Marek Baterowicz: TRAGICZNY TYDZIEŃ
data:29 sierpnia 2017     Redaktor: GKut

z daleka lepiej widać....

 

W dniach od 26 lipca do 2 sierpnia minęła kolejna rocznica (już 118-ta) Tragicznego Tygodnia, który miał miejsce w Barcelonie w r.1909. Panował wtedy król Alfons XIII, a premierem był Antonio Maura, reprezentujący rząd tej Hiszpanii, która z nostalgią wspominała utracone tak niedawno – bo w r.1898 – ostatnie terytoria zamorskie: Kubę, Puerto Rico, Filipiny, Wyspy Mariańskie i Karoliny. Kiedy w r.1908 wybuchł konflikt z Marokiem, rząd w Madrycie chciał koniecznie ocalić bodaj hiszpańskie przyczółki (Ceuta, Melilla) w północnej Afryce. Na wojnę z Marokiem powołano dekretem nawet rezerwistów, niestety byli wśród nich w większości ojcowie rodzin robotniczych z Barcelony i innych miast. Wykupienie się od poboru było możliwe, lecz za cenę 6 tysięcy reali, a dzienna płaca robotnika wynosiła zaledwie dziesięć reali! Wysłanie na front żywicieli rodzin odczuto jako wielką niesprawiedliwość, którą pogłębiłaby ich śmierć podczas starć w Maroku: rodziny nagle pozbawione ojców ( źródeł utrzymania!) zostałyby skazane na skrajne ubóstwo. Niestety, biskupi milczeli. 11 lipca 1909 rozgoryczeni robotnicy, załadowani na statek w Barcelonie, wyrzucili do morza szkaplerze i medaliki święte, które dostali od arystokratek Barcelony.

A Solidaridad Obrera (Solidarność Robotnicza) ogłosiła strajk generalny, trzeba też dodać, że już w r.1907 wybory w Katalonii wygrała wysoko Solidaridad Catalana, zdobywając 40 posłów w 44-osobowym parlamencie. Wstępem do strajku było zablokowanie ruchu tramwajów, pociągów, potem zamknięcie poczty. Przecięto też linie telegrafu i telefonów. Przestały wychodzić gazety. Protesty przybrały na sile, gdy do Barcelony dotarła wiadomość o śmierci blisko 300 rezerwistów w bitwie pod Barranco del Lobo. Rebelia, która początkowo miała charakter antywojenny przekształciła się w rebelię antyklerykalną, albowiem biskupi ( pasterze ludu) milczeli pomimo jawnie niesprawiedliwych poczynań rządu. Zapłonęły pierwsze kościoły, nawet klasztory i szkoły. Kościoły podpalano też poza Barceloną, np. w Badalonie, Premia de Mar, Manresie, San Andrieu, Palamos, Calonge i San Feliu. Profanowano cmentarze przyklasztorne, a nawet trumny mniszek. Jeden z opętanych antyklerykałów, Clemente Garcia, tańczył na ulicach Barcelony z trupem zakonnicy! Za ten odrażający wyczyn dostanie wyrok śmierci. Rebelia sparaliżowała Barcelonę, w mieście nie było światła ani gazu. Na ulicach za to setki barykad i pożary. Na 112 podpalonych budynków aż 80 należało do Kościoła, w tym było około 70 kościołów. Starą gotycką katedrę i parę kościołów ocalono tylko dzięki strażom i pomocy armii. Tragiczny Tydzień zakończyła interwencja wojska, podczas walk zginęło 78 osób ( w tym tylko 3 żołnierzy). Potem przed sądami stanęło około 2 tysiące rebeliantów, wydano 5 wyroków śmierci, 59 kar dożywocia i 175 wyroków banicji.

 

Niewybaczalny błąd hiszpańskich biskupów polegał na tym, że opuścili swoje owieczki. Wydali je na rzeź. Doszło do ogromnej tragedii. Ten błąd podsycił też antyklerykalne nastroje w Hiszpanii, które wybuchną potem z wielką siłą podczas wojny domowej ( 1936-1939).

A w Polsce? Dlaczego biskupi milczą i nie popierają rządu PiS-u, który ma misję naprawy Rzeczypospolitej i ocalenia tysiącletniej Polski? Oczywiste jest zło PRL-bis widoczne w bestialskich działaniach „totalnej” opozycji KOD-u, UB-ywateli RP, PO i Nowoczesnej, na ulicach i w Sejmie. Wydarzenia te jasno ukazują, że naprawie Polski sprzeciwiają się demony wymagające egzorcyzmów, dopiero potem mogliby ulec temu „przemienieniu”, o którym mówił Prymas na Jasnej Górze. Odmienić muszą się ci „odmieńcy”, których pierwsze pokolenie zniewoliło Polskę po roku 1945. Owi antypolscy mutanci, co „wypisali się z narodowej wspólnoty” jak to ładnie ujął pan Jerzy Binkowski we wpisie „Wojna trwa”( TUTAJ), powinni właśnie ulec „przemianie”, powinni zacząć od siebie, a nie od innych, co sugerował Prymas nie wskazując ich jednak palcem. Dopiero wtedy ci „przekonani jedynie o własnych racjach” otworzą się na „dobro wspólne”, dla którego pracuje już rząd PiS-u przywracając praworządność i demokrację, tak sponiewierane za kadencji PO-PSL. Niestety, owi peerelczycy i oficerowie dawnych służb odmienić się nie zamierzają, za to nieustannie planują pucz przeciwko legalnemu rządowi, cynicznie grożą łamaniem prawa, a tymczasem Prymas apeluje w sposób dwuznaczny o...ład konstytucyjny! Do kogo więc zwraca się Prymas ? Czy to bojaźń jakaś nie pozwala mu pokazać palcem winnych kryzysu? A zatem i polscy biskupi jakby prowadzili owieczki na rzeź, albowiem wiedzą dobrze, że to ze strony peerelczyków grozi Polakom niebezpieczeństwo i że to dzika opozycja może sprowadzić katastrofę. A jednak nie wskazują wyraźnie zagrożenia. Rząd Prawa i Sprawiedliwości ma zbawienny program dla Kraju, uczynił już wiele na polu Dobrej Zmiany. Rząd ten myśli o całym narodzie, nie jak poprzedni, który dbał tylko o własne elity i grabił społeczeństwo. Nie widzą tego polscy biskupi? Dlaczego jakby ogłuchli, oślepli i stracili rozsądek – bo milczą, a jak coś który powie, to są słowa dwuznaczne, choć szyte piękną retoryką. I nagle złamane dysonansem, jak np. wezwaniem o przyjmowanie uchodźców. I tu również hierarchowie jakby wydawali nas na rzeź: w całej Europie giną mężczyźni, kobiety i dzieci z rąk owych „imigrantów”, de facto terrorystów. Nawet w Niemczech ludzie przejrzeli i przerwali przemówienie Mutti Merkel, naiwnej orędowniczki potopu Europy. A tu polscy hierarchowie ujmują się za uchodźcami; może z uległości wobec papieża Franciszka? Albo słyszymy ten dwuznaczny apel Prymasa o ład konstytucyjny – czy jest on echem głosu legalnego rządu i prezydenta, czy może fałszywym refrenem KOD-u? A absurdy biskupa Pieronka i jego ukłony wobec PO?

Chwiejna i niezrozumiała postawa niektórych biskupów może wywołać antyklerykalne nastroje i w Polsce. Oczywiście nie będą podpalane kościoły (daleko nam do temperamentu Katalończyków lub Hiszpanów ), ale kościoły mogą u nas opustoszeć... Czy tym kilku hierarchom (wyraźnie zagubionym! ) zależy na upadku Kościoła w naszej Ojczyźnie? Czy nie widzą, że dla Platformy Kościół jest tylko przejściowym sojusznikiem w wojnie z PiS-em i że w przyszłości będzie niszczony przez liberałów i lewicę na wszelkie sposoby? Czy owi purpuraci nie widzą, że miejsce Kościoła jest w Polsce tysiącletniej, do której nawiązuje Prawo i Sprawiedliwość ?

Marek Baterowicz

 

Marek Baterowicz ( ur. w 1944 w Krakowie ), poeta, prozaik, publicysta, tłumacz poezji krajów romańskich, latynoskich i Quebec’u. Romanista – doktorat o wpływach hiszpańskich na poetów francuskich XVI/ XVII wieku ( 1998), fragmenty tej tezy ukazały się we Francji. Wydał też tomik wierszy w języku francuskim – „Fée et fourmis” ( Paris, 1977). Jako poeta debiutował na łamach „Tygodnika Powszechnego” i „Studenta” ( w 1971). Debiut książkowy: „Wersety do świtu” ( W-wa,1976) – tytuł był aluzją do nocy PRL-u. W r.1981 wydał zbiór wierszy poza cenzurą: „Łamiąc gałęzie ciszy”. Od 1985 roku na emigracji, od 1987 w Australii.Wydał też kilka tytułów prozy. Autor wielu zbiorów wierszy jak np. „Serce i pięść” ( Sydney, 1987), „Z tamtej strony drzewa” ( Melbourne, 1992 – wiersze zebrane), „Miejsce w atlasie” ( Sydney, 1996), „Cierń i cień „ ( Sydney,2003) czy „Na smyczy słońca” ( Sydney, 2008). W r.2010 we Włoszech ukazał się wybór jego wierszy – „Canti del pianeta”, "Status quo"(Toronto, 2014) ; We Francji ukazał się zbiór opowiadań – „Jeu de masques” (Nantes, 2014).





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.