blondynka niespokojnie rozejrzała się po sali i widząc że niektórzy goście wyciągają komórki i zabierają się do filmowania sceny, zmarszczyła w zadumie brwi, aż gruby podkład zasłaniający blizny po operacjach plastycznych niebezpiecznie zatrzeszczał.
Łysol pokazał zęby w szerokim uśmiechu i niedbałym ciosem złamał klientowi nos.
Sala jęknęła, ale nikt się nie ruszył. Kelner przepychał się od strony baru, ale spojrzał na jeden ze stendów i stracił zainteresowanie.
Tłumiony śmiech brunetki przeszedł w tłumiony krzyk. Blondynka próbowała zerwać się z krzesła, ale na sporej części przydługiej sukni siedział teraz dowcipniś i trzymając się za nienaturalnie przekrzywiony w lewo nos, zastanawiał się, jak przebył drogę z krzesła na podłogę.
Łysol z niespodziewaną delikatnością podniósł pobitego i usadził go z powrotem na krześle, wytarł pobrudzone krwią chusteczką, zmrużył oczy i wyprowadził błyskawiczny cios, który zmienił kierunek zakrwawionego nosa na przeciwny. Brunetce zabrakło oddechu, blondynce udało się co prawda wstać, ale znów przytrzaśnięta suknie nie pozwalała zrobić kroku. Ze zdumieniem patrzyła na obojętność otaczających ją gości.
Z widowni błysnęło kilka fleszy, już każdy trzymał w ręku komórkę. Nikt się nie ruszył, więc sama sięgnęła po swoją, aby wezwać policję.
Łysol powtórzył operację z posadzeniem delikwenta na krzesło i wycieraniem dłoni. Tym razem pobity akompaniował mu krzykiem, który bardziej przypominał kwik. Łysol niespodziewanie odwrócił się i usiadł mu na kolanach. Krzesło zaskrzypiało żałośnie, próbując dopasować skalę do coraz głośniejszego kwiku, połączonego teraz z sapaniem, gdy łysol, przemocą, kładł krwawiącemu rękę na stoliku.
Akcję przerwała brunetka, która, zakrzywiwszy palce na kształt szponów, rzuciła się na łysola. Ten trzepnął ją w te łapy boleśnie. Cofnęła się o krok i, wyciągnąwszy w jego kierunku twarz, wysepleniła
- Kobietę będzie pan bił?
Głos łysego był bardzo ciepłym basem. Mógłby spokojnie śpiewać kołysanki dla dzieci, ale tym razem zabrzmiała w nim nuta grozy.
- Narzucasz mi tu płeć społeczną?
Głośne plaśnięcie posłało brunetkę na podłogę.
Na sali rozległy się nieśmiałe brawa. Blondynka, bębniąc palcami w blat, czekała na policję. Łysol wrócił do układania ręki ofiary na stoliku, sięgnął po kubełek z lodem, wysypał zawartość na przygwożdżoną dłoń, a samym kubełkiem grzmotnął w paluchy.
Szmer poszedł po sali, niektórzy wstali, podchodzili bliżej, podziwiając krew rozbryźniętą na stoliku.
Łysy wstał, zgarnął lód z powrotem do kubełka, nie zważając na jęki, wydobył rękę gościa spod pachy, pod którą ten ją usiłował ukryć i z łoskotem wsadził do lodu.
Cofnął się, podziwiając widok, jakby kadr wycięty z komiksu, i wytarł ponownie ręce.
Blondynka uniosła się z krzesła na widok policji, ale jej triumfujący uśmiech zbladł, gdy policjanci, zatrzymani przez jednego z gości, po przeczytaniu napisu na standzie, stanęli sobie spokojnie.
Zerwała się, pobiegła i histerycznie krzycząc, chciała ich zmusić do interwencji. Zawahali się, a tymczasem łysoń odebrał już marynarkę i wraz z kolegą zmierzali do wyjścia. Jeden z policjantów położył mu dłoń na ramieniu.
- Przepraszam. Mogę prosić o autograf? Dla żony. Ona jest pana wielbicielką.
Gdy uśmiechnięty łysol wpisywał się policjantowi do bloczka, blondynka załamując ręce odwróciła się i spojrzała na napis na standzie.
„Uwaga, wydarzenie artystyczne biorące udział w IV konkursie performance Piotrków 2017, objęte patronatem Ministra Kultury. Prosimy i niezakłócanie widowiska”





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.