Podpalano się i w Polsce, by przypomnieć tu ofiarę życia złożoną przez Ryszarda Siwca i Walentego Badylaka, których natychmiast propaganda systemu przedstawiła jako ludzi co najmniej niezrównoważonych lub wręcz niepoczytalnych. A przecież ci „straceńcy” byli prawdziwymi bohaterami, bo zadać sobie śmierć w płomieniach wymaga niesłychanej determinacji i odwagi. Można w nich widzieć kontynuatorów antysowieckiego oporu, a więc żołnierzy niezłomnych, którzy stawali do walki jako kamikaze i własne ciała traktowali niczym broń, a zarazem pociski. Protestowali przeciwko okupacji ojczyzny, przeciwko zbrodniczej ideologii wymierzonej w Boga, przeciwko absurdalnemu systemowi, który głosząc komunizm wprowadzał kapitalizm państwowy. Protestowali przeciwko codziennym kłamstwom, byli więc orędownikami Prawdy. Dotyczyło to i prawdy w kontekstach historycznych takich jak zbrodnia katyńska. Protestowali zatem przeciwko indoktrynacji pokoleń, fałszowaniu historii, co niejednokrotnie przekształcało Polaków w peerelczyków. Był to więc i protest przeciwko wynarodowianiu młodych pokoleń, a ten zabójczy proces przyniósł pewne efekty: stępiono poczucie narodowej tożsamości i godności. Zobojętniała młodzież lepiej przyswajała obce idee, a nawet fascynowała się niepolskimi wartościami. Oczywiście znajomość i docenianie cudzych kultur jest jak najbardziej pożądane, to zjawisko pozytywne i integrujące różne narody, ale jeśli łączy się to z narzucaniem pogardy dla własnych korzeni nie możemy aprobować tak antypolskiej postawy. W epoce sowieckiego imperium samospaleń dokonywali więc patrioci. Ryszard Siwiec ( ur. w 1909 ) – ukończył filozofię na uniwersytecie lwowskim w r.1936, był żołnierzem AK. Podpalił się podczas dożynek w r.1968 z następującym przesłaniem: „...zdrów na ciele i umyśle, po długiej walce i rozwadze, postanowiłem zaprotestować przeciwko totalnej tyranii zła, nienawiści i kłamstwa opanowującego świat”. Domagał się wolności, w teczce miał białoczerwony sztandar i ulotki potępiające inwazję Czechosłowacji.
I Walenty Badylak ( ur. w 1904) też był żołnierzem AK, a podpalił się 21 marca 1980 roku na krakowskim rynku protestując przeciwko przemilczanej zbrodni katyńskiej. Pamięć o nim celebrowano od razu, składając kwiaty w miejscu samospalenia – rok 1980, rok „Solidarności”, dodał ludziom odwagi. Potem o Siwcu i o Badylaku nakręcono filmy. A ja napisałem wiersz dedykowany Badylakowi, a wydany w r. 1980, w tomiku „W cieniu gwiazdy”, powielonym poza cenzurą:
x x x
Pamięci W.B.
Nawet jeśli byłeś szaleńcem
jak chcą tego niektóre agencje
przywróciłeś nam trochę godności
utraconej w cieniu gwiazdy
pod ciosami młota
W pełni tej nocy zmarłych
białej od śniegu i żałoby
wystrzelił wysoko
dławiony płomień wiosny
Nie ugasi go głęboka studnia
ciężarna od płaczu
Na płycie nagrobnej miasta
zapaliłeś nam
- zjadaczom haseł i sloganów –
żywy znicz
z własnego ciała
podczas gdy ja
płonę tylko ze wstydu
Kraków,21 marca 1980 roku
Obecnie jest zupełnie inaczej. Niedawne podpalenie się mężczyzny w Warszawie otwiera inny okres dziejów, a wypadek ten ilustruje odwrócenie tendencji: dziś nie podpalają się patrioci, lecz osobnicy zmanipulowani przez propagandę KOD-u oraz media typu TVN czy Polsat. W dodatku rodzina tego człowieka przyznaje, że jest osobą cierpiącą na problemy psychiczne. Tym łatwiej można było go zmanipulować i podrzucić mu antypisowskie materiały. Być może chodzi o prowokację. W mediach również nie podaje się jego nazwiska, a ta anonimowość jest wielce dwuznaczna. Nie będziemy dywagować, co się za nią kryje, albowiem sprawa ta może przybrać nieoczekiwany obrót. I narazie stan poparzeń tego mężczyzny pozwala mieć nadzieję, że przeżyje. Oczywiście, o ile komuś nie będzie zależało na tym, by zamknąć mu usta. W dzisiejszych czasach nie można wykluczyć niczego, a totalna opozycja stosuje nieraz środki bardzo drastyczne. W oczekiwaniu na rozwój wypadków wypada tylko modlić się o zdrowie duszy i ciała człowieka być może oszukanego przez osobników opętanych nienawiścią do PiS-u. Słusznie zauważył Stanisław Janecki: „gdyby nie jednocząca siła antypisowskiej obsesji, bardzo angażująca emocjonalnie, PO już byłaby w rozsypce” ( vide: wSieci, „Platforma Opętana”,10 -16 lipca 2017). Nienawiść do PiS-u jest ostatnim spoiwem tej partii aferałów ( nie obywateli) grabiących państwo i Polaków na setki miliardów, a kryjących się pod parasolem ochronnym Tuska i prawniczej mafii, co w końcu powinien zrozumieć Prezydent i porzucić „dudaizm”, by zająć się naprawą Rzeczypospolitej czyli skuteczną reformą Temidy.
Marek Baterowicz
Marek Baterowicz ( ur. w 1944 w Krakowie ), poeta, prozaik, publicysta, tłumacz poezji krajów romańskich, latynoskich i Quebec’u. Romanista – doktorat o wpływach hiszpańskich na poetów francuskich XVI/ XVII wieku ( 1998), fragmenty tej tezy ukazały się we Francji. Wydał też tomik wierszy w języku francuskim – „Fée et fourmis” ( Paris, 1977). Jako poeta debiutował na łamach „Tygodnika Powszechnego” i „Studenta” ( w 1971). Debiut książkowy: „Wersety do świtu” ( W-wa,1976) – tytuł był aluzją do nocy PRL-u. W r.1981 wydał zbiór wierszy poza cenzurą: „Łamiąc gałęzie ciszy”. Od 1985 roku na emigracji, od 1987 w Australii.Wydał też kilka tytułów prozy. Autor wielu zbiorów wierszy jak np. „Serce i pięść” ( Sydney, 1987), „Z tamtej strony drzewa” ( Melbourne, 1992 – wiersze zebrane), „Miejsce w atlasie” ( Sydney, 1996), „Cierń i cień „ ( Sydney,2003) czy „Na smyczy słońca” ( Sydney, 2008). W r.2010 we Włoszech ukazał się wybór jego wierszy – „Canti del pianeta”, "Status quo"(Toronto, 2014) ; We Francji ukazał się zbiór opowiadań – „Jeu de masques” (Nantes, 2014). |