Prawda o Smoleńsku to kwestia czasu
data:28 czerwca 2012     Redaktor:

Zostały zaprzepaszczone tzw. złote 24 godziny, które może nie przynoszą odpowiedzi na wszystkie pytania, ale mogą do nich szybko doprowadzić - mówi Małgorzata Wypych, żona śp. Pawła Wypycha, który zginął w katastrofie smoleńskiej.

YT
W "Naszym Dzienniku" wskazuje, że jako prawnik widzi nieprawidłowości w śledztwie prowadzonym ws. katastrofy smoleńskiej. - Wielokrotnie  poruszałam ten temat z moimi kolegami po fachu czy też z pełnomocnikiem i za każdym razem jednogłośnie stwierdzaliśmy, że szalenie istotna jest kwestia naszej dostępności do dokumentacji i do dowodów. Zwłaszcza do tego najważniejszego, czyli do wraku tupolewa. I nie da się ukryć, że już chociażby w tym temacie nic nie jest zrobione. Dziś już niestety można powiedzieć, że to zostało zaprzepaszczone. W przypadku katastrof czy też wypadków drogowych, o tym, jak to przebiegało, wnioskuje się na podstawie efektów końcowych, czyli tego, co było na miejscu zdarzenia. Dlatego ta dokumentacja, szkice itp. są bardzo istotne, żeby to można było wszystko odtworzyć jak najdokładniej. W przypadku katastrofy smoleńskiej, tak jak pokazują zdarzenia i cała historia, to nie do końca zostało zrobione - tłumaczy.

Wypych wskazuje, że katastrofa w Smoleńsku "to nie był zwyczajny wypadek". - Już nie tylko pod względem okoliczności - bo o tym nie należy przesądzać (choć obecne badania wskazują, że to niekoniecznie był nieszczęśliwy wypadek) - ale zwłaszcza pod względem rangi osób, które w nim zginęły. W tym samolocie leciał nie tylko prezydent Polski, ale także wielu parlamentarzystów, członkowie rodzin katyńskich, generałowie i ważni politycy. Pomimo tego, że strata ta jest dla Polski olbrzymia, katastrofa została potraktowana jako zwykły nieszczęśliwy wypadek i szybko przeszliśmy nad tym do porządku dziennego. A tak nie powinno być - mówi w "Naszym Dzienniku".

Małgorzata Wypych wskazuje, że fakty "zaczynają coraz bardziej wychodzić na jaw". - Wystarczy spojrzeć na wyniki badań profesorów z USA, na wyniki sekcji zwłok wykonanych w Moskwie i tych późniejszych itp. A tak naprawdę, im mniej by było niewyjaśnionych sytuacji, tym sprawa ta byłaby prostsza, nie byłoby takich, nazwijmy to, teorii spiskowych, które - ku przerażeniu nas wszystkich - zaczynają jednak iść w stronę prawdy - zaznacza.

Wypych wskazuje, że właśnie dzięki pracy prof. Biniendy i dr. Szuladzińskiego do Polaków zaczyna docierać prawda. - Tak naprawdę to tylko dzięki ich pracy jesteśmy w innym miejscu, niż byliśmy jeszcze kilkanaście miesięcy temu, kiedy większość skłaniała się do tego, że to mógł być rzeczywiście nieszczęśliwy wypadek. Nauka pokazuje jednak, że niestety mogło być zupełnie inaczej... - mówi. Dodaje, że "niewątpliwie idzie to w tragicznym kierunku". - Bo jeśli rzeczywiście okaże się, że do tej katastrofy przyczyniły się osoby trzecie - obojętnie w jaki sposób - to stawia to pod znakiem zapytania absolutnie wszystko - zaznacza Wypych.

Żona śp. Pawła Wypycha przyznaje, że "prawda zawsze zwycięży". Opisuje również zmianę swojego nastawienia do przyczyn katastrofy smoleńskiej. -Sama jeszcze kilka miesięcy temu byłam jedną z pierwszych osób, które gdy pojawiały się głosy, iż mógł to być zamach, pukały się w głowę. (...) Z czasem, patrząc na to z dystansem, zaczęłam rozumieć, że coś jest nie tak, że coś się nie zgadza. (...) Najwięcej do myślenia dały mi kolejne badania profesorów z USA i Australii i płynące z nich wnioski. W połączeniu z potrzebą, którą - zapewne tak jak i pozostałe rodziny - odczuwam wewnętrznie, czyli potrzebą stworzenia spójnego i logicznego obrazu tego, co się rzeczywiście tam stało, obrazu, który nie będzie - tak jak wszystko, co nam do tej pory się przedstawia - dysonansem, zaczęłam głęboko się nad tym zastanawiać i logicznie analizować. I z tego, co wiem, podobnie myślących i działających osób jest coraz więcej. Coraz więcej rodzin chce na własną rękę dochodzić prawdy. A że jest to zgodne z prawem, nikt nie powinien tutaj mieć żadnych uwag - wyjaśnia rozmówczyni "Naszego Dziennika".

Małgorzata Wypych kończy rozmowę wyjaśniając, że dochodzenia do prawdy zatrzymać się już nie da. - Prędzej czy później to się wyjaśni. Te ostatnie spotkania prof. Biniendy z polskimi naukowcami i olbrzymie nimi zainteresowanie dowodzą, że tego, co zostało zapoczątkowane przez naukowców, już nie da się zatrzymać - kwituje Małgorzata Wypych.


TK

za: Nasz Dziennik, stefczyk.info





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.